Dzień 25 wyzwania to w jakimś sensie rozwinięcie wątku z wczoraj.
Wczorajsze zadanie dotyczyło rozpadu zespołów.
Dzisiejsze zadanie poświęcone jest artystom, których kariera skończyła się już na zawsze i nieodwołalnie.
Jest ich tylu, że mógłbym resztę swoich dni poświęcić na opisywanie poszczególnych przypadków.
Muszę więc w ukłonie dla wszystkich talentów, które przeszły na inny poziom istnienia, umieścić utwór im poświęcony w szerokiej wymowie, tym bardziej że wczoraj odprawiony na wieczną drogę został jeden z jego autorów.
Jedni artyści dokonali żywota po wielu latach aktywności. Inni odeszli przedwcześnie, co zawsze wzmacnia ich wymiar legendy. Stratą niepowetowaną w polskiej muzyce była śmierć Grzegorza Ciechowskiego w wieku 44 lat.
Ów uzdolniony muzycznie Kociewiak karierę muzyczną rozpoczął w zespole Res Publica, który miał czerpać inspiracje z muzyki Jethro Tull. Zespół potrzebował flecisty, na którym to instrumencie Ciechowski daje demonstracje umiejętności szczególnie na pierwszych płytach Republiki. Po odejściu Jana Castora, stał się centralną postacią projektu który uzyskał nazwę którą znamy. W moim odczuciu jest to najambitniejszy i najciekawszy projekt, który w latach osiemdziesiątych minionego wieku przedostał się do głównego nurtu muzyki. Powiem szczerze że Aya Rl na pierwszym albumie mocno ich goni, ale z tego co się orientuję, Czerniawski i Kukiz jeszcze nie spełniają kryteriów dzisiejszego dnia (na całe szczęście).
Ciechowski dał się również poznać solo jako Obywatel G.C., tekściarz i współpracownik takich muzyków jak Jan Borysewicz czy Justyna Steczkowska, której pisał teksty pod pseudonimem Ewa Omernik.
Stworzył też próbę folkrockową jako Grzegorz z Ciechowa, komponował ścieżki dźwiękowe do mniej i bardziej poważnych produkcji. Zajadła krytyka rywinowskiej ekranizacji Wiedźmina omija muzykę, za którą stał dzisiejszy bohater. Była ona ostatnim jego skończonym dziełem, które ukazało się przed śmiercią.
Nie jestem skłonny przy tym wszystkim omijać rozmaitych relacji na temat Grzegorza Ciechowskiego i jego osobowości.
Wartość jego twórczości jest w moim osobistym odczuciu wysoka, niezależnie od tego, jakie zdanie można mieć na temat samej osoby. Gorzka ironia pojawiła się u zarania jego kariery, gdy przygotował jajcarski reportaż, w którym przyjmuje rolę socjopaty rządzącego kamienicą jak dyktator. Jeden z oficerów Ludowego Wojska Polskiego nie godził się na tę niesprawiedliwość i zarządził powołanie artysty do wojska. Jego muzyka przetrwała, ale do żartów nie był już więcej skłonny.
Dziś prezentuję utwór "Lawa" - ma on dla mnie znaczenie na tle dorobku dzisiejszego bohatera, gdyż to ten utwór otworzył moją drogę odkrywania zespołu i jego dokonań. Tekstu nie odnoszę jakoś szczególnie do obecnej sytuacji, gdyż traktuje o sytuacjach uniwersalnych, do których oczywiście i dzisiaj ma swoje odniesienie. Sam utwór powstał na początku lat 90., dołączony do wydawnictwa "1991", składającego się głównie z nowych aranżacji funkcjonujących już wcześniej utworów.
Republika-Lawa
To wszystko przy zastrzeżeniu, że moim ulubionym solowym utworem Ciechowskiego jest Ani ja ani ty, w wersji bliższej tej z filmu Stan Strachu
mało kogo brakuje mi tak jak Ciechowskiego :(
a najmocniejszy dla mnie kawałek to: "Przyznaję się do winy"
lubię tez: "Za późno wysłałaś list";
takie mniej znane utwory.
przeklęty tętniak :(
Jak niejeden artysta, był widocznie za dobry na tę rzeczywistość