Fajrant, czyli koniec projektu

in #polishlast year

Dziś formalnie kończy się mój projekt muzyczny MWSRz (Muzyka w służbie Rzeczypospolitej). Strona wisi. Wszystkie przelewy poszły. Słowem: fajrant. Można odpocząć. Co prawda, do połowy grudnia trzeba wszystko rozliczyć, ale w przeciwieństwie do projektu herbertowego sprzed 2 lat, który składał się ze sryliarda działań, nie powinno być z tym większego problemu. Nie ma tony faktur do ogarnięcia i tysiąca elementów do opisania. MWSRz to projekt prosty jak budowa cepa. Nagranie pieśni, zorganizowanie premiery i tyle. Nie ma w tym zresztą przypadku, bo po projekcie z 2021 roku nie miałem ochoty na rozbudowane działania. Przyjąłem więc dość proste założenie: zrobić coś, co dobrze znam, do czego mogę przystąpić z biegu i do czego nie trzeba się przygotowywać. Nie wziąłem tylko pod uwagę jednej istotnej rzeczy: nagrywanie to proces i nawet jeśli materiał jest opracowany, to wciąż wymaga to czasu. No a 20 utworów wymaga wyjątkowo dużo czasu. Muzyka w służbie Rzeczypospolitej spokojnie mogłaby być projektem rozłożonym na dwa lata. Tymczasem ja musiałem wyrobić się w mniej iż pół roku. Nikogo więc nie powinno dziwić, że po chwili odpoczynku zamierzam wrócić do nagranego materiału i jeszcze nad nim popracować.

Tak, ten projekt bardzo mnie zmęczył. Co więcej, czuję duży niedosyt wynikający z faktu, że musiałem go opublikować przedwcześnie. Z drugiej jednak strony wiem, że kolejnej szansy nie będzie. A zatem podjętą przeze mnie decyzję, aby nagrać jak najwięcej utworów, uważam za słuszną. Nawet jeśli obecny efekt nie jest dla mnie w pełni satysfakcjonujący. Najważniejsze, że zarejestrowałem materiał, którego nie udało mi się nagrać przez ostatnie 10 lat. Pracy było w cholerę, ale teraz mam go na dysku i mogę nad nim swobodnie pracować, bez presji czasu. Co więcej, zawsze mogę coś dograć, bo mam już nie tylko know-how, ale również zaimprowizowane studio w magazynie. Pod tym względem, może to być projekt przełomowy, tak jak przełomowa była dla mnie zmiana Audacity na FL Studio w 2013 roku. MWSRz pozwoliło mi jeszcze bardziej poszerzyć pole możliwości. Mając pod ręką dobry mikrofon i pianino, po 10 latach remiksowania mogę zacząć nagrywać swoje nienagrane piosenki. Pytanie tylko, czy znajdę na to czas...

MWSRz z pewnością przyczynił się do tego, że przez najbliższe miesiące będę miał spokojniejszą głowę i dużą swobodę działania. Co więcej, po raz pierwszy z pełnym przekonaniem będę mógł mówić, że żyję z muzyki. Do tej pory często powtarzałem, że gdybym miał żyć z muzyki, to już dawno bym nie żył. Czy sam projekt przyniesie jakieś niespodziewane efekty to trudno w tym momencie ocenić. Na pewno jest spora grupa ludzi, którzy czekali na nagranie tych pieśni, więc niewykluczone, że wpłynie to na wsparcie, jakie otrzymuje @fundacja i @krolestwo. Na razie jednak jego pole rażenia jest ograniczone. Najpierw muszę go dopracować, dopiero później będę go wrzucał na główne kanały (czytaj: YT i Spotify). Obecnie utwory są dostępne tylko na stronie i na Soundcloudzie, gdzie mogę podmieniać wgrane pliki na nowsze wersje.

Wszystko jednak w swoim czasie. Na razie chcę chwilę odpocząć od muzyki i wrócić do rozwijania KBK. W grudniu planuję jakiś krótki urlop i wyjazd. Ale myślę, że do tego czasu już pierwsze kawałki będą miały swoje finalne wersje. A co przyniesie rok 2024 to się zobaczy. Jedno jest pewne: 2023 zapisze się jako jeden z najbardziej muzycznych roków w moim życiu (obok 2016, 2013 i 2009). Kolejne rozdziały wciąż jednak są zagadką...