„Szybko, wstawaj! Na prawdę warto!”
Nie ma to jak szybkie zerwanie się z łóżka o godzinie 6. Niespodziewani dzicy goście sprawiają naprawdę dużą frajdę. W takich chwilach żałuję, że nie mam porządnego aparatu i większych zdolności fotograficznych.
Lisek odpoczywał na polu dość długi czas i spłoszył się dopiero gdy dzieci potrzebowały już jechać do szkoły/przedszkola. Wtedy udało się zrobić zdjęcie z bliższa.
Kot sąsiadki na początku go nie zauważył gdy lis spał w trawie. Nagłe podniesienie głowy przez lisa spowodowało natychmiastowy odwrót domowego pieszczocha. Nigdy, naprawdę nigdy nie widziałam by tak szybko uciekał a jest, trzeba szczerze przyznać trochę spasionym kotem.
Lisek niestety odrobinę kulał na jedną łapkę. Dostojnym krokiem oddalił się w stronę strumyka płynącego przez nasz ogród. Właśnie z tego miejsca przychodzi do nas większość dzikich zwierząt i tam także odchodzą.
"Hurry up, get up! It's really worth it!"
There is nothing like getting out of bed quickly at 6 o'clock. Unexpected wild guests really have a lot of fun. At such moments, I wish I had a professional camera and greater photographic skills.
The fox rested in the field for quite a long time and only got scared when the children needed to go to school / kindergarten. Then we managed to take a closer photo.
At first, the neighbor's cat did not notice him when the fox was sleeping in the grass. The sudden raising of the head by the fox caused the immediate retreat of the domestic pet. I have never, really never, seen him run away so quickly, and he is, I must honestly admit, a bit of a fat cat.
Unfortunately, the fox was limping a little on one paw. He walked stately towards the stream that ran through our garden. This is where most wild animals come to us and they go there as well.