Wawel w grudniu

in #polishlast month (edited)

Tak wyglądał wczoraj Wawel prawie o poranku.

Potem był Kraków w biegu przemierzany po dość chaotycznej trasie. Efekty tej jesienno-zimowej eskapady będzie można zobaczyć w styczniu na wystawie witraży z Zakładu S.G. Żeleńskiego. Po latach zajmowania się barwami dzieł biernie odbijających zastane światło, czyli po prostu malarstwem, przyszła pora na rozwój, którego nie było w planach, i zajęcie się dziełami sztuki których istotą jest to, że zmieniają światło przez nie płynące, czyli po prostu witrażami. Czy teraz zacznę patrzeć na malarstwo jako na coś mniej doskonałego? Mniej subtelnego? Bardziej przewidywalnego? Zaczynam powoli rozumieć dlaczego witraże odegrały tak ważną rolę w twórczości Wyspiańskiego. Praca nad wystawą Światłem malowanie autorstwa Danuty Czapczyńskiej-Kleszczyńskiej jest chyba najbardziej inspirującym doświadczeniem od lat. Mam nadzieję, że sama wystawa też nim będzie dla oglądających.

Ale nie jest tak, że tylko sam gotowy witraż zasługuje na zainteresowanie. Zanim on powstanie musi zostać wykonany projekt, taki jak na przykład ten, autorstwa Jana Wałacha. I te projekty, poza wyjątkami jakimi są prace kilku najwybitniejszych młodopolskich Artystów, wegetują na marginesie zainteresowania historyków sztuki, kolekcjonerów i miłośników, choć z całą pewnością zasługują na takie samo zainteresowanie jakie budzi malarstwo na płótnie.