Wczoraj miało miejsce wielkie święto, przynajmniej dla tych którzy lubią polską sztukę. Otwarto nową stałą ekspozycję w Muzeum Ziemi Kujawskiej i Dobrzyńskiej we Włocławku. Nosi ona nazwę „Kujawska Galeria Sztuki Polskiej XIX i Początku XX wieku” co dobrze odpowiada jej zawartości. Główną rolę odgrywają w niej artyści związani z Włocławkiem, wśród których były postaci ważne dla historii sztuki polskiej, ale nie brak tu artystów spoza ziemi Kujawskiej i Dobrzyńskiej. Choć galeria jest niewielka jest wiele dzieł, dla których warto się tu wybrać.
Niewielka, ale bardzo ciekawa i zdecydowanie rozszerzająca obraz sztuki polskiej, zwłaszcza I połowy XIX wieku. Ekspozycję otwiera Pejzaż romantyczny Seweryna Mielżyńskiego, postaci bardzo ważnej dla Wielkopolski. Był nie tylko malarzem, ale także posłem do Sejmu Pruskiego i fundatorem gmachu Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk. A do tego kolekcjonerem (patrz tu) Wszyscy którzy widzieli wystawę Anny Kozak i Agnieszki Rosales Rodriguez „Biedermeier” pamiętają dobrze jego widok Poznania.
Obok Mielżyńskiego zawisł obraz Januarego Suchodolskiego z 1869 roku Napoleon w wąwozie Somosierry, który pokazuje scenę będącą dalszym ciągiem historii przedstawionej na obrazie Bitwa pod Somosierrą z Muzeum Narodowego w Warszawie.
Obok dwóch bardzo ciekawych widoków pałacu w Młoszowej autorstwa wykształconego w Wiedniu i zasługującego na przypomnienie Leona Dembowskiego, znalazł się obraz twórcy następnej generacji, już monachijczyka Walerego Brochockiego Pejzaż wiejski ze sztafażem z 1872 roku. Zadziwiające, że we Włocławku znalazły się widoki małopolskiego dworu, zbudowanego przez syna Kajetana Ozdoba-Florkiewicza, którego portret znajduje się w nieodległym Gmachu Głównym w Galerii Portretu Polskiego. O tym jak obrazy związane z rodziną Florkiewicza trafiły na Kujawy napisała Krystyna Kotula.
We Włocławku spędził ostatnią część swojego zycia jeden z ciekawszych polskich artystów I połowy XIX wieku Feliks Pęczarski. Pęczarskiego nie sposób zapomnieć, jeżeli zobaczyło się jakiś jego obraz rodzajowy. W nich był twórcą wybitnym. W swoich portretach był jedynie poprawny, co nie znaczy że należą one do jego mniej udanych dzieł. Wręcz przeciwnie, lecz w portrecie zbliżał się do biedermaierowskiej normy i bez podpisu nie sposób odróżnić jego portretów od dzieł innych twórców.
W kapitalny sposób pokazał w swoich obrazach wpływ powstającej wówczas prasy na swoich współczesnych. Dziś może powinno się namalować Amatorów kawy i TikToka. Pęczarski, zanim znalazł się we Włocławku mieszkał w Warszawie i w Muzeum Narodowym w Warszawie można znaleźć jego obrazy, które najczęściej bywają reprodukowane, ale te włocławskie chyba bardziej mnie zachwyciły.
W salach, w których została urządzona ekspozycja wcześniej prezentowana była kolekcja prac Wacława Bębnowskiego. Teraz został z niej wybór w kilku gablotach. Miłośnicy ceramiki będą pewnie tym zawiedzeni, ale zawsze chęć pokazania czegoś nowego łączy się z koniecznością usunięcia z ekspozycji innych, często nie mniej ciekawych prac. Może w przyszłości pojawi się pomysł i możliwości nowej, obszerniejszej prezentacji Bębnowskiego.
Ogromną niespodzianką okazała się prezentacja dzieł twórców związanych z Kujawami. Aleksander Laszenko zawsze kojarzył mi się bardziej ze sklepami ze starociami niż z galeriami sztuki. Ot, jeden z twórców którego prace interesują wyłącznie handlarzy i kolekcjonerów o nienajlepszym guście. Trzeba jednak trochę inaczej spojrzeć na tego twórcę. Ekspozycja we Włocławku pokazuje kilka obrazów i grafik Laszenki, spośród których największe wrażenie robią dwie prace: Jerozolima z 1932, namalowana w oparciu o sporządzone przez artystę szkice
i Ulica arabska z 1921. Barwna fantazja na temat architektury arabskiej jest późnym przykładem orientalizmu i ciekawym przykładem sztuki dekoracyjnej pomiędzy secesją a art déco.
Chyba tylko we Włocławku można zobaczyć prace Leona Bigosińskiego, artysty warszawskiego, wykonującego między innymi ilustracje do „Sfinksa”.
Ważną część zbiorów stanowią rysunki Stanisława Noakowskiego, zasługującego na wielką wystawę w jednym z muzeów narodowych.
Największym odkryciem dla mnie była twórczość Mieczysława Woźnickiego. Jak twórca tej klasy pozostawał niezauważony? A może to tylko ja nieuważnie śledziłem publikacje i wystawy dotyczące tej eopki. Jak widać jeszcze wiele o dwudziestoleciu międzywojennym musimy się nauczyć.
Nie wspomniałem nic o Podkowińskim, Wyczółkowskim, Malczewskim i kilku innych (z artystów z Kujaw o Leonie Płoszayu na pewno przydałoby się więcej napisać). Autorem scenariusza jest dyrektor Piotr Nowakowski a katalog galerii przygotował Adam Zapora.