Reżyseria: Damien Chazelle
Scenariusz: Josh Singer
Pierwszy człowiek, czyli najnowsze dzieło Damiena Chazella twórcy takich hitów jak na przykład la la land. Film opowiada historię Neila Armstronga, czyli człowieka, który jako pierwszy postawił swoją stopę na Księżycu. Mimo iż wiedziałem jak to się skończy to przez cały film siedziałem wciśnięty w fotel pochłaniając fabułę tak jak bym nie był pewien czy bohaterowie osiągną swój cel.
Genialnie napisany scenariusz został oparty na książce Jamesa hansena. Światowa filmografia dawała nam już przed laty kosmiczne opowieści takie jak Apollo 13 czy Grawitacja z Sandrą Bullock ale ta opowieść o lądowaniu na Księżycu na pewno dołączy do czołówki moich ulubionych filmów o ludzkich próbach podboju kosmosu. Ale co ten film ma takiego w sobie co sprawia, że trzeba go obejrzeć?
Na pewno jest to obraz a dokładniej sposób, w jaki reżyser pokazuje nam wydarzenia, gdyż przez prawie cały film oglądamy przez ziarnisty obraz, który w wielu momentach jest nieostry, ruchomy, a to wywołuje efekt zacieśnienia tej opowieści wzmacniany przez specyficzne umiejscowienie kamery która, przez znaczną część filmu została umieszczona na ramieniu Armstronga, dzięki takiemu zabiegowi widz nie ogląda historii wylądowania amerykanów na Księżycu, tylko historię,przeżycia oraz zmiany jakie zaszły w życiu Neila Armstronga, który wylądował na Księżycu.
Jeżeli macie opcję zobaczyć ten film w Imax to polecam to zrobić głównie dlatego by móc usłyszeć tę doskonałą muzykę i przepiękne zdjęcia, które wprawiają w zachwyt. Aktorsko ten film też jest świetny i nie ma tu słabego elementu, nawet jeżeli chodzi o role dziecięce.
Ryan Gosling bardzo dobrze zagrał swoją postać, mimo że na ekranie przybiera stoicką twarz udając twardego faceta,widzimy jak zamyka się w sobie po stracie, jaka go spotkała i robi to genialnie. Claire Foy, która zagrała tu żonę Armstronga dorównuje umiejętnościami swojemu filmowemu mężowi, a to sprawia, że całość ogląda się jeszcze lepiej mogąc obserwować na ekranie dwoje wspaniałych aktorów.
Podsumowując:
Idąc do kina nie sądziłam, że ten film i opowiadana przez niego historia, którą mniej więcej wszyscy chyba kojarzą może wywołać we mnie potrzebę ponownego obejrzenia i dokładniejszej analizy całości. Najnowsze dzieło Damiena Chazella oceniam na 8.5/10 i czekam na kolejne produkcje tego reżysera.
Wybieram się w tym tygodniu na ten film. Oczekiwania mam spore, ale liczę, że się nie zawiodę. Chazella bardzo cenię za "Whiplash" i "La la land", a Gosling to jeden z moich ulubionych aktorów :)