W obronie SteemiTag
Wyobraź sobie, że żyjesz w kraju z bardzo ograniczonymi procedurami medycznymi. Chcąc udoskonalić lokalne badania morfologiczne, zakładasz punkt poboru krwi. Osobom, które mogłyby być zainteresowane wydajesz z góry kartę krwiodawcy, która uprawnia do pewnych przywilejów i jest jednocześnie rodzajem ogłoszenia. Niektórzy z nich dobrowolnie decydują się cię wspomóc i przekazują ci krew, którą wykorzystujesz do badań i którą na ich życzenie możesz im z powrotem przetoczyć. Przeważająca większość jest ci za twą działalność wdzięczna, choć nieliczne quasi-elity zarzucają ci to, że ich wykorzystujesz i nazywają cię „scammerem”.
Oto sytuacja programu SteemiTag.
Wspomniany niżej odpoczynek od Steemit. Buenos Aires, styczeń 2018.
SteemiTag począł się jako prosty program do zautomatyzowania głosowania na Steemit. Nie był do końca dopracowany, ale spełniał swoje zadanie. Bezpośrednim powodem powstania SteemiTagu była próba stworzenia algorytmu, który w sposób skuteczny dobierał będzie posty gwarantujące ponadprzeciętne zyski z kuracji, przy jednoczesnym dbaniu o jakość wspomnianych tekstów. Ponadto, bardzo istotną kwestią była również chęć wspierania małych społeczności (stąd w nazwie „Tag”), które miałyby być wspomożone automatycznym głosowaniem ich prominentnych członków, niemogących sobie pozwolić na bycie 24/7 na Steemit.
Wiele osób uznało to za dobry pomysł, choć wraz z rozwojem projektu zainteresowanie ucichło. Jeden z moich najwierniejszych testerów, @lukmarcus, podobnie jak mój znajomy spoza świata Steemit, zwrócił uwagę na to, że lepszym pomysłem byłoby scentralizowanie systemu. Choć początkowo byłem dosyć niechętny wobec takiego rozwiązania, uświadomiłem sobie, że jest to jedyna szansa na podtrzymanie projektu (który wtedy był na skraju upadku). Po przystąpieniu do prac, uznałem, że najistotniejsze będzie zgłębienie kuracji i tego wydźwięk był widoczny w kolejnych pracach nad Steemitagiem. W sposób jawny i uczciwy założyłem konto, wspierane moją delegacją i rozpocząłem promocję. Faza testowa trwała do grudnia i okazała się być sukcesem. W tym czasie otrzymałem dziesiątki, jeśli nie setki podziękowań i bardzo niewiele skarg.
Nikt nie zgłosił się aż do dziś z jakąkolwiek konstruktywną krytyką (tj. stwierdzeniem „popraw to”, etc.) sugerującą mi co miałbym zrobić inaczej w sprawach obecnie podnoszonych. Jedyna sensowna krytyka dotyczyła długości wiadomości (która niestety musi zawierać wszystkie istotne informacje). W grudniu nastąpiła kilkumiesięczna przerwa w działalności SteemiTag spowodowana kwestiami prywatnymi. Do projektu powróciłem w marcu po długiej przerwie i zacząłem rewidować kod, który aktualnie jest testowany.
Marina. Abu Dhabi, marzec 2018.
Po powrocie, zostałem zalany niezwykłą falą hejtu i nieuprawnionych flag, na co starałem się w ramach moich możliwości reagować. Rzecz jasna, wszystkie tego typu spory próbowałem rozwiązywać polubownie i nie oflagowałem żadnej z atakujących mnie osób. Samo zjawisko jest dosyć przykre i demotywujące. Czy naprawdę nie można zwrócić się najpierw do twórcy, a dopiero potem ewentualnie oskarżać? Chciałbym, żeby każdy czytelnik tego wpisu wiedział, że większość problemów można rozwikłać spokojną rozmową, a nie upartym flagowaniem projektów, których się nie rozumie bądź się z nimi nie zgadza.
Otóż, nagle, wiele osób uznało niegdyś ceniony projekt za „scam” (jak mniemam na fali ostatnich wydarzeń związanych z rzeczywistym okradaniem użytkowników), czyli po prostu oszustwo. Pragnę więc wykorzystać swoje prawo do obrony SteemiTagu i przedstawienia argumentów na to, że Steemitag nie jest „scamem” i wręcz przeciwnie może przynieść społeczności bardzo wiele korzyści. Przechodząc do sedna:
Płacić trzeba! Kathmandu, marzec 2018.
Dywidenda jest w tym wypadku pewnego rodzaju skrotem myślowym, jednakże uprawnionym, gdyż w sposób odpowiedni obrazujący schemat działania tychże wypłat. Jest to, najszerzej ujmując, przekazanie akcjonariuszom określonych środków finansowych, najczęściej w ramach podziału zysków. Nie musi mieć stałej częstotliwości ani konkretnej formuły. W przypadku @steemitag znaczenie miał głownie czas przez jaki dana osoba delegowała swój SP oraz jak duża była to delegacja. Błędem z mojej strony było określenie „weekly”, które w istocie było nieprecyzyjne (a które wraz z publikowaniem tego wpisu usunąłem). Na swoje usprawiedliwienie dodam jedynie, że taki był zamysł i w istocie do końca grudnia (tj. zakończenia pierwszej części projektu) był on realizowany. Nie otrzymałem ani jednej skargi związanej z płatnościami (zapewne dlatego, że nie była to kluczowa sprawa dla osób delegujących SP z powodów już opisanych).
Czy nie lepiej napić się Wedlowskiej czekolady i zapomnieć o flagowaniu i waśniach? Kraków, grudzień 2017.
Mam nadzieję, że powyższa argumentacja przekonuje nawet najbardziej zatwardziałych oponentów. Flagowanie nie jest odpowiedzią w sporze. Jest rodzajem niepotrzebnej agresji, która rodzi konflikty. Dużo lepiej jest najpierw prowadzić polemikę, a dopiero potem ewentualnie stosować inne środki. Do kwestii flagowania ogólnie najpewniej odniosę się jeszcze w osobnym poście. Uznałem, że wcześniej powinienem przedstawić swój punkt widzenia w sprawie SteemiTag i stąd ten wpis. Ktoś jeszcze za argument uznał to, że moje posty są pochowane gdzieś w tagu #polish. Cóż, jeśli będzie znaczne zainteresowanie to postaram się przetłumaczyć ten wpis na najpopularniejszy język na świecie, tj. chiński. Mam nadzieję, że wtedy nikt nie uzna, że informacje są gdzieś pochowane na tagu cn. A autorowi tego tekstu, @arcange oraz innym podobnym, a także plejadzie ich pomagierów mogę powiedzieć tylko: 哎呀,社会,社会!Tak czy siak, no hard feelings.
W słowach końcowych dodam jeszcze, że jest to jeden z moich pierwszych projektów programistycznych i patrzę na niego z sentymentem. Wiem, że wśród społeczności jest wiele osób zajmujących się programowaniem zawodowo, którzy być może, uznają moje przywiązanie do projektu za małostkowe. Będę bronił moich praw do zrozumienia systemów Steemit. Jeśli ktoś chce mnie nazywać „idiotą” czy też flagować ten wpis (obie rzeczy się rzecz jasna zdarzają), to proszę się nie krępować. Czy jest to właściwa zachęta dla innych małych twórców mego pokroju, którzy chcą odkrywać Steemit? Odpowiedź wydaje się być trywialna.
Oto sytuacja programu SteemiTag.
Tło historyczne
Wiele osób uznało to za dobry pomysł, choć wraz z rozwojem projektu zainteresowanie ucichło. Jeden z moich najwierniejszych testerów, @lukmarcus, podobnie jak mój znajomy spoza świata Steemit, zwrócił uwagę na to, że lepszym pomysłem byłoby scentralizowanie systemu. Choć początkowo byłem dosyć niechętny wobec takiego rozwiązania, uświadomiłem sobie, że jest to jedyna szansa na podtrzymanie projektu (który wtedy był na skraju upadku). Po przystąpieniu do prac, uznałem, że najistotniejsze będzie zgłębienie kuracji i tego wydźwięk był widoczny w kolejnych pracach nad Steemitagiem. W sposób jawny i uczciwy założyłem konto, wspierane moją delegacją i rozpocząłem promocję. Faza testowa trwała do grudnia i okazała się być sukcesem. W tym czasie otrzymałem dziesiątki, jeśli nie setki podziękowań i bardzo niewiele skarg.
Nikt nie zgłosił się aż do dziś z jakąkolwiek konstruktywną krytyką (tj. stwierdzeniem „popraw to”, etc.) sugerującą mi co miałbym zrobić inaczej w sprawach obecnie podnoszonych. Jedyna sensowna krytyka dotyczyła długości wiadomości (która niestety musi zawierać wszystkie istotne informacje). W grudniu nastąpiła kilkumiesięczna przerwa w działalności SteemiTag spowodowana kwestiami prywatnymi. Do projektu powróciłem w marcu po długiej przerwie i zacząłem rewidować kod, który aktualnie jest testowany.
Nowa rzeczywistość
Po powrocie, zostałem zalany niezwykłą falą hejtu i nieuprawnionych flag, na co starałem się w ramach moich możliwości reagować. Rzecz jasna, wszystkie tego typu spory próbowałem rozwiązywać polubownie i nie oflagowałem żadnej z atakujących mnie osób. Samo zjawisko jest dosyć przykre i demotywujące. Czy naprawdę nie można zwrócić się najpierw do twórcy, a dopiero potem ewentualnie oskarżać? Chciałbym, żeby każdy czytelnik tego wpisu wiedział, że większość problemów można rozwikłać spokojną rozmową, a nie upartym flagowaniem projektów, których się nie rozumie bądź się z nimi nie zgadza.
Otóż, nagle, wiele osób uznało niegdyś ceniony projekt za „scam” (jak mniemam na fali ostatnich wydarzeń związanych z rzeczywistym okradaniem użytkowników), czyli po prostu oszustwo. Pragnę więc wykorzystać swoje prawo do obrony SteemiTagu i przedstawienia argumentów na to, że Steemitag nie jest „scamem” i wręcz przeciwnie może przynieść społeczności bardzo wiele korzyści. Przechodząc do sedna:
- W wiadomościach, które otrzymują autorzy wybranych przez SteemiTag postów jest wyraźny zapis o przekazywaniu Steem Power na rzecz SteemiTag.
- Stosowanych jest wiele zabezpieczeń by ktoś „przypadkiem” nie przekazał SteemiTagowi delegacji:
- Używany jest link prowadzący na całkowicie transparentną stronę SteemConnect.
- Link zaprojektowany jest w taki sposób by osoba postronna nie mogła go wykorzystać. Jedyną osobą która może skorzystać ze wskazanego linku jest autor wpisu, pod którym ukazał się komentarz SteemiTag.
- Po wejściu we wskazany link, trzeba przejść przez procedurę potwierdzenia delegacji, która jest również pokazana w dobitny sposób na stronie SteemConnect, przez co mamy pewność, że dana osoba wie co robi.
- Istnieje support w postaci mojej osoby oraz specjalnego dedykowanego kanału #steemitag na steem.chat. Nie zdarzyło mi się by ktoś informował mnie o chęci zakończenia delegowania na rzecz SteemiTag, lecz gdyby się to zdarzyło, rzecz jasna, poinformowałbym o odpowiednich krokach.
- Autorzy, którzy nie życzą sobie obecności komentarzy SteemiTagu pod swoimi postami mogą wysłać komentarz z podaną komendą, co sprawi, że SteemiTag będzie je omijał. Co więcej, jeśli faktycznie SteemiTag byłby tak niepożądany, każdy autor odpisałby w ten sposób (a dodam, że zdarza się to stosunkowo rzadko).
- W dobrej wierze autorzy postów proszeni są o zdelegowanie swoich SP w celu wspomożenia SteemiTag. Eksperyment jest całkowicie dobrowolny i transparentny. Nikt nie jest siłą ani podstępem zmuszany do oddania swoich cennych SP 😉
- Wiele osób otrzymywało drobne wynagrodzenie od swojej delegacji w zależności od jej wartości. Oczywistym jest, że SteemiTag nie jest konkurencją dla serwisów „pay for delegation” i jest to raczej dodatek. Jeśli ktoś przekazuje delegacje SteemiTagowi to głównie dlatego, że chce wspierać inicjatywę. Są osoby, które np. jadą na wakacje i nie korzystają w tym czasie ze Steemit. Mogą przeto uznać, że przekażą swoją delegację SteemiTagowi w ramach wsparcia celu, a w zamian otrzymają pewne kontrybucje w ramach programu.
- SteemiTag nie pobiera żadnych opłat. Jedyne co użytkownik przekazuje to delegacja, którą może wycofać w każdej chwili i korzystać ze swoich SP tak jak uprzednio po pewnym czasie.
- „Scam” zakłada czyjąś niepożądaną, dość bolesną stratę. W tym wypadku korzystający z usług SteemiTag zyskuje jego głosy i okazjonalnie wypłacane zyski (często wyższe niż średnie osiągane przez tychże użytkowników z ich własnej kuracji). Jakaż to strata?
- Teoretycznie, kwota, którą Steemitag jest w stanie uzyskać przez rok jest mniejsza niż dzienny zarobek jednego z witnessów, który obecnie jest nieaktywny i nie robi absolutnie nic. W praktyce (uwzględniając przerwy testowe) jest to jeszcze mniej. Dla porównania, prawdziwy „scammer” @gtg.witness ukradł kryptowaluty o wartości tysięcy dolarów w ledwo kilkanaście dni działalności. Celem SteemiTag nie jest zarobek, a zrozumienie systemu kuracji. SP jest potrzebny jedynie na potrzeby eksperymentu.
- Wielu doskonałych autorów zostało wypromowanych przez SteemiTag do sekcji „Hot” w swoich tagach, przez co mogli liczyć na większe zyski.
- Dla autorów o niewielkim zasięgu nawet te parę centów zostawionych przez SteemiTag daje motywację do dalszego tworzenia.
- Rozwój SteemiTag może doprowadzić do rozwijania się działalności kuratorskiej, a także badań w tym obszarze.
Kwestia wypłat
Dywidenda jest w tym wypadku pewnego rodzaju skrotem myślowym, jednakże uprawnionym, gdyż w sposób odpowiedni obrazujący schemat działania tychże wypłat. Jest to, najszerzej ujmując, przekazanie akcjonariuszom określonych środków finansowych, najczęściej w ramach podziału zysków. Nie musi mieć stałej częstotliwości ani konkretnej formuły. W przypadku @steemitag znaczenie miał głownie czas przez jaki dana osoba delegowała swój SP oraz jak duża była to delegacja. Błędem z mojej strony było określenie „weekly”, które w istocie było nieprecyzyjne (a które wraz z publikowaniem tego wpisu usunąłem). Na swoje usprawiedliwienie dodam jedynie, że taki był zamysł i w istocie do końca grudnia (tj. zakończenia pierwszej części projektu) był on realizowany. Nie otrzymałem ani jednej skargi związanej z płatnościami (zapewne dlatego, że nie była to kluczowa sprawa dla osób delegujących SP z powodów już opisanych).
Wnioski finalne
Mam nadzieję, że powyższa argumentacja przekonuje nawet najbardziej zatwardziałych oponentów. Flagowanie nie jest odpowiedzią w sporze. Jest rodzajem niepotrzebnej agresji, która rodzi konflikty. Dużo lepiej jest najpierw prowadzić polemikę, a dopiero potem ewentualnie stosować inne środki. Do kwestii flagowania ogólnie najpewniej odniosę się jeszcze w osobnym poście. Uznałem, że wcześniej powinienem przedstawić swój punkt widzenia w sprawie SteemiTag i stąd ten wpis. Ktoś jeszcze za argument uznał to, że moje posty są pochowane gdzieś w tagu #polish. Cóż, jeśli będzie znaczne zainteresowanie to postaram się przetłumaczyć ten wpis na najpopularniejszy język na świecie, tj. chiński. Mam nadzieję, że wtedy nikt nie uzna, że informacje są gdzieś pochowane na tagu cn. A autorowi tego tekstu, @arcange oraz innym podobnym, a także plejadzie ich pomagierów mogę powiedzieć tylko: 哎呀,社会,社会!Tak czy siak, no hard feelings.
W słowach końcowych dodam jeszcze, że jest to jeden z moich pierwszych projektów programistycznych i patrzę na niego z sentymentem. Wiem, że wśród społeczności jest wiele osób zajmujących się programowaniem zawodowo, którzy być może, uznają moje przywiązanie do projektu za małostkowe. Będę bronił moich praw do zrozumienia systemów Steemit. Jeśli ktoś chce mnie nazywać „idiotą” czy też flagować ten wpis (obie rzeczy się rzecz jasna zdarzają), to proszę się nie krępować. Czy jest to właściwa zachęta dla innych małych twórców mego pokroju, którzy chcą odkrywać Steemit? Odpowiedź wydaje się być trywialna.
Pozdrawiam,
@haiyangdeperci
PS Zdjęcia dodane by nie odstraszyła Was ściana tekstu ;)
Kilka miesięcy temu sam oddawałem głosy na posty odnośnie SteemiTag, bo projekt wydał się ciekawy.
Ale teraz, jedna rzecz była niedopuszczalna i to głównie o nią poszło - link do delegacji CAŁEGO STEEM POWER. Wiadomo, że można cofnąć, ale nietrudno wyobrazić sobie frustrację kogoś kto zamroził sobie konto na tydzień. W tej formie to dla mnie scam. Jeśli byłby wybór, tj linki do delegacji 5SP / 10SP / 20SP to byłoby ok.
Z tego co wiem nie da się zdelegować całego SP (choć może się mylę), a jedynie sporą jego część. Konto nie jest raczej zamrożone, nadal jest możliwe by pisać, komentować i najpewniej głosować. Aczkolwiek fakt, postaram się pomyśleć nad tym i zmniejszyć te delegacje.
Ciągle mnie trapi jedna rzecz. Załóżmy, że mam 1000SP, projekt wydaje mi się fajny, myślę sobie ok, wesprę delegując 10SP. Ale nie potrafię zrozumieć jaką miałbym korzyść delegując dajmy na to 990SP.
Czy w zamyśle miały być dywidendy? (widzę tylko jedną serię wypłat z grudnia).
Jesli przejrzysz blockchain to zobaczysz, ze serii jest conajmniej kilka i tak - dywidendy mialy miec role kompensacyjna. Faktem jest, ze system delegacji jest zapewne nie do konca doskonaly i bede nad nim jeszcze pracowal. Dzieki za sensowne uwagi.
Gdzie mogę przeczytać jak to obecnie działa?
Niestety, nie mogę ujawnić kodu, gdyż osoby postronne mogłyby wtedy przewidywać i uprzedzać ruch SteemiTag, sprawiając, że cały algorytm traci sens.
Najoględniej mówiąc, działa to tak: Steemitag skanuje posty z całego blockchaina w okolicy 30. minuty po powstaniu. Nastepnie glosuje na te, ktore uzna za wartosciowe (i.e. dające wysoki payout dla kuratora). Algorytm jest dość skomplikowany, wchodzą w to czynniki autorskie (np. reputacja), takie dot. postu oraz tego, kto już oddawał głos na dany post (wiadomo, że jeśli oddasz głos tuż po wielorybie to dostaniesz mało kuracji). Po oddaniu głosu, zapisuje komentarz skierowany do autora, chwalący jego ciężką pracę. Jeśli ktoś uznaje, że jest to godne wsparcia to przekazuje delegację swojego SP.
Tzn. to już nie ma żadnego związku z pierwotną wersją?
Związek jest, ale pośredni. Zasada działania algorytmu jest bardzo podobna. Kod jest napisany w taki sposób, że mogłby działać tylko na jednym tagu. Powiedziałbym, że jest to po prostu scentralizowana wersja starego systemu.