Jan Matejko, Alchemik Sędziwój i król Zygmunt III, 1867, Muzeum Sztuki w Łodzi
W zbiorach Muzeum Sztuki w Łodzi jest wiele arcydzieł (w tym to, które arcydziełem okrzyknął sam Eugène Delacroix, czyli Portret matki Rodakowskiego) lecz na pewno jednym z najważniejszych jest obraz Matejki Alchemik Sędziwój i król Zygmunt III.
Aż dziwne, że ten obraz nie stał się jednym z najbardziej lubianych w twórczości Matejki. Jest z pewnością jednym z najlepszych jego dzieł z malarskiego punktu widzenia, chociaż współcześni znajdowali drobiazgi, do których się przyczepiali (patrz artykuł Leszka Lubickiego). Może powstał w złym momencie? Matejko miał już wówczas na swym koncie Stańczyka i Kazanie Skargi, a w tym samym roku zdobył złoty medal za Rejtana, którego kupił Franciszek Józef.
Już dwa lata później miała powstać Unia Lubelska. W tym samym 1867 powstał Wyrok na Matejkę. Satyryczna odpowiedź na krytykę z jaką się spotykał po namalowaniu Rejtana. Nic więc dziwnego, że sam Matejko stworzył potężną konkurencję dla własnego dzieła.
Na dodatek przedstawiona tu historia ma dość dwuznaczny wydźwięk, który musiał być jeszcze bardziej niepokojący w XIX wieku, kiedy kult nauki przeżywał swoje apogeum. Król Zygmunt III został tu pokazany jako władca całkowicie serio zainteresowany pseudonaukowymi próbami wytworzenia złota. Czy może być bardziej dotkliwy sposób ukazania tego, że nie nadawał się na króla Polski, przynajmniej dla człowieka XIX wieku? Nam, znieczulonym powodzią postmodernistycznych bzdur fakt, że władca państwa może się interesować alchemią wydaje się już tylko błahostką, której nie warto poświęcać zbyt wiele uwagi.
Jak zwykle u Matejki, błazen jest wcieleniem zdrowego rozsądku i uzasadnionego sceptycyzmu.
Trochę szkoda, że Kazamie Skargi, w którym Zygmunt III zajmuje centralne miejsce i Alchemik Sędziwój i król Zygmunt III nie wiszą obok siebie. Bo w obu obrazach to właśnie Zygmunt III jest głównym bohaterem. W Kazaniu Skargi ostrze krytyki Matejki jest skierowane przeciwko możnowładcom. Jedynie rękawiczka pod nogami króla świadczy o wyzwaniu, jakie mu rzucono. Matejko jeszcze niewiele tu mówi o Zygmuncie III i jego roli w doprowadzeniu do przyszłego upadku Polski. Może właśnie Alchemik Sędziwój i król Zygmunt III jest dopowiedzeniem Kazania Skargi, zwłaszcza że Skarga został tu przedstawiony między królem a błaznem? Nie można mieć wątpliwości, co do jego krytycznego stosunku do działań Sędziwoja i braku krytycyzmu króla.
Czy gdyby ten obraz był traktowany właśnie jako Post Scriptum do Kazania Skargi zdobyłby większą popularność? Jestem pewien, że tak.
Ale można trochę pofantazjować i poszukać świadectw recepcji Sędziwoja, jaka mimo jego braku popularności może jednak istniała. Czy przypadkiem Pan Kleks Jana Marcina Szancera nie jest nowym wcieleniem alchemika?
Zygmunt był wbrew szeroko rozpowszechnianej opinii dobrym królem. Nie znam dobeze spraw z alchemikami ale ówcześnie była to szeroko akceptowana, szanowna i wspierana finansowo dziedzina. Więc jeśli czegoś dowodem jest zaangażowanie Zygmunta w alchemię i jej wspieranie to na to, że fascynowały go nowinki naukowe i najpewniej zanich przyczyną chciał poprawić los kraju i swoją sławę. Zatem zupełnie na odwrót niż interpretować to miał odbiorca XIX wieczny :p dziś wiemy że była to szarlanatneria, ale z drugiej strony, przyczyniła się ona do powstania nauki - chemii. A i zawierała w sobie zaczątki czy elementy inny współczesnych nauk.
Tak, ostatnimi czasy przeważa pozytywna jego ocena, ale to chyba na przekór wcześniejszym zdecydowanie negatywnym. Fakty pozostają jednak faktami. Wciągnął Rzeczpospolitą w bezsensowną wojnę ze Szwecją, doprowadził do rokoszu Zebrzydowskiego i to za jego rządów ukształtowało się liberum veto.
Ostatnio mało siedzę w historii i strasznie takie przyziemne rzeczy wypierają fakty z głowy. Ale o ile pamiętam to Zygmunt był prawowitym następcą tronu Szwedzkiego i koronowanym królem. Wojną więc była wynikiem Szwedzkiego buntu nie tylko przeciw prawowitej władzy, ale przede wszystkim przeciw religii katolickiej mimo że o ile pamiętam król nie nawracał Szwecji... Więc on swojej części umowy dochował. Zresztą, króla popierało wielu Szwedów więc to nie tak że był tam niwchciany. Był ich prawowitym królem!
Warto zauważyć że my sobie go sami wybraliśmy i przecież mieliśmy świadomość że to następca tronu i że ten tron jest prawosławny. Zatem z jednej strony zarówno król jak i szlachta wykazali się dużym zamysłem geopolitycznym na miarę związku z Litwą. Gdyby Unia zostało skonsumowana mieli byśmy Bałtyk wewnętrznym morzem i imperium nie do powstrzymanie. Z drugiej strony zbyt dużą fantazją chyba tak to trzeba nazwać. Jednak siła kultury oraz neoficka zawziętość protestantów nie dawała realnych nadziei na podobne porozumienie jak Polaków z Litwinami. Wojna w związku z tym była trudna do uniknięcia (choć na pewno istniały szanse na utrzymanie unii). I w związku z tym nie była "niepotrzebna" była konsekwencją wyborów naszych i szwedzkich. I my i oni straciliśmy szansę na rządzenie Europą środkową i wschodnią. No cóż. Jako człowiek religijny widzę w tym niestety silną rękę sił nieczystych.
Rokosz Zebrzydowskiego to zupełnie inna para kaloszy i tutaj pytanie co byłoby lepsze: reformy króla (absolutystyczne), czy dalszego jego osłabianie. Bunt był głównie o to. Moim zdaniem ten bunt obciąża jego przywódców bardziej niż króla, mimo że bliżej mi do zachowania ustroju republikańskiego (ale zreformowanego, buntownicy nie dawali w zasadzie reform...). Na pewno, mimo że program reform uważam za zły (choć nie kompletnie), nie uważam żeby próby reform, na które gorące głowy odpowiedziały zbrojnie (dodajmy że Zamojski powstrzymywał póki żył wystąpienie zbrojne) był mocnym obciążeniem króla i jeśli obciążeniem to tylko że względu na to co chciał zrobić, a nie że ktoś zrobił coś czego w sumie nie powinien (wystąpienie zbrojne).
No i ostatnie czyli Veto. Szczerze powiedziawszy to nie kojarzę żeby łączyć veto z Zygmuntem ale mogę nie pamiętać.
Miał też wiele sukcesów, na czele z odzyskaniem Smoleńska.
Na początku jego panowania liberum veto jeszcze nie istniało. Była możliwość doprowadzenia do przyjęcia zasady większościowego głosowania na sejmach tak jak udało się to przyjąć dla konfederacji. To raczej błąd zaniechania, bo oczywiście Zygmunt III liberum veto nie wprowadzał. Wygląda na to, że konfederaci zostali sprowokowani wprowadzeniem wojsk cudzoziemskich podczas obrad sejmu w Warszawie, wtedy gdy była możliwość osiągnięcia kompromisu. Tak przynajmniej pisał Wacław Sobieski w „Pamiętnym sejmie” widząc w Skardze głównego winowajcę, chociaż prof. Andrzej Nowak się z nim nie zgadza.
Na szybko zajrzałem do neta i raczej początek tej zasady to jeszcze Zygmunt Stary albo nawet konstytucja nihil novi. Za to jej patologię raczej upatruje się dopiero za panowania Jana Kazimierza :p
Co do Nowaka to 5t jego historii jeszcze przede mną...
@tipu curate 8
Upvoted 👌 (Mana: 0/69) Liquid rewards.