Niedziela. Wreszcie mąż przez chwilę był w domu, mogliśmy więc skoczyć na budowę i po choinkę, a potem mogłam zająć się przygotowaniem pierogów na wigilię. W wersji dziecięcej: z pieczarkami i kapustą. Chyba wyszły dobre, bo Bombel wyjadał mi świeżo ugotowane i mruczał, że pycha. Te, które przetrwały napad, delikatnie pomroziłam: najpierw kładąc na lekko natłuszczony talerz, tak, żeby się nic nie stykały, a potem już zmrożone przekładałam do pudełek po lodach (a u was co? wciąż tylko koperek? ;p ). No niestety, zbyt urodziwe nie są, bo trochę się spieszyłam, trochę mi farsz zbyt mokry, a też dodajmy: ostatnie parę lat to ja pierogów nie robiłam, więc wyszłam z wprawy. Do tego te mrożenie też nie wpływa pozytywnie na aspekt wizualny. Ale co tam, pierogi to pierogi, pycha i tyle.
Sunday. My husband was finally home for a while, so we could go to the construction site and to buy christmas tree, and then I could start making pierogi for Christmas Eve. The children's version: with mushrooms and cabbage. They must have turned out well, because Bombel ate my freshly cooked ones and muttered that they were delicious. I gently froze the ones that survived the attack: first by placing them on a lightly greased plate, so that nothing touched, and then, once frozen, I put them in ice cream boxes (what about you? still only dill? ;p ). Unfortunately, they are not very pretty, because I was in a bit of a hurry, the filling was a bit too wet, and let's add: I haven't made pierogi in the last few years, so I'm out of practice. Plus, freezing them doesn't have a positive effect on the visual aspect. But whatever, pierogi are pierogi, delicious and that's it.
Choinka ubrana, nawet pociąg pod nią jeździ, wszystko się zgadza. Fajny dzień. :)
The tree is decorated, even the train is running under it, everything is fine. A nice day. :)