Pogodana, jego Stalową Prawicę oraz Feniksa Wykutego w Ogniu narysowała... Klaudia Uberman - nazwisko i imię niesłowiańskie, ale zaręczam, słowiańska dusza!
TROCHĘ MUZYKI DLA KOGOKOLWIEK KTO LUBI SŁUCHAĆ PRZY CZYTANIU I NIE MA WŁASNEJ PLAYLISTY
-Księżniczka kościejem? Ależ to niemożliwe! - Król Gwieździmir do tej pory nie wtrącał się do rozmowy, ale takie oskarżenie spowodowało, że nie mógł dłużej milczeć.
-Jaśnie Królu – Binarysław właśnie przenosił nagranie na swój podręczny odtwarzacz – poznamy prawdę dosłownie za chwilę. Zasłońcie okna!
Skarbimir powtórzył polecenie jako rozkaz i oto drużynnicy posłusznie zasłonili okna wszelkimi dostępnymi środkami. Binarysław włączył odtwarzacz, rzucił obraz na sufit (stosownie przekręcono urządzenie na którym widać było królewskie oblicze.)
Nagranie, przewinięte do przodu, ukazało Księżniczkę Parkiettę, kiedy pozbywa się swojej sukni, pod którą ukrywa postać metalicznego szkieletora z hełmem zakończonym ostrym szpikulcem i żarzącymi się w oczodołach czerwonymi światłami.
Okazało się, że powód do zaniemówienia był dobry. Najbardziej wryci stanęli Skarbimir i Król Gwieździmir.
-Na Siły Wyższe... jesteśmy zgubieni.
-Skarbimirze, wiesz kim jest ta księżniczka?
-To w żadnym razie nie może być Księżniczka. To jest... Żelazny Czarodziej Chan.
Straszliwy Żelazny Czarodziej Chan. Wygnaniec, którego nawet Federacja Asymilacji uznała za zbyt okrutnego i niebezpiecznego, gdy walcząc pod jej sztandarami, całe planety bezlitośnie przeistaczał w chmury międzygwiezdnego pyłu. Przez wiele lat przebywał w ukryciu. Dziś postanowił się ujawnić. Podejrzenia Antyscynka okazały się bliższe prawdy, niż ktokolwiek chciałby przyznać.
Nawet król Gwieździmir, który nieraz przebywał na wojennym szlaku i walczył z najprzeróżniejszymi zagrożeniami, zbladł.
-Jeśli Żelazny Czarodziej jest na wolności – to oznacza, że OSZCZEP zawiódł.
Przepadli chłopaki Gonicyna. Tak samo jak prawdziwa Parkietta.
Kosmosłowianie spochmurnieli. Tak niedawno zaprzyjaźnili się z Gonicynem i OSZCZEPnikami, w wolnej chwili mieli się przecież spotkać i powymieniać doświadczeniami podczas zawodów w piciu miodu. Pozostali Kosmosłowianie nie mieli wątpliwości: wroga należy powstrzymać. W ścibstwo i podglądactwo Iwara niezwykle pomogło, gdyż uwidoczniło kierunek, w którym udał się wróg. Kiedy Iwar stał jak wryty, luneta nagrała Żelaznego Czarodzieja podczas wykonanego przezeń skoku z urwiska. Skarbimir znał mapę okolicy, dzięki czemu wiedział, że wróg skoczył do morza. Czyli znał sztuczki pozwalające na poruszanie się w środowisku wodnym. Gdyby tylko podobne środki znajdowały się w ręku Kosmosłowian... Statki pozwalające na podwodną żeglugę nie grały pierwszorzędnej roli w budowie Carskiego Ustronia. Nawet i sama żegluga podwodna, wobec istnienia podziemnych korytarzy zdawała się cokolwiek słabo uzasadniona. Choć Binarysław miał odpowiednie oprogramowanie na podorędziu, nie była dostępna żadna porządna łódź.
Kosmosława i Astralłódź nie mogły zostać w owym celu spożytkowane, gdyż przebywały na wczasach w podobny sposób, jak jej Załoganci. I tylko chyba szczęściem, czy też wynikiem nieprawdopodobnych zbiegów okoliczności, wieść pełną nadziei przyniosła Miłość. A jaśniej: chodzi o miłość życia Kordeliny. Oto Tesław Zerowicz przesłał Kordelinie telegram, doręczony przez robota od – uwaga – telegrafów i trzydziestu sześciu w chwili obecnej rodzajów herbaty.
Robot ów podjechał, gdy Astralmir, Załoga, Tamina i Skarbimir kółkowali i główkowali.
Oznajmiwszy, iż nadchodzi wiadomość od Tesława, przeszedł jednak do odśpiewania obowiązkowej reklamy, objawiającej się pod postacią jazgotliwej piosenki przedsiębiorstwa wszywającego znaczniki pozwalające odróżnić lewą skarpetkę od prawej. Dodatkowo pewna usterka powodowała, że co 2,7 sekundy robot jąkał się. Astralmir gniewnie, jedną odzianą w rękawicę ręką uniósł robota. Jego dolegliwość sprawiła, że przekaz reklamy oddziaływał nań silniej, a szkolenie w Akademii Gwiezdnych Sokołów przysposobiło go do tego, by tym mocniej odpierać takie ataki. Robot nie mógł co prawda wyczytać uczuć kłębiących się w Astralmirze, ale wyczuwszy potężne ładunki energetyczne płynące od woja, posłusznie zakończył nadawanie reklamy i przeszedł do treści wiadomości.
PARKIETTA ŻYJE-STÓJ-JEST WŚCIEKŁA-STÓJ-LECI DO WAS-STÓJ-JA TEŻ BĘDĘ-STÓJ-ALE PÓŹNIEJ-STÓJ
Rzeczywiście, nagle coś zaczęło się przybliżać do powierzchni planety. Miało opływowy kształt. Urządzenia obserwacyjne ukazały obraz potężnego suma sunącego w przestworzach. Suma, któremu świeciły się oczyska. Lekceważył on wszystkie prośby o skierowanie się na lotnisko, wobec czego Skarcimir (nie mylić ze Skarbimirem) zarządził zarzucenie nań pętli magnetycznej, która ściągnęła go na ziemię.
Otworzyły się wargi suma, wyskoczyła z nich kobieta w czarnym stroju gimnastycznym, z wysoko upiętym włosem i gwiezdną niemal jasnością w oczach.
-Lepiej żebyście mieli dobry powód, żeby mnie tu sprowadzać. Każdego kto stanie między mną, a tym, kto ośmielił mi się skraść co najcenniejsze – tożsamość moją i moich ryb- spotka kres sromotny!
-Jaśnie księżniczko, pohamuj swój gniew, albowiem tego, kto się pod ciebie podszył, również ścigamy.
-A skutek nędzny! Dlatego przyniosłam tu suma. Puśćcie mnie teraz i pozwólcie mi skończyć z tym wierutnym draniem...
-Księżniczko, a czy nie spotkałaś może na swojej drodze siedmiu statków?
-Tak, napotkałam takowe. Wyobrażacie sobie, że to byli tak bezczelni ludzie, że MNIE kazali zawracać z obranej drogi? Zrazu ich pogoniłam, tak, że cztery z nich uciekły a trzy pojmałam, ich załogi zaś poszły DO WIĘZIENIA, do którego musiałam poprowadzić je WŁASNORĘCZNIE.
Wieść o tym, że OSZCZEP został pokonany przez krewką, ale mimo wszystko dosyć drobną i niewieścią w swoim wyglądzie księżniczkę wprawiła w osłupienie nawet Kordelinę. Z kolei Taminę drażniło gniewne usposobienie szlachetnie urodzonej.
-Jeśli mogę coś doradzić, na przyszłość może warto kierować gniew na wrogów, miast na sprzymierzeńców.
-Odezwała się gadająca sałata!
-Możesz sobie być księżniczką, ale posłuchaj, bo z tego co rozumiem nie chciałaś nawet posłuchać, co ci, których uwięziłaś, mieli ci do przekazania. A czarownik, który się pod ciebie podszył, planował wcale się nie podszywać, tylko ciebie opętać! Tylko dzięki Kosmosłowianom, których UWIĘZIŁAŚ, udało ci się uniknąć tego losu. A ich oddział, znacząco uszczuplony, nie mógł sobie poradzić z Czarodziejem, przed którym drży cała galaktyka!
Binarysław wystąpił przed szereg.
-Dość jałowych kłótni! Wróg coraz bardziej oddala się. Wasza wysokość, proszę odpowiedzieć na jedno moje pytanie.
-Co za pytanie!?
Niezważając na to, iż było to raczej rozdrażnione wykrzyknienie, aniżeli przyzwolenie na zadanie pytania, Binarysław doń przeszedł, wykorzystując dogodną okoliczność.
-Czy sum waszej wysokości jest syntetyczny?
-Jak najbardziej. Żadnego z moich żywych sumów nie naraziłabym na trud płynięcia przez kosmiczne promieniowe. Ale co to niby ma wspólnego...
-Otóż, posiadam możliwość przekształcenia syntetycznego suma Waszej Wysokości we wspaniałą, budzącą grozę bojową maszynę.
Piękne, aczkolwiek ostre rysy księżniczki przybrały karcący wyraz. Wyrzekła powoli:
-A czy będą lasery?
-Jeśli tylko księżniczka sobie tego zażyczy, będą.
-Zgoda. Wchodź na pokład. Ktoś jeszcze chce się zabrać?
Kosmosłowianie poszli, Skarbimir zaś został, aby obstawić całą linię brzegową. A tego mało nie było. Binarysław z miejsca zajął się instalacją oprogramowania Astralłodzi w Syntetycznym Sumie.
Z pozoru nie zmieniło to roboryby w żadnym stopniu. Po chwili unoszenia się w miejscu na wodzie, ruszył. Wewnątrz rozległ się głos Nysseny, młodszej siostry komputer pokładowej, jednak nie była ona mile przyjęta przez Parkiettę, dlatego też Binarysław wyłączył głosowe porozumiewanie się z komputer pokładową.
Morska toń mieniła się jednostajną ciemnością. Toteż nic dziwnego, iż nie zauważono nadciągającej zasadzki. Niewidzialna siła unieruchomiła Suma pierścieniem z magicznych błyskawic, który zaciskał się. Gdyby nie to, że Sum był teraz uzbrojony po zęby, owo zaś uzbrojenie również było niczego sobie, wrogowie odnieśliby zwycięstwo. A tak kilka strzałów poprawionych falą siłową, skutecznie odpędziła napastnika. Niestety, zwycięstwo nie było całkowite. Zapalone światło ukazało bowiem uciekającą rybę-welona „teleskopa” z krwistoczerwonymi oczyma, który właśnie zdążał powiadomić o porażce. Dostępna broń już go nie dosięgła.
Zgroza zapanowała w sercach Kosmosłowian. Znali te ryby. Wcześniej pływały w akwariach w uroczystym orszaku, który oglądali przy obiedzie kilka dni wcześniej.
-Więc ryby, które przemycił, również służą jemu jako żołnierze?
-To muszą być legendarne ryby-wiedźmy, o których mówi się, że przychodzą w nocy i zmieniają dzieci i młodzież w ohydne stwory – przypomniał sobie Pogodan. Zdzisław zaś przypomniał sobie, jak to za młodu go takimi opowieściami straszono- To akurat nie jest prawda. Nie posiadają tak wyszukanych zdolności, ale panują nad surowymi siłami niszczycielskich żywiołów oraz mrocznych energii w barwach fiołkowych.
-Dobrze, żeśmy nie ubili tej ostatniej. Zaprowadzi nas do Chana.
-Albo i jak najdalej od niego.
-No to się zmęczy i zacznie gadać.
-Prawda. Nie ustawajmy w gonitwie!
CIĄG DALSZY NASTĄPI
Congratulations @avarski! You have completed the following achievement on the Hive blockchain and have been rewarded with new badge(s) :
Your next target is to reach 80 posts.
You can view your badges on your board and compare yourself to others in the Ranking
If you no longer want to receive notifications, reply to this comment with the word
STOP