Reżyseria: Michał Kwieciński
Scenariusz: Jakub Wecsile
Grudniowy czas przedświątecznej gorączki rozpocznie się wraz z przypłynięciem do miasta niezwykłego Świętego Mikołaja.~Filmweb
Fabuła filmu Miłość jest wszystkim jest prosta, mamy święta Bożego Narodzenia i historie grupy obcych sobie osób, którzy w pewnym momencie będą się musieli się spotkać bo ich drogi się w jakiś sposób się ze sobą przetną.
Główną osią fabularną jest przyjazd do Polski Świętego Mikołaja, którego w pewnym momencie będzie tutaj grał Olaf Lubaszenko, nie chcę wam zdradzać za wiele, bo jednak historia tego mikołaja jest tutaj bardzo ważna i dzieją się z nim naprawdę przeróżne rzeczy, zresztą Olaf Lubaszenko stanowi też jeden z głównych źródeł komizmu tego filmu.
Przed Twórcami filmu Miłość jest wszystkim poprzeczka była zawieszona bardzo wysoko, bo jednak ten film zapowiadano już od momentu rozpoczęcia jego realizacji jako takiego swoistego następne Listów do M a jak wiadomo Listy do M to już marka sama w sobie to film którego niektóre kontynuacje były słabsze to jednak stał się już takim wzorcowym filmem świątecznym, do którego prawdopodobnie niektórzy twórcy oraz widzowie też będą się odwoływać przez długie lata.
Czy miłość jest wszystkim ma szansę stać się nowymi Listami do M? Moim zdaniem nie.
Fabularny Koncept tego filmu oparty został o zagraniczny format, który został przepisany na polskie warunki, ale chyba jeszcze nigdy nie widziałem tak niezgrabnego filmu świątecznego. Zobaczymy tu masę lukru oraz fabularnych słodkości, szczególnie w zakończeniu, że aż złapałem się za głowę i zrobiło mi się niedobrze. Tworząc film reżyser powinien wiedzieć, kiedy skończyć oraz jak nie przesadzić a tutaj ewidentnie twórcom ta sztuka się nie udała, na dodatek nic tutaj się nie klei bohaterowie biegają po ekranie, śmieją się, płaczą, kochają, umierają i w zasadzie nic z tego nie wynika oczywiście poza takim uniwersalnym przesłaniem, które jest wiadome już od pierwszych minut tego filmu, że piękne są tylko chwile i trzeba cieszyć się życiem. Patrząc na to z drugiej strony nie oczekiwałem też jakiegoś wielkiego odkrycia od tego filmu no ale można by spodziewać się od niego jednak ciut więcej zwłaszcza po zobaczeniu zwiastunów.
Jeżeli chodzi o aktorów to, dostajemy tu Mateusza Damięckiego, który udaje Roberta Lewandowskiego w sposób bardzo nieudolny, dostajemy też blondynki, które udają niedostępne a do tego też masę homoseksualnych żarcików, zabrakło tu jedynie chłopa, który przebrałby się za babę.
No i na koniec mój największy zarzut wobec tego filmu jest on strasznie nudny, chociaż muszę tutaj oddać honor niektórym z aktorów, bo widać, że się starali np. Ola Adamska, chociaż występuje w jednym z najsłabszych wątków to widać, że w tej dziewczynie jest ogromny komediowy potencjał aż chce się ją oglądać i mam nadzieję, że dostanie w pełni komediową w rolę gdzie pokaże się jako lwica, bo ma do tego wszelakie predyspozycje. Udane są też niektóre żarty z Olafem Lubaszenką, szczególnie gdy występuje jako smutny Święty Mikołaj, w scenach z dziećmi potrafi być petardą, ale co z tego, gdy to wszystko ginie pod strasznie przewidywalną oraz nijakową fabułą.
Podsumowując:
Jak wiadomo jak coś jest wszystkim to jest niczym, a gdy obejrzałem Miłość jest wszystkim to stwierdziłem, że tak naprawdę nawet najgorsza część Listów do M była lepsza niż ten film także, jeżeli chcecie iść do kina to robicie to własną odpowiedzialność natomiast moja ocena to 2/10.
Od wielu już lat nie ciągnie mnie do oglądania nowych polskich komedii (może z małymi wyjątkami). Więc i na ten "hit" się nie skuszę...