Jako, że Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej 2018 rozpoczną się już za niecały miesiąc postanowiłem, iż powrócę do cyklu Sylwetek Sportowców, w którym to codziennie będę przedstawiał bliżej jedną osobę z kadry. Oczywiście - nie jest ona jeszcze ogłoszona, więc zacznę od tzw. "pewniaków". Pierwszym z nich będzie Kamil Grosicki, który wczoraj wystąpił u Kuby Wojewódzkiego, stąd też jakoś tam przyszedł mi jako pierwszy na myśl.
Historia
Zawodnik urodzony 8. czerwca 1988 roku, stąd też podczas towarzyskiego meczu z Chile w Poznaniu będzie obchodził swoje 30. urodziny. Miejmy nadzieję, że szczęśliwie.
Swoją seniorską karierę rozpoczął w Pogoni Szczecin, gdzie zadebiutował w maju 2006 roku. Po tamtym sezonie podpisał 5-letni kontrakt, lecz szybko musiał zmienić pracodawcę. W sezonie 2006/2007 szczeciński klub zajął ostatnie miejsce w tabeli Ekstraklasy i spadł aż do IV. ligi w skutek rozwiązania spółki. Sam zawodnik przeniósł się więc za 225 tysięcy euro do Legii Warszawa.
Na boisku spisywał się dobrze, a przede wszystkim był potencjalnym młodym talentem, jednak do wiadomości doszły jego problemy m.in. z hazardem. Zawodnik popadł w poważne długi, które musiał spłacać klub. Problem był naprawdę poważny, więc jeszcze przed końcem sezonu, Grosicki udał się do kliniki leczenia uzależnień.
Być może ta sytuacja przyczyniła się do jego wypożyczenia do szwajcarskiego FC Sion. Tam było chyba jeszcze gorzej. Piłkarz nie trzymał dyscypliny, spóźniał się na treningi i dwa razy rozbił samochód, nie posiadając prawa jazdy. Klub w odpowiedzi na takie zachowanie i generalnie naiwność Polaka, postanowił uknuć podstęp i dał mu do podpisania dokumenty w języku francuskim (którego nie umiał i zrezygnował z lekcji), po których podpisaniu zrzekł się pensji do końca sezonu.
Po takich ekscesach było wiadomo, że musi odejść, więc wrócił do Polski i jakiś czas trenował sam, aż w 2008 roku został wypożyczony do Jagielonii Białystok. Tam prezentował wysoką formę i był uważany za drugiego najlepszego zawodnika tej drużyny (po Tomaszu Frankowskim). Jak sam podkreślał w niedawnym wywiadzie w ramach programu "Orły Nawałki":
Pojechaliśmy z menadżerem na podpisanie kontraktu. Prezes zapytał się czego się napiję. Odpowiedziałem: "Może wódki ze spritem". Wtedy wiedział, że będzie ze mną wesoło... i było. ~TVP Sport.
Niestety, problemów nie zażegnał, gdyż pojawiła się informacja, iż zawodnik przyszedł na trening właśnie pijany. W odwecie, ówczesny trener - Michał Probierz - zapowiedział, że jeżeli Grosicki nie wyleci z klubu, to on odejdzie. Zarząd postanowił wówczas odsunąć piłkarza od drużyny, w związku z czym nie pojechał na przedsezonowe zgrupowanie. W klubie jednak pozostał i w tamtym sezonie zdobył Puchar Polski (drugi w karierze - wcześniejszy w Legii). Dzięki wygranej w PP, do swojego CV może wpisać również finał Superpucharu Polski, w którym pokonał Lecha Poznań z m.in. 17-letnim Bereszyńskim i 18-letnim Kamińskim w kadrze.
Dobra gra zainteresowała wiele zagranicznych klubów. Mówiło się m.in. o Aston Villi czy Chievo Verona, ale ostatecznie trafił za 900 tys. euro do tureckiego Sivassporu. Uważam, że ten transfer w 2011 roku pomógł mu wybić się w kadrze. Mimo debiutu już w 2008 r., to dopiero 3 lata później zaczął regularnie grać, co poskutkowało powołaniem na Euro 2012.
Po 3. latach przeniósł się za 800 tys. euro do francuskiego Stade Rennais. Tam jego kariera nabrała jeszcze większego tempa. Stał się czołową postacią reprezentacji, z którą zagrał na Euro 2016 dochodząc do ćwierćfinału. Głośno było wówczas o jego transferze do Premier League, gdzie marzył grać. Sam zawodnik zawsze uważał, że jest do tej ligi stworzony. W ostatni dzień okienka transferowe urwał się ze zgrupowania reprezentacji, by podpisać kontrakt, lecz w niewyjaśnionych dotąd okolicznościach do jego podpisania nie doszło. W kuluarach mówi się, że klub w ostatniej chwili chciał więcej pieniędzy za gracza, który miał przejść do Burnley.
Przenosimy udały się dopiero rok później, również w ostatnich godzinach okienka transferowego. Grosicki w końcu spełnił swoje marzenie i za aż 9 mln. euro przeszedł do Hull City. Od początku wiedział, że drużyna będzie walczyła o utrzymanie i chciał jej w tym pomóc. Wydaje mi się, że był tego bardzo pewny, bo w kontrakcie zgodził się na zmniejszenie swoich zarobków o połowę, jeśli drużyna spadnie. Nieoficjalnie mówiło się też o ustaleniach, że w przypadku spadku, klub pozowali mu bez problemu odejść. Tak się jednak nie stało, więc zawodnik dalej pozostaje na zapleczu PL.
Ten sezon na pewno jest dla niego udany, aczkolwiek gdyby nie kontuzja, mógłby być chyba najlepszy. Zagrał 37. meczów ligowych (najwięcej w jednym sezonie w karierze), zdobył 9 goli oraz 6 asyst. Długo jednak pozostawał bez gry z powodu kontuzji i nie mógł się przebić do składu. W tamtym czasie polskie media obiegła dość szokująca informacja, że jeden z fizjoterapeutów reprezentacji Polski pojedzie specjalnie do Grosickiego i będzie mu pomagał powrócić po kontuzji. Osobiście, nie przypominam sobie takiej sytuacji w historii. Dość powiedzieć, że nawet Błaszczykowski odbudowywał swoje zdrowie po długiej walce sam.
Wiadomo, że mamy problem ze skrzydłowymi, a Adam Nawałka bardzo ceni Kamila Grosickiego (z wzajemnością), więc taki ruch jest poniekąd usprawiedliwiony.
Aktualnie, klub pozostaje dalej w Championship, a co będzie z samym Turbo Grosikiem? On sam pragnie powrócić do wymarzonego Premier League. Jego ulubionym klubem jest Manchester United, ale transfer do tego zespołu jest raczej niemożliwy. Być może jednak jakieś średniaki będą zainteresowane usługami Polaka. Myślę, że po MŚ w Rosji wszystko się wyjaśni. Jeśli zawodnik zaprezentuje wysoką formę i naprawdę pociągnie nasz zespół swoim "turbo", to transfer do najwyższej klasy rozgrywkowej w Anglii może dojść do skutku.
Ciekawostki
Co prawda, kilka ciekawostek, np. o hazardzie czy alkoholu już napisałem, ale warto wymienić jeszcze inne.
- Zamiast żony i dzieci, jak to w zwyczaju bywa, z Grosickim mieszka przyjaciel jeszcze z czasów Pogoni Szczecin - Maciej Kaczorowski. Pomagał mu już w Turcji, we Francji, a teraz w Anglii.
Odkąd Grosicki stracił dwukrotnie prawo jazdy za zbyt szybką jazdę w Rennes, był przede wszystkim jego kierowcą, ale jak podkreślał sam piłkarz -przyjaciel pomaga mu w zakupach, sprzątaniu, gotowaniu, opiece nad dziećmi, kiedy nie ma żony. Generalnie traktowany jest jak członek rodziny. Kaczor został m.in. chrzestnym córki Kamila. - Niedawno Kamil wydał swój energetyk o nazwie Turbo Grosik, który dostępny jest w Żabce. Szczerze? Specjalnie na potrzeby tego wpisu kupiłem ten specyfik i spróbowałem. Generalnie nie lubię energetyków i uważam, że wszystkie to syf. Zdecydowanie bardziej polecam yerbę. Smak ma takim sam, jak każdy inny Tiger czy Red Bull.
Podejrzewam, że nawet sam Grosik tego nie pije, bo w diecie piłkarza byłoby to zabójstwo, ale trzeba przyznać - swoim hasłem reklamowym naprawdę potrafił się sprzedać i dzięki jego popularnym "turbo", faktycznie uczynił dobry biznes. Jak długo pociągnie? Czy będzie to jednorazowy zastrzyk gotówki? Nie wiem, jak się to przyjmie, bo ten napój dopiero wchodzi na rynek, szumnie reklamowany przez innych sportowców, aczkolwiek wątpię, żeby była to długofalowa kampania. Zarobić swoje i heja.
Na dzisiaj dziękuję. W następnym odcinku zapoznamy się z historią kolejnego Kamila, tym razem Glika.
Moje główne konto - @thedragonnis.
Mam nadzieję że odpali swoje turbo na mundialu i pokaże co potrafi. Turbo Grosik? Aż muszę tego spróbować :D
Też mam taką nadzieję.
A co do napoju - nie polecam, jak wszystkie energetyki. Pikawa Ci wyskoczy. :D
Zastanawiam się czemu nie kojarzę Grosika w barwach Pogoni ani Legii a przecież "coś" tam zagrał, natomiast duet Grosik-Franek to była przyjemność oglądać ich razem.