Jak już pisałem we wcześniejszym artykule, jestem zwolennikiem liberalizacji prawa do broni w Polsce. Nie za swobodnym dostępem, nie za dzikim zachodem, ale za normalnym prawem dla normalnych ludzi. Dzisiaj w Polsce również można zdobyć pozwolenie, nie jest to przesadnie trudne ale głupie i postawione na głowie. Szczegółowo jak je uzyskać opisałem w poprzednim artykule.
Pisałem również, że strzelectwo uczy cierpliwości, następnego dnia srogo się o tym przekonałem gdy stałem pod drzwiami strzelnicy i czytałem kartkę z informacją o przeniesieniu egzaminu na kolejny miesiąc. Koniec końców egzamin odbył się dziesiątego maja. Było około 60 chętnych w tym ja. Tutaj opisze jak uzyskałem pełne uprawnienia na pistolet, karabin i strzelbę gładkolufową.
Egzamin na patent na krakowskim Pasterniku miał zacząć się o godzinie 10.00. Gdy przyjechałem o godzinie 9:30 kolejka była już na około 50 osób. Miła pani powiedziała mi żebym spokojnie poczekał w kolejce do zapisania się. Przy zapisie pani zabrała moją kartkę z danymi do egzaminu podpisem trenera i lekarza sportowego, sprawdziła mój dowód i przyjęła wpłatę 400zł. Ja płaciłem przelewem.
Dostałem 3 bloczki na pistolet, karabin i strzelbę i poszedłem na teorię.
Salka była na jakieś 50- 60 osób ale pisaliśmy w 30 osobowych grupach (max 5 osób w rzędzie). Atmosfera była przyjemna i luźna. Egzaminator wszystko nam wytłumaczył co i jak. Wersji egzaminów było kilka, ale pytania się powtarzały. Trzeba było uważnie czytać bo w niektórych wydawało się, że dwie odpowiedzi są poprawne. W rzeczywistości np. w jednej brakowało części ale były niepełne, a poprawna odpowiedz była wymagana słowo w słowo z ustawy. Mi ani moim znajomym nie zdarzyło się żadne podchwytliwe pytanie. Wystarczyła nauka z patenstrzelecki.eu.
To nie była matura, nikt nie śledził czy nie mamy ściągi w rękawie. Napisze tylko, że wszyscy zdali, a przyniesieni wydrukowanej ustawy na egzamin było dobrym posunięciem. Trudność egzaminu porównałbym do prawa jazdy.
Od razu dostaliśmy wyniki i poszliśmy na praktykę. Można było wybrać na co chce się iść, ja poszedłem na karabin. Kiedy przyszedłem pierwsza siódemka już strzelała. Zdały 2 osoby na 7 co nie zmniejszyło moich nerwów. Pod karabinami były zamontowane jakieś dziwne okrągłe urządzenia, które większość ludzi widziało pierwszy raz na oczy. Część osób nie mogła, przez to pewnie chwycić karabinu. Ja po prostu zapytałem czy nie mogę jakoś tego przesunąć, po czym dowidziałem się, że mogę go po prostu odkręcić jeżeli mi przeszkadza. Dociekliwość popłaca. Większość osób odkręciła też swoje i tym razem prawie wszyscy zdali, chociaż przyznam, że ręka mi lekko drżała z nerwów. Strzelaliśmy z pozycji leżącej bez podpórek.
Po zaliczeniu karabinu wiedziałem, że mam już z górki.
Pistolet.
Najpierw był czas na podejście do stanowisk. Nie wolno było wtedy niczego dotykać. Potem mieliśmy wyciągnąć pistolety z pudełek, wyjąć magazynek i sprawdzić komorę. Następnie jedna minuta na załadowanie 5 naboi i 5 minut na strzelanie.
Miałem 2 zacięcia. Przy pierwszym nabój z magazynka nie został podany do komory. Ja nie chciałem nic grzebać przy pistolecie i zawołałem egzaminatora. Dostałem mocną reprymendę za to, że sam nie sprawdziłem czy mam nabój w komorze. Trudno lepiej tak niż żeby mnie mieli wywalić. Przy czwartym strzale znowu miałem zacięcie, tym razem łuska nie wyleciała ale po prostu wyjąłem ją palcami. Nie zdała jedna osoba na naszą siódemkę.
Ludzie którzy nie chcieli zdawać strzelby mięli zgłosić się po podpis dokumentów, a my poszliśmy do tyłu za strzelnicę gdyż zaliczenie strzelby miało odbywać się na polu.
Okazało się, że mamy do wyboru rzutki albo popery. Prawie wszyscy rzucili się na popery. Wydawały się łatwe, 15 metrów, miały złożyć się 45 stopni. Jednak haczyk jest taki, że trzeba go trafić centralnie inaczej się nie złoży, do rzutka można trafić tylko częścią wiązki, a i tak się rozleci, no i wystarczą 3 na 5. Wybrałem rzutki, gdyż wcześniej je ćwiczyłem i trafiłem wszystkie. Wydaje mi się, że to dlatego, że umiem strzelać :)
W internecie krąży wiele opinii jakoby strzelba miała być najtrudniejsza, a już zwłaszcza rzutki, to nie prawda. Najtrudniejszy jest karabin. Przed egzaminem byłem na co najmniej 8 treningach i dodatkowo wystrzeliłem pewnie z 800-900 śrutów z wiatrówki pod domem. Naprawdę muszę przyznać, że zwykła wiatrówka za kilkaset złotych może zdziałać cuda. Podobnie jak pistolet na kulki za sto złotych na którym trenowałem prace na spuście. To się opłaca.
Teraz już z górki. Za 2 miesiące przyjdzie patent. Potem złoże podanie o licencje czyli pewnie jeszcze kolejne 2. Później liczę 8-10 zawodów i pisze podanie o pozwolenie na broń. Przy dobrych wiatrach pojadę kupić moją już upatrzoną CZ 75 B w pierwszym kwartale 2019.
Prywatne przemyślenia.
Naprawdę ucieszyłem się, że aż tylu ludzi przyszło na egzamin. Strzelectwo sportowe jest z roku na rok coraz bardziej popularnym sportem. Były nawet cztery szanowne panie z tego jedna na pewno po pięćdziesiątce, szczerze najmocniej kibicowałem właśnie jej, mam nadzieje, ze zaliczyła wszystko.
Każdy z tych 60 zdających to kolejne pewnie 200 – 300 przekonanych członków rodziny i przyjaciół, że broń jest dla normalnych ludzi, a Polacy to nie banda goryli która zaraz pobiegnie robić strzelaninę na ulicy.
Spotkałem się kiedyś z komentarzem, pod filmikiem na którym dziecko przeładowało karabin ( oczywiście bez magazynka), że stąd się biorą masakry w szkołach.
Masakry w szkołach biorą się przez skrzywdzone dzieci które maja mocne zaburzenia psychiczne, z patologicznych rodzin które były krzywdzone w taki czy inny sposób, a nie przez chłopców którzy po szkole idą bawić się w wojnę karabinami z patyków.
Sam również nauczę rodzinę bezpiecznego posługiwania się bronią, bo to podstawa, a nie chce mi się wierzyć w brednie jakoby mieli od tego uaktywnić jakoś morderczy instynkt. Najważniejsza jest nauka.
Czy gdybyśmy zupełnie separowali nastolatków od wiedzy o istnieniu sexu to nie było by nastoletnich ciąż? Przecież to tak nie działa. Uczmy dzieci o broni, jak działa, jak bezpiecznie jej używać i że to ludzie zabijają, nie broń. Kultura broni w Polsce raczkuje, ale raczkuje coraz szybciej i w dobrą stronę.
Psychopata czy kryminalista zawsze znajdzie drogę do nabycia broni od kolegów gangsterów. My uczciwi ludzie okcydentu możemy zdać się tylko na postępowanie według prawa. Państwo za wszelką cenę stara się przekonać, że broń nie jest obywatelom do niczego potrzebna. Z doświadczenia i polskiej historii jednak wiemy, że gdy pastwo odradza zakup pistoletu, lepiej kupić dwa.
Dziękuje.
Boże mam nadzieje, że nigdy nie będę musiał użyć mojej broni. No chyba, że chodzi o broń atomową, wtedy to co innego.
Na koniec mały śmieszek.
gratuluje,choc mala uwaga. W Polsce broń nie jest nielegalna. W Polsce niestety leganie nie każdy może jej używać
Inaczej - w Polsce prawo jest skrojone tak, żeby nam się nawet nie chciało chcieć, żeby się zainteresować tematem, a co dopiero podjąć próby zdobycia uprawnień.
W Polsce i tak odsetek broni na 1000 mieszkańców jest niski.W europie to jesteśmy w dole rankingu.
Prawo powinno wspierać posiadanie broni a nie utrudniać.Jak ktoś chce zdobyć broń do nielegalnego z nią działania i tak dostanie bez problemu.Wystarczy 500 więcej.Zatem argumenty przeciw posiadaniu broni są głupie.Często się słyszy jak by było prawo w USA ...Brawo TY.
Otóż to uczciwi ludzie muszą się zdać na prawo i działanie w jego obrębie, bandyta zawsze zdobędzie broń bez względu na to ile zakazów będzie.
Oczywiście, że jest legalna. Poziom trudności uzyskania pozwolenia określam na poziom prawa jazdy. W mentalności wielu Polaków pozostaje on jednak poza zasięgiem. Dlatego musimy pracować, aby to zmienić
@fuczin A co sądzisz o broni czarnoprochowej? Jest zapis, że można ją legalnie posiadać, musi być sprzed 1885r. lub replika. Jest to ciekawa alternatywa dla tej całej długofalowej procedury.
Z mojej strony gratulacje, szacunek za pasję i wytrwałość. Jeden dobry człowiek z bronią więcej na tym świecie :D
Broń czarnoprochowa to świetny start aby zacząć przygodę ze strzelectwem. Sam zaczynałem od remingtona. Im więcej posiadaczy tym bliżej naszej sprawy, każda cegiełka się liczy do budowania normalności w Polsce. Nie wiem czy jestem dobry, ale na pewno staram się postępować jak przyzwoity człowiek.
Gratulacje!
Sam również przymierzam się do wystąpienia o pozwolenie na broń choć wiem, że jest to niełatwe i czasochłonne.
Kilka wyjść na strzelnice, miesiąc nauki, bardzo dużo cierpliwości i na pewno się uda. Siła narodu to inteligentna, świadoma i uzbrojona klasa średnia. To atlas który pcha cały kraj ku rozwojowi .