Wiele osób spotyka się ze słowem "bezpłatny" albo "darmowy". Choć zdrowy rozum nam podpowiada, że nie ma nic za darmo. Jedynie nasza rodzina albo bliscy przyjaciele mogą nam coś dać bezinteresownie, ale w prawie wszystkich przypadkach są to oszustwa albo manipulacje. W tym artykule postaram się zgłębić temat rzeczy "bezpłatnych".
ŹRÓDŁO: Flickr.com
"Bezpłatne" w polityce
Politycy, jak co wybory, prezentują nam koncert życzeń. Jeden mówi, że da nam 500 zł, drugi bezpłatne leki, trzeci podręczniki dla dzieci do szkół, a czwarty powie, że nic nie da, bo trzeba zmniejszać wydatki, a nie zwiększać. Ostatnia osoba zostanie prawdopodobnie wyśmiana przez dużą część społeczeństwa i zostanie uznana za "sknerę". Natomiast wygrają osoby, które obiecały jak największe rozdawnictwo. Zastanówmy się, czy na pewno politycy są uczciwi wobec nas i dają nam tak wszystko "za darmo"?
Osoby, które twierdzą, że istnieje coś takiego, jak: "bezpłatna służba zdrowia", "darmowa nauka w szkoła", itd., zawsze pytam, w jaki sposób zarabiają ludzie, którzy tam pracują. Czy w jakiś "magiczny sposób" na tworzenie pieniędzy? A może codziennie do szpitala, czy szkoły przyjeżdża św. Mikołaj z premiami dla pracowników?
ŹRÓDŁO: Publicdomainpictures.net
Odpowiedź brzmi: "Pieniądze się biorą z naszych podatków".
Prowadzenie każdej placówki kosztuje. To samo z programami socjalnymi typu: Rodzina 500+ czy Mieszkanie+. Żeby komuś coś dać, trzeba komuś zabrać. Nie ma innej opcji. Gdyby istniał jakiś "magiczny sposób" za robienie kasy, wszyscy bylibyśmy bogaci, ale nie jesteśmy. Ponadto, dochodzą jeszcze koszty dystrybucyjne (czyli opłacenie urzędników i polityków), więc zawsze będziemy na minusie. Ponadto, im więcej płacisz, tym więcej nie zyskujesz... Dochodzi jeszcze kwestia dobrowolności - podatki są przymusowe i nie można z nich zrezygnować. Czy byłbyś zadowolony, gdyby ktoś dysponował twoim budżetem wbrew twojej woli i kazał ci wybierać tylko produkty, które uważałby za korzystne dla ciebie, a przy okazji kasowałby kilka procent za "obsługę" twoich pieniędzy? A tak właśnie działają politycy z twoją częścią pieniędzy, które odprowadzasz do Urzędu Skarbowego i nie tylko.
ŹRÓDŁO: Flickr.com
"Darmowy" w sensie korporacyjnym
Okazuje się, że korporacje również stosują techniki stosowane przez polityków. Różnice polegają na tym, że wybór jakieś usługi czy produktu jest teoretycznie wydaje się dobrowolny, jednak tu też stosowane ukryte manipulacje.
ŹRÓDŁO: Pexels.com
Przykłady technik manipulacyjnych:
- Telefon za darmo albo za symboliczną złotówkę - trzeba podpisać umowę na abonament + umowę ratalną na telefon (cena telefonu jest wliczona w raty).
- Bon na określoną kwotę - praktycznie jest to rabat przy zakupie na określoną kwotę.
- Kup kilka produktów, jeden dostaniesz "za darmo" - tak jak powyżej, jest to rabat, który zostanie naliczony przy spełnieniu określonych warunków.
- Dzieci do lat 7 mają "darmowy" pobyt w hotelu - młody/a chłopczyk/dziewczynka nie jest w stanie wynająć samodzielnie pokoju, a cały trik polega na zawarciu opłaty w cenie za noclegi dorosłego.
- Zrób zakupy za minimum 50 zł, a otrzymasz naklejkę. Po uzbieraniu 10 naklejek, dostaniesz książkę "za darmo" - nie za darmo, tylko jako "prezent" po wydaniu 500 zł.
Może kiedyś ludzie zrozumieją, że "kiełbasa wyborcza" jest zawsze finansowana z ich własnych portfeli :) I to niezależnie, czy obiecuje to prawica, lewica, czy centrum to zawsze jest to piramida finansowa - obietnicę typu: każdy, kto da mi złotówkę, dostanie ode mnie za darmo 50 groszy, mógłbym składać już dziś ;)
Super biznes. Musisz tylko ukryć to, że zabierasz im złotówkę, jak robią to politycy. Niestety większość ludzi jest mało inteligentna.
Cieszę się, że znalazłem kolejnego twórcę, którego z zaciekawieniem będę śledził :)