Zazwyczaj nie liczę kalorii. Mniej więcej, "na czuja" udaje mi się utrzymywać stały popyt i podaż. Ostatnio miałam jogurtową niespodziankę. Lubię smak szarlotki, więc zainteresował mnie jogurt o smaku pieczonego jabłka z rodzynkami. No i na etykiecie zainteresowanie się skończyło. Jogurt naturalny miał w 100 g 50 kcal i 4,3 g cukrów, a to pieczone jabłko 113 kcal i 18,6 g cukrów. Kurczę - prawie 1/5 kubka to był po prostu cukier.
You are viewing a single comment's thread from:
Tak :( często tak bywa jak się przerzucimy na czytanie etykiet. Niektórzy twierdzą, że wolą nie czytać, bo nagle okazuje się, że nie mają, co zjeść. Warto mieć tą wiedzę i nawet jeśli zdecydujemy się na jakiś "oszukany" produkt, to dobrze zrobić to świadomie :)
Właśnie - gdybym kupiła i zjadła ten jogurt (choć pewnie w smaku byłby mocno przesłodzony) to ten kubek musiałabym potraktować praktycznie jako cały posiłek (452 kcal), a nie jego część.