Czytając pomyślałam o wszystkich miejscach, w które poprowadziły mnie ostatnio nogi lub powiózł rower. Niestety śmieci są wszędzie. Nie wiem ile jeszcze wody w rzekach musi upłynąć, żeby ludzie nabrali nawyku zabierania swoich śmieci do publicznych kubłów lub do domu (w którym przecież też śmieci produkują i obowiązkowo płacą za ich wywóz, ba, nawet obowiązkowo segregują). Na razie pozostaje dobrowolny 'czyn społeczny' czyli w miarę możliwości sprzątnięcie też jakiegoś nieswojego śmiecia i edukacja - do oporu, do przesady, do znudzenia, do skutku.
You are viewing a single comment's thread from: