Franz Kafka coś przeczuwał.
Jego nieprzeniknione, absurdalne instytucje, Zamek i Sąd, wydają się mieć z ludźmi mało wspólnego i żyją jakby własnym życiem. Nie wzięliśmy tych jego opowieści dosłownie. (To prawda, że niektóre dawne, monstrualne machiny społeczne, jak komunizm czy inkwizycja wymknęły się nam spod kontroli i nagle jakby obróciły się przeciwko nam. Ale to były wyjątki. Otaczające nas dzisiaj monstrualne machiny - jak liberalizm, Unia Europejska czy Facebook - dobrze rozumiemy i potrafimy je demokratycznie kontrolować…).
Nasza pycha i naiwność wydają się nie mieć granic.
O ogłupianiu dzieci i całych narodów
Po raz pierwszy podwójne związanie (ang. double bind) odkrył antropolog Gregory Bateson podczas badań nad rodzinami schizofreników. Wyobraźmy sobie, że dziecko chce się przytulić do matki. Matka odsuwa się i wyjaśnia:
- Jesteś bardzo zmęczony, idź do łóżka. Mama Cię kocha i chce, żebyś odpoczął.
Dziecko słyszy, że jest kochane, ale na innym poziomie logicznym trafia na prawdziwy przekaz: Idź sobie, nie chcę cię przytulać. Jeśli dziecko pójdzie spać przyzna, że jest zmęczone i uwierzyło w kłamstwo matki, chociaż tak naprawdę wcale zmęczone nie jest. Jeśli spróbuje mimo wszystko się przytulić, zostanie odepchnięte. Jeśli zrozumie, w czym problem i opisze go matce, ta się wszystkiego wyprze i nie wyniknie z tego żadne rozwiązanie. Najlepiej więc będzie wyprzeć ze świadomości to, co się dzieje. Na dłuższą metę takie uniki mogą doprowadzić do zaburzeń w rozumieniu wszelkich wypowiedzi. (W ten sposób niekiedy ogłupia się dzieci, czasami spychając je w schizofrenię).
W badaniach nad zarządzaniem podwójne związanie może dotyczyć firmy, gdzie oficjalnym mottem jest otwartość na wewnętrzną krytykę i dialog, a jednocześnie każdy próba zgłoszenia nadużyć i wadliwych rozwiązań ściąga na głowę donosiciela zemstę kierownictwa. Nowi pracownicy szybko uczą się trzymać języki za zębami. Ich zdolność do rozumienia, wymiany informacji, współpracy i rozwiązywania problemów szybko jednak maleje. (W ten sposób niekiedy ogłupia się pracowników, czasami doprowadzając do upadku całej firmy).
W okresie komunizmu z Rosji i Europie Wschodniej mówiło się o mentalnie i intelektualnie upośledzonym homo sovieticus. Pamiętam, że jednocześnie byliśmy posłuszni dyrektywom z Trybuny Robotniczej i słuchaliśmy zakazanego Radia Wolna Europa. Orwell nazwałby to dwójmyśleniem. Leszek Kołakowski wolał określenie Batesona: schizofrenia.
Wyjątek czy reguła?
Dysfunkcjonalne rodziny, hipokryzja managerów i polityczny totalitaryzm to chyba jednak nadal wyjątki, odstępstwa od zdrowej normy, prawda?
Niekoniecznie. W niezwykłym artykule Przejęcie władzy przez człowieka Marta Lenartowicz et al. uznają podwójne wiązanie za podstawowe narzędzie, przy pomocy którego WSZELKIE wyewoluowane struktury społeczne ostro przycinają ludzką wyobraźnię, marzenia i osobowość do odpowiednich rozmiarów. Odwołując się do kognitywistyki, teorii ewolucji i teorii systemów złożonych autorzy pokazują, w jaki sposób z naszego mentalnego pola widzenia usunięte zostaje wszystko, co mogłoby zaburzyć pracę wielkich machin społecznych.
Pierwsze związanie
Lenartowicz podaje trzy przykłady z naszego współczesnego, zdrowego, wolnego i liberalnego świata początków XXI wieku. Pierwszy to nielegalna imigrantka, nad którą znęca się sadystyczny mąż. Drugi to kierownik w firmie marketingowej, który umiera z nudów w swojej pracy. Trzecia osoba to doktor nauk humanistycznych, pracująca na uniwersytecie, mająca mnóstwo niezrealizowanych pomysłów na wielkie reformy społeczne i naprawę świata.
Pierwszy węzeł w przypadku emigrantki polega na tym, że czuje się poniżana i czasami obawia nawet o własne życie, ale nie chce sprzeciwić się mężowi, gdyż żyje w obcym kraju, którego języka i realiów zupełnie nie zna. Boi się stracić elementarne środki utrzymania. Jeśli chodzi o kierownika marketingu, zarabia on bardzo dużo, ale ma także do spłacenia równie duże kredyty za dom, samochód i edukację uniwersytecką dzięci. Chce zmienić posadę, pływać jachtami i podróżować, ale świadom zadłużenia boi się za bardzo eksperymentować z własną karierą. Pani doktor nauk humanistycznych cierpi na brak czasu. Udana kariera we współczesnej nauce wymaga częstych publikacji w renomowanych czasopismach, a konkurencja jest ogromna i każda praca musi być na najwyższym poziomie.
Każdy z trójki naszych bohaterów ma poważne problemy, ale przynajmniej kierownik i humanistka są na tyle samodzielni i inteligentni, że teoretycznie byliby w stanie jakoś wyrwać się z życiowego impasu. Udałoby im się to, gdyby nie...
Drugie związanie
Emigrantka nie tylko żyje w ciągłym zagrożeniu ze strony męża. Na dodatek całe jej emigracyjne, robotnicze i pobożne środowisko sugeruje jej, że rozwód jest czymś fatalnym, że kobieta powinna mieć męża i dzieci, a jeśli w rodzinie dochodzi do nadużyć, ich ofiary są otoczone troskliwą opieką państwa. Zestresowana kobieta widzi dwa sprzeczne obrazy świata. Z kolei zadłużony kierownik i zabiegana doktor humanistyki są zalewani liberalną propagandą, zapewniającą bez ustanku, że nasze marzenia i nasza indywidualność to najwspanialsze i najcenniejsze rzeczy na świecie, że całe społeczeństwo służy właśnie do tego, aby je chronić, rozwijać i pielęgnować.
Zdaniem Lenartowicz we wszystkich trzech przypadkach, niezależnie od statusu społecznego, efekt podwójnego widzenia świata będzie ten sam. Wielokrotne, trwające całymi latami nakładanie się sprzecznych obrazów świata stanie się zbyt uciążliwe dla umysłu, który działa w oparciu min. o ewolucyjną zasadę oszczędzania energii. Umysł zaakceptuje w tej sytuacji każde rozwiązanie, nawet zupełnie fikcyjne i oderwane od rzeczywistości, byle tylko nie zajmować się już dłużej kosztownymi, nierozwiązywalnymi paradoksami.
Nasze oprogramowanie
Emigrantka pewnego dnia nagle uzna, że chyba przesadzała z tym znęcaniem. Musiało się jej wydawać. W końcu żyje w społeczności, gdzie rodzina jest bardzo ważna. Mąż się nie znęca, jest w gruncie rzeczy dobrym, czasami tylko przepracowanym i nerwowym mężczyzną… Kierownik stwierdzi, że niemożliwe, aby w liberalnym świecie, gdzie nasze prywatne upodobania są świętością, on nie był w stanie sobie poradzić. Jachty i podróże chyba nie były jego prawdziwą pasją, a tylko niedojrzałą dziecinadą, podczas gdy prawdziwą satysfakcję daje mu rzetelna praca i troska o edukację dzieci... Doktor nauk humanistycznych łatwo nie nabierze się na podobne historyjki, utknie natomiast w nawyku poszukiwania wyjścia z sytuacji, bardziej jednak w formie zabawy, bez stresu - nigdy na poważnie nie zaryzykuje udanej kariery...
Lenartowicz et al. nazywają fikcyjne obrazy świata, w których żyje cała trójka personware. Jest to jakby mentalne oprogramowanie, które nakłada na nas społeczeństwo przy użyciu podwójnego wiązania. (Witold Gąbrowicz nazywał je gębą). Dochodzi do ogromnego okaleczenia, redukcji naszych osobowości, zawężenia pola widzenia, rezygnacji z prawdziwych życiowych celów. Oczywiście wszystkie trzy osoby będą do końca życia przekonane, że wyszły z opresji obronną ręką, a ich usłużna pamięć wymaże kłopotliwe szczegóły...
Systemy społeczne - wyjaśnia Lenartowicz - wyewoluowały prawdopodobnie w taki sposób, aby maksymalnie podporządkować sobie ludzi jako elementy procesów kognitywnych, realizujących ich cele tak, aby robić jak najmniej zamieszania. Wyewoluowały wykorzystując balans między różnymi poziomami ograniczenia i wolności, z których powstaje personware. Wskutek tego przeciętny człowiek zachowuje się potulnie, z poczuciem pewnej (w dużej mierze iluzorycznej) niezależności i swobody.
Przegapione ślady i poszlaki
Być może dziś wiemy już wystarczająco dużo o ludzkiej megalomanii i antropocentryzmie, a także o niepowstrzymywalnym narastaniu złożoności w Naturze - aby przestać się łudzić? Kopernik niczego nas nie nauczył? Ani Darwin? Wygląda na to, że umiaru nigdy się nie nauczymy. Zamiast nabrać skromności, ogłosiliśmy ostatnio, że żyjemy w Anthropocene, geologicznej epoce ludzi. Wpływamy na los całej Ziemi itp.
Wystarczy tymczasem kilkugodzinne bolesne zetknięcie się z jakimkolwiek urzędem czy bankiem, aby na własnej skórze odczuć, jak mały mamy wpływ na cokolwiek i jak niewiele rozumiemy z konstrukcji i celów tych ogromnych niewidzialnych machin, które nazwaliśmy sobie instytucjami. Tylko instytucje - a nie konkretni ludzie z ich osobistymi marzeniami - zbudowały Manhattan i Burj Khalifa, lotniskowce i internet, Voyagera i fizykę kwantową.
Mogliśmy także popatrzeć na mrówki.
Z kilku kombinacji tak prostych umysłów, jak umysł mrówki powstaje fascynująca rozproszona inteligencja mrowiska. Inteligencja dla mrówek niewidzialna, ale zdolna kierować podziałem pracy, rotacją stanowisk, wychowaniem potomstwa, budowami, przedszkolami, wojnami, hodowlą grzybów. Jak niezwykłe - niewidoczne dla nas i niezrozumiałe - społeczne maszyny i inteligencje musiały zatem powstać z wielowymiarowych interakcji tysięcy i milionów super złożonych ludzkich umysłów w coraz większych miastach na przestrzeni ostatnich dwunastu tysięcy lat?!
Korzystałem z:
Marta Lenartowicz et al., The Human Takeover: A Call for a Venture into an Existential Opportunity, tu
Miklós Antal, Janne I. Hukkinen, The art of the cognitive war to save the planet, tu
Grafika stąd
Twój post został podbity głosem @sp-group-up oraz głosami osób podpiętych pod nasz "TRIAL" o łącznej mocy ~0.20$. Zasady otrzymywania głosu z triala @sp-group-up znajdują się tutaj, w zakładce PROJEKTY.
@wadera
Chcesz nas bliżej poznać? Porozmawiać? A może chcesz do nas dołączyć? Zapraszamy na nasz czat: https://discord.gg/rcvWrAD
Congratulations @assayer! You received a personal award!
You can view your badges on your Steem Board and compare to others on the Steem Ranking
Vote for @Steemitboard as a witness to get one more award and increased upvotes!