Mi chodziło o takie wynikanie: jeśli A1 i A2 i A3 i..., to B1 lub B2 lub B3 lub...
A1, A2, A3,... są wszystkimi założeniami, a B1, B2, B3,... są możliwymi zdarzeniami przy tych założeniach (i istnieją założenia, dla których jest więcej niż jedno zdarzenie, być może nawet nieskończenie wiele - ale raczej nie wyczerpują one zbioru wszystkich wyobrażalnych zdarzeń).
I tutaj mam dwa pytania:
- Czy to jest ścisłe wynikanie?
- Czy takie wynikanie oznacza determinizm?
Jeśli na drugie pytanie odpowiedziałbyś "tak", to na marginesie dodam, że spotkałem się też z innym rozumieniem determinizmu. Np.:
Determinizm zasadniczo zakłada, że ze względu na to, jaka była przeszłość, oraz to, jakie prawa rządzą wszechświatem, możliwa jest tylko jedna wersja przyszłości.
Robert Kane
Przykład z rzutem kostką był tylko niedoskonałą analogią, ponieważ tu rzeczywiście można argumentować, że wszystkie fizyczne parametry rzutu i otoczenia determinują jednoznacznie wynik (nawet jeśli jest to zbyt skomplikowane, by człowiek był w stanie ten wynik przewidzieć). Dlatego też zacząłem wywód o kostkach od słowa "jeśli".
W przypadku innych zachowań, które ludzie zdają się kontrolować (choć według niektórych może to być złudzenie), jeśli ze wszystkich założeń wynika alternatywa różnych zdarzeń, to właśnie możliwość podjęcia decyzji (czyli to, co wiele osób nazwie wolną wolą) może być odpowiedzialna za to, które z tych zdarzeń faktycznie zajdzie. I jeśli tak jest, to jest to fenomen nieporównywalny z niczym innym - dlatego wszelkie analogie będą niedoskonałe.
Piszesz tutaj o jakimś modelu, sztucznym konstrukcie zbudowanym w oparciu o szereg założeń.
Determiniści mówią o świecie dokładnie w takim rozumieniu:
Nie możemy utożsamiać świata takiego jakim jest (w rozumieniu deterministycznym) z jakimś modelem, który bardziej odpowiada koncepcji 'świata możliwego'.
W procesie podejmowania decyzji, człowiek też jest parametrem. Dla przykładu, jeżeli masz do wyboru trzy bramki z kurtynami w trzech różnych kolorach, to wybór może między innymi paść dlatego, że wybierający ma słabość do czerwonego - kolor środkowej bramki, a ma taką słabość, bo matka przykrywała go czerwoną kołderką kiedy był mały i teraz ten kolor kojarzy mu się z bezpieczeństwem.
O ile dobrze Cię rozumiem, to brak wolnej woli (rozumianej jako zdolność wyboru spomiędzy co najmniej dwóch opcji, czyli inaczej niż zdefiniowałeś ją w artykule) jest u Ciebie nie wnioskiem, a jednym z założeń.
Gdyby był wnioskiem, to nie możesz przyjmować bez uzasadnienia, że człowiek jest parametrem. Musisz rozważyć przypadek, w którym wszystkie założenia zewnętrzne wobec danej osoby mogą implikować alternatywę co najmniej dwóch zdarzeń i dopiero ta osoba decyduje, które z nich zajdzie. Ten przypadek musisz dopiero doprowadzić do sprzeczności, a moim zdaniem jak na razie nie uargumentowałeś tego, że on nie istnieje lub jest niemożliwy.
Nie jest tu szczególnie istotne, czy ten przypadek zaliczymy do determinizmu, czy indeterminizmu (kwestia dokładniejszej definicji). Jeśli zaliczymy go do determinizmu, to o ile nie doprowadzimy tego przypadku do sprzeczności, musimy dojść do wniosku, że człowiek - a dokładniej jego wolna wola - kreuje jedną z przyczyn, która determinuje zdarzenie.
Jeśli zaliczymy go do indeterminizmu, to moim zdaniem błędne są poniższe wnioski zawarte w artykule:
Zdarzenie ma przyczyny, nawet jeśli nie jest jednoznacznym wynikiem tych przyczyn, które były zewnętrzne wobec osoby, która na nie wpłynęła. To wolna wola kontrolowana przez tę osobę, a nie przypadek, zdecydowała o tym, które z możliwych zdarzeń zaszło.