Powiem Ci ciekawostkę, to dobrze że nic nie wygrałeś bo ja znam osobę, która była hazardzistą, brat mojego hiszpańskiego szwagra. Grał całe życie narobił długów. Żona już go chciała podać o rozwód bo wynosił z domu fanty. Mój szwagier mu powiedział że zagrają w tego słynnego Hiszpańskiego totka ostatni raz dwa losy i ma obiecać że już nigdy nie zagra, to był warunek pomocy. Zagrali i hazardzista trafił jedną z najwyższych wygranych. Tak się cieszył, że teraz pooddaje długi zrobi zęby kupi żonie futro itp. Kupił sobie rezydencję z luksusami nie będę opisywał szczegółów moja żona tam nocowała raz więc by mogła lepiej opisać. aczkolwiek było tam praktycznie wszystko łącznie z samochodami premium... tak premium że trzeba je było wozić na lawecie na tor bo nie były nawet dopuszczone do ruchu. W sumie to tak na prawdę nikt nimi nie jeździł bo nikt nie potrafił :) jak był sylwester to był pokaz fajerwerków lepszy jak w Warszawie. i tak przez kilka lat. Tylko milioner o rodzinie trochę zapomniał... a tak właściwie to nikomu nic nie dał pomimo wcześniejszej pomocy. Po drodze jakieś nie udane biznesy bo wiadomo jak człowiek nie potrafi zarządzać 1000€ to nie potrafi zarządzać milionami. Niestety kasa w końcu sie skończyła a podatki jak wiadomo płacimy na koniec. Dwa lata temu wszedł komornik a dług jest już nie do spłacenia. Żona spakowała się i poszła sobie. Milionera nawet na komunii bratanicy nie był bo wstyd mu było przy rodzinie, że go na prezent nie stać. Pojawia się czasem po drobną pożyczkę u braci i rodziców aby przeżyć do pierwszego. a co najlepsze zębów nie zrobił do dziś.
You are viewing a single comment's thread from:
Mocna historia i tak też właśnie uważam, że dla mnie to dobrze, że nie wygrywałem. Bez luksusów, ale zakończenie u mnie podobne bo też nie jestem teraz w stanie sam przeżyć bez pomocy innych osób, bo przecież jem i mieszkam u rodziców i nie dokładam im się do niczego.
Ale przynajmniej masz tą przewagę, że finalnie niższy dług i nie tak bardzo popsute relacje z rodziną. Pomału wykaraskasz się z kłopotów
Rodzina nie pomaga finansowo bezpośrednio, ale jednak żywi i mam gdzie mieszkać, więc dla mnie to duże wsparcie i też wystarczające.
Nie rozumiem tego fenomenu... Chodzi tu o to że przed wygrana żyjesz marzeniami? Wydaje Ci się ze jak wygrasz to zaczniesz nowe życie? Trochę mało napisałeś. Zjawisko jest dość powszechne i interesuje mnie czym się ludzie kierują.
Nie do końca chodzi o marzenia. U mnie to była bardziej forma relaksu, wyłączenia się i coś nowego bo moje życie było nudne i monotonne, a gra po prostu dostarczała emocji. Na początku to, a później dopiero chęć wygranej, żeby pozbyć się narobionych minusów.