Sam wiem jak to jest zmagać się z depresją ponieważ zmagałem się z tą chorobą od 14 lat. Brało się różne "Seronile", "Asertiny" czy inne "Stilnoxy" na sen, oraz inne badziewia, ale to guzik dawało. Co najwyżej ból brzucha.
Racja! Nie lekceważcie tego! Jeżeli zauważycie takie objawy u siebie to idźcie do najbliższego psychiatry, to nie jest ujma ani plama na życiorysie. To taki sam lekarz jak pediatra czy reumatolog. Do psychiatry nie trzeba skierowania, jeśli jesteście pierwszy raz to "założą" Wam kartę i umówią Wam termin na pierwszą wizytę (chyba że prywatnie - za hajs - to przyjmie Was od ręki). Po kilku wizytach psychiatra najwyżej może wypisać Wam skierowanie do psychologa, który dalej pokieruje (albo nie) Wasze leczenie. Powiem tyle, że te "terapie" z psychologiem guzik dawały, więc dałem sobie spokój.
Mogę powiedzieć, że w zeszłym roku pojawił się w moim pustym życiu pewien koleś, który otworzył mi oczy i pomaga mi lepiej niż te "farmaceutyki" i te "terapie" u "psychologa". Ten facet poprawia mi humor i samopoczucie, a także nauczył mnie żeby mieć dystans do życia, a także mieć na wszystko "wyjebane jajca" :)
BTW, to co napisałaś to nie jest bełkot.
Być może i nie bełkot ale bardzo negatywnymi myślami nacechowane zwierzenie. Nie chciałabym znów tak myśleć i postrzegać wszystkiego w szarych barwach. I łączę się w chorobowym bólu!