W poprzedniej części opowiadaniem wam jak wyglądała moja praca i jak trafiłem do Londynu.
W tej części opowiem wam troszkę o moim "dobrym towarzystwie" A mianowicie mieszkałem w takiej dzielnicy Londynu gdzie nie ukrywajmy kolorowo nie było wiecznie jakieś zamieszki i dużo Polaków na prawdę mogę śmiało powiedzieć że to była Mała Polska :D.
Więc chcąc nie chcąc wyszło tak że zapoznałem się z Polskim towarzystwem na początku było dobrze A to stawianie piwka A to jakieś większe imprezy gdzie również stawialem na początku z grzeczności i chyba byłem zaślepiony myśląc że są to dobrzy koledzy.Dobrze na tym nie wyszedłem ponieważ po pół roku tak się wtopilem w towarzystwo że przestałem pracować.
Jak już mówiłem zaślepienie chęć zrobienia szybkiego pieniądza i zbyt duża pewność siebie spowodowała że zacząłem sprzedawać marihuanę..I już na tydzień nie miałem £250 A £450 ale nie trwało to długo kolejne pół roku.
Czułem się wspaniale nie mialem zahamowań sprzedawalem każdy i w każdej ilości ale wiadomo co dobre szybko się kończy i tak moi dobrzy koledzy mnie Okradli z każdego grosza którego zarobiłem w między czasie poznałem na prawdę cudowna kobietę i cieszę się że to wytrzymywała bo nie poświęciłem zbytnio dużo czasu.
Po tych wszystkich sytuacjach byłem załamany zostałem skradziony kolejny raz się zawiodłem lecz była kobieta w moim życiu której nie zauważałem wcześniej zamieszkaliśmy razem ja znalazłem pracę i tak żyjemy do dziś dzień.
Jaki jest morał tej historii ?
Nie dajcie się oślepić szybkim zyskiem i pamiętajcie zaplanujcie wszystko na spokojnie jeśli nie chcecie cierpieć. :))