[ENG]
We are interrupting the broadcast of overdue reports from the previous year to announce the first day of spring!
What does it mean? That you have to get in and drive 😛
We managed to gather on the last Sunday of winter and, in a small group, ride the Iron Bicycle Trail, which runs in the footsteps of the former narrow-gauge railway. It is true that the conditions were temporary, i.e. warm from the sun and cold wind in open spaces, but there were not so many of the latter on the trail. However, we only passed dozens of cyclists, because hundreds are not unusual on this extremely popular trail.
The popularity of the trail is easy to explain - the loop is not overly long and completely undemanding. Only short sections require driving in general traffic, and the surface is 95% perfect. At the same time, you can see quite a lot from the trail itself (in many places it runs along an embankment) and next to it.
The city of Jastrzebie-Zdrój itself is a mix of heavy industry and towering residential blocks, and in all this you may be surprised to find a spa complex which, at least in name, is an important part of the city.
A little further on, we joined the actual trail, which led us to Godowo. There, a small loop, passing through Gołkowice, removing some of the monuments from the Polish-Czech cultural heritage path and in Skrbeńsk we crossed the border.
The difference in landscape is quite significant. Next, a pleasant ride along the Olza embankments and entry to Karwina. We said goodbye to the Czech Republic with coffee in Bożena Nemcowa Park and drove past the Palace in Zebrzydowice and returned to Jastrzębia-Zdrój.
Everything more or less according to plan:
79km, less than 600m up, covered in 6.5 hours including stops, at an average speed of 19km/h in traffic only.
[PL]
Przerywamy nadawanie zaległych relacji z poprzedniego roku, by ogłosić pierwszy dzień wiosny!
Co to oznacza? Że trzeba wsiadać i jeździć
Nam udało się zebrać w ostatnią niedzielę zimy i w kameralnym gronie przejechać Żelazny Szlak Rowerowy poprowadzony w śladzie dawnej kolei waskotorowej. Co prawda warunki były przejściowe, czyli ciepełko od słońca i zimny wiatr na otwartych przestrzeniach, ale tych drugich na szlaku aż tyle nie ma. Za to minęliśmy jedynie dziesiątki rowerzystów, bo na tym szalenie popularnym szlaku setki nie są niczym wyjątkowym.
Popularność szlaku łatwo wyjaśnić - pętla nie jest przesadnie długa, a przy tym zupełnie niewymagająca. Jedynie krótkie fragmenty wymagają jazdy w ruchu ogólnym, a nawierzchnia jest w 95% perfekcyjna. Przy tym całkiem sporo można zobaczyć z samego szlaku (w wielu miejscach przebiega po nasypie) i przy nim.
Samo miasto Jastrzebie-Zdrój jest miksem ciężkiego przemysłu i górujacymi nad wszystkim blokami mieszkalnymi, a w tym wszystkim z zaskoczenia trafić można na zespół uzdrowiskowy, który przynajmniej w nazwie stanowi istotną część miasta.
Kawałek dalej wskoczyliśmy na właściwy szlak, który poprowadził nas do Godowa. Tam drobna pętla, przejazd przez Gołkowice, odbarczenie części zabytków z Polsko-Czeskiej ścieżki dziedzictwa kulturowego i w Skrbeńsku przekroczyliśmy granicę.
Różnica krajobrazu dość istotna. Dalej przyjemny przejazd wałami Olzy i wjazd do Karwiny. Czechy pożegnaliśmy kawą w parku Bożeny Nemcowej i przejeżdżając obok Pałacu w Zebrzydowicach wróciliśmy do Jastrzębi-Zdroju.
Wszystko mniej więcej zgodnie z planem:
79km, niecałe 600m do góry przejechane w 6,5h wliczajac postoje, przy prędkości średniej 19km/h z samego ruchu.