Liceum.Jakaś lekcja.Mój dobry kolega postanowił zrobić "numer".
Wstał, wziął gąbkę i zaczął zmazywać tablicę (że niby taki uczynny chłopak z niego) i w pewnym momencie zemdlał (z takim impetem uderzył o podłogę, że wszyscy w klasie się uciszyli, przerażeni czy coś mu się nie stało).
Od razu wyskoczyło dwóch kolegów(wcześniej ustalonych) i powiedzieli, że zaniosą go do pielęgniarki. Chwycili go za ręce,nogi i wynieśli z klasy (wyglądało to przekomicznie).
Nauczycielka w lekkim szoku (typu WTF?), cała klasa przestraszona, a ja ledwo mogłem powstrzymać się od śmiechu.
Zapytałem go później jak mu się udało tak głośno udawanie uderzyć o podłogę, odpowiedział, że bardzo boleśnie....
You are viewing a single comment's thread from:
Dobre.
Chcieli się urwać z lekcji? ;)
Mogli też Ciebie wziąć ze sobą (np.: do podtrzymywania głowy), bo jak byś buchnął śmiechem, to by się wydać mogło :)
Tak, ale moim problemem było to że wtedy to bym na pewno wybuchnął śmiechem... zresztą z tym kolegą miałem wiele wesołych historii.
Będzie na więcej dni :)