Największy problem, moim zdaniem, to fakt, że urzędnicy w małych miejscowościach są najczęściej dobierani po znajomościach (z gatunku BMW). Przez to wiedzą, że dopóki nie popełnią jakiegoś makabrycznego błędu, to ich kumpel czy powinowaty przełożony poprze.
Są to również, często ludzie zakompleksieni, którzy nie potrafili sobie znaleźć pracy poza państwowym rynkiem i kiedy otrzymali nieco władzy, to przyjmują postawę pana na włościach.
You are viewing a single comment's thread from:
Nie tylko w małych ;) Gorzej, często nawet nie szukają. Mam znajomego, jego rodzice oboje pracują w urzędach, cała jego edukacja miała go doprowadzić do stanowiska w tradycji rodzinnej i szczęście wielkie, bo mu się udało. Kompetencje w końcu, a egzamin maturalny mu źle sprawdzili, dwa razy musiał zdawać. Tłuk jakich mało.