Pod kilkoma względami sezon Hull City odzwierciedlał losy Kamila Grosickiego. Przez początkowe problemy z adaptacją do fizycznych wymagań Championship, zdecydowanie lepszą grę w ofensywnie, niż w defensywie, aż po fakt kontuzji, które wpłynęły i na zespół, i na polskiego skrzydłowego.
Idealnie przebieg sezonu Hull City oddaje również mecz, który zagwarantował drużynie utrzymanie – remis 5:5 do z Bristol City. – W następnym sezonie nie chcemy cieszyć się z utrzymania, ale być jak nasi rywale, którzy do końca będą walczyć o miejsca w play-off o Premier League – zaznaczał później Nigel Adkins. I dodawał: - Można popełnić błąd, ale jeśli popełnia się ich sporo i do tego te same, to znaczy, że nie wyciąga się wniosków. A my musimy to zrobić.
Wystarczy rzut oka na tabelę, by dostrzec problemy Hull City – to przecież czwarta najlepsza ofensywa ligi (70 strzelonych goli), jedyny zespół spoza szóstki, który zdobywał bramek tyle, ile drużyny walczące o awans. Jednak po stronie straconych goli również widnieje liczba 70, a to piąty najgorszy wynik. Więcej bramek tracili tylko trzej spadkowicze oraz Bolton, który utrzymał się w ostatniej kolejce. Oprócz wspomnianego 5:5, Hull zdarzały się takie wyniki jak zwycięstwa 6:1, 5:0, 4:0, ale też wysokie porażki: 0:5, 1:4, 0:3.
Kibice tylko kilku drużyn mogli narzekać na podobne wahania nastrojów, jak ci z Hull. W 46-meczowym sezonie Championship najdłuższa seria zwycięstw ich City wyniosła tylko dwa spotkania, bez porażki – cztery. To niemal najniższe wyniki w lidze. Z kolei na zwycięstwo najdłużej musieli czekać aż dziewięć kolejek, choć najdłuższa seria porażek to trzy spotkania. Najczęściej remisującą drużynę w lidze można podsumować więc jako za słabą na awans, ale też zbyt mocną na spadek
Strzał za strzałem
Trudno również powiedzieć, by Grosicki był jednym z liderów zespołu. W końcu był zawodnikiem, który najczęściej w drużynie wchodził na boisko z ławki rezerwowych – aż piętnastokrotnie. Jednak nie znaczy to, że nie było dla Polaka miejsca w podstawowym składzie, skoro 22 razy był w wyjściowej jedenastce. Skrzydła to były zresztą najmocniej obsadzone pozycje w Hull: Jarrod Bowen strzelił 14 goli, z bardzo dobrej strony zaprezentował się wypożyczony z Liverpoolu Harry Wilson (siedem goli i trzy asysty). Ale i w tym gronie Grosicki nie ma się czego wstydzić: z dziewięcioma bramkami oraz pięcioma ostatnimi podaniami jest drugim najlepszym strzelcem oraz drugi w klasyfikacji kanadyjskiej. Krótko mówiąc: liczby Polak miał.
Porównując jego bardziej szczegółowe statystyki z obecnego sezonu do poprzedniego w Premier League wielkiej różnicy – poza skutecznością i sposobem wykańczania akcji, o czym zaraz – nie widać. Grosicki notował identyczną dokładność podań (73%), równie często odzyskiwał piłkę, kreował podobną liczbę szans (śr. 1,73 na mecz)…
A jednak efektywność wzrosła i to niemal o jedną czwartą – aż o 22% więcej strzałów Grosickiego jest celnych. Polak częściej podejmował te próby (ze średniej 2,28 uderzeń na mecz wzrost na 3,21), a połowa z nich miała miejsce poza polem karnym. Także dlatego aż cztery trafienia Grosickiego zostały nominowane do nagrody na najpiękniejszego gola sezonu Hull City – potrafił on kilkukrotnie połączyć siłę z precyzją i efekty były spektakularne.
Nie być Sunderlandem
Warto jednak wspomnieć, że nie wszystko układało się w tym sezonie Grosickiemu tak, jak chciałby to polski skrzydłowy. Letnie okienko transferowe, a więc i przygotowania do rozgrywek znów zdominował temat możliwego transferu do Premier League, zimą plotek i konkretów było już znacznie mniej. To również efekt urazu doznanego w trakcie najbardziej intensywnego okresu gry w grudniu. Po ponad miesięcznej przerwie z podstawowego zawodnika Grosicki stał się głównie zmiennikiem – w pierwszej części sezonu wchodził z ławki pięciokrotnie, w drugiej dwa razy częściej. Wtedy zaliczył też serię dwunastu spotkań bez strzelonego gola lub asysty.
Nieprzypadkowo okres lepszej formy przypadł na mecze po marcowym zgrupowaniu reprezentacji Polski. To wciąż Adam Nawałka i jego sztab najlepiej wpływają na skrzydłowego, wiedzą jak go przygotować, nastawić mentalnie i zbudować nawet na pojedyncze 90 minut, jak to miało miejsce w spotkaniu z Koreą Południową. W Chorzowie Grosicki strzelił gola i zaliczył asystę, a do Anglii wrócił nie tylko natchniony otrzymaniem w końcówce meczu opaski kapitańskiej, ale też z planem indywidualnej pracy z fizjoterapeutą poza klubem.
A Hull nie udało się powtórzyć sztuki, której dokonali dwa lata temu, czyli wrócić do Premier League po roku spędzonym w Championship. W ostatnich pięciu sezonach ta sztuka udawała się pięciu spadkowiczom z najwyższej klasy rozgrywkowej, wciąż szansę poprzez play-offy ma Middlesbrough w najbliższych tygodniach. Oczywiście, że w wypadku Hull mogło być gorzej – wystarczy spojrzeć na Sunderland, czyli klub, który w kolejnym sezonie będzie występował na trzecim poziomie, zaliczył spadek po spadku. W drużynie Grosickiego walka o utrzymanie w Championship trwała znacznie dłużej, niż ktokolwiek się spodziewał, ale w odpowiednim momencie udało się i opanować nerwy, i zmienić trenera, by planować na kolejny rok. To, czy z Polakiem w składzie najpewniej pokaże okres mundialu i czasu po turnieju.
Źródło:Łączy nas piłka
Nie wiem czy zdajesz sobie sprawę z tego, że nie możesz publikować tekstów cudzego autorstwa. I jeszcze próbować na tym zarabiać. Plagiat jest nielegalny i niemoralny.
Daje flagę ostrzegawczą. Jak usuniesz treść tego wpisu (edytuj) to flagę usunę.
Źródło oryginału: https://www.laczynaspilka.pl/reprezentacja/reprezentacja-a/podsumowanie-trudny-sezon-grosickiego-ale-z-liczbami1.
Podejrzewam, że nie jesteś autorem tej treści. Źródło
Proszę o edycję tego postu, aby nie łamał on praw autorskich.