Zoroastryzm, podobnie jak wiele innych religii, zakładał istnienie nieczystości rytualnej oraz świętość żywiołów, takich jak ogień, woda czy ziemia. Nieczystości mogły sprostać pewne rytuały puryfikacyjne, do których należało między innymi obmywanie krowim moczem, jako substancją o świętych właściwościach... Ale o tym napiszę w innym tekście, poświęconym etyce zoroastryjskiej...
Jednym z najbardziej nieczystych obiektów były zwłoki, a zwłaszcza psujące się, cuchnące mięso. Żadną miarą nie dało się go oczyścić, a zbrukanie świętości ziemi ich obecnością byłoby wielkim grzechem. Aby nie dopuścić do takiej sytuacji, wśród zoroastryjczyków zaistniał dość nietypowy z punktu widzenia religii post-judaistycznych rytuał pochówkowy, którego najważniejszym etapem było umieszczanie zwłok w tak zwanych dachmach, wieżach milczenia.
Były to budowle umieszczone stosunkowo daleko od osad ludzkich, w których na stałe przebywało dwóch mężczyzn - bezżennych magów-grabarzy; mistrz i uczeń. Odbierali oni ciało nieboszczyka od jego krewnych i zawozili umieścić je w swojej lokalnej dachmie...
Czym była dachma? Jak wyglądała? Poniżej fotografia nieczynnej już dachmy z irańskiego miasta Yazd.
Wieża milczenia najczęściej była okrągłym placem otoczonym względnie wysokim murem. W środku znajdowały się drewniane rusztowania, na których pozostawiano ciała zmarłych na pożarcie sępom.
Właśnie tak. Nieczyste ciało musiało zostać pożarte, kości obgryzione do białego przez padlinożerców, tak by ani cząstka nie pokalała czystości ziemi. A skąd mur? Wszak nie tylko ptaki mogły chcieć dostać się do zwłok. Gdyby niedźwiedzie albo wilki dopadły pozostawionych ciał i roztargały martwe członki po okolicy, ziemi wyrządziłoby się niepowetowaną szkodę...
Gdy kości były już czyste, grabarze umieszczali je w umieszczonym centralnie w dachmie dole - ossuarium - i zalewali wapnem, by jak najmniej z nich pozostało:
Wraz z rozwojem miast, a potem także postępującą industrializacją, które powodowały migrację sępów dalej od ludzkich siedzib, dachmy stopniowo odsuwano od miast. Dotychczasowy rytuał zastępowano kremacją zwłok bądź zalewaniem ich w bloku betonu i chowanie w ziemi dopiero w tak przygotowanym "izolatorze".
Zoroastryjskie groby, które widziałem w Iranie w mieście Yazd (które skupia największą w tym kraju grupę wyznawców staroirańskiej religii) były proste i jednakowe. Cmentarz był pusty, poza grabarzem nie było na nim żadnych odwiedzających, ani zniczy na płytach grobowych. W przeciwieństwie do większości cmentarzy muzułmańskich w Iranie, płyty grobowe nie były wkopane na równo z linią gruntu, ale wyrastały z niego, przypominając groby w Polsce.
Wszystkie użyte w poście zdjęcia pochodzą z mojej kolekcji. Opracowując tekst opierałem się na świadectwie przewodnika z Yazdu oraz informacjach z książki Mary Boyce Zaratusztrianie.
Ciekawy temat :) wybieram się do Iranu i mam kolejny temat do zbadania :) dzięki!
Jeśli masz jakieś pytania, wal śmiało, podróżuję do Iranu od ponad 10 lat prawie co roku ;). Chętnie podzielę się doświadczeniami, albo polecę jakieś miejsce. Ale nie pytaj o Kurdystan, bo pomimo 10 lat wyjazdów jeszcze tam nie zajechałem! To wielki kraj, pełen tajemnic, na lata zwiedzania.
Na razie Trump pokrzyżował mi plany, bo miałem lecieć w listopadzie, a teraz nie wiem i chyba wybiorę Laos. Planuje 3 tygodnie, wiem to mało. Jeszcze nie wyjechalem a już czuję niedosyt :)
Sam temat Zaratustry jest mi dużo bliższy niż Pieczęć Proroków, a najlepiej to badać u źródła!