You are viewing a single comment's thread from:

RE: PRZECIEKI DYSKRECJI

in #polish2 years ago (edited)

++ Mam wrażenie, że wśród ludzi na poziomie i na pewnym stadium dojrzałości - takich zastrzeżeń wcale nie musimy robić!
Oni sami doskonale to czują, że to są prywatne sprawy, i nawet nie proszeni, zatrzymują to dla siebie.

To dokładnie takie samo założenie, jak założenie wśród większości Polaków sprzed 30 lat (a dokładniej mówiąc, wśród pokolenia naszych dziadek i babć, które próbowali w nas zaszczepić) - jak ktoś jest wykształcony lub zachowuje kulturę, to NA PEWNO musi być mądrym człowiekiem! A jak ktoś jest celebrytą, naukowcem, to na pewno jest miły i kulturalny! Wszystkie te założenia są błędne. Po 1. można być człowiekiem, który jest na poziomie, a papla językiem lub łatwo wypapla, jak się wie, jak go wziąć pod włos. Po 2. Ktoś może nie rozumieć, że te sprawy są prywatne. Może miałem pecha, ale wiele sytuacji mnie nauczyło (zarówno z powodu moich, podświadomie i nieplanowanych błędów, jak i cudzych), że lepiej podkreślić czy sytuacja jest ważną tajemnicą, o której nie powinno się rozmawiać poza naszym duetem. Wtedy mam pewność, że kolega/koleżanka, wdrukuje sobie to wyraźnie do głowy. Pokusa jest olbrzymia i w sumie nie dziwię się ludziom, że gadają - powściągliwość to umiejętność, którą bardzo trudno "wymasterować", jak nie mamy odpowiedniej osobowości. Dlatego nie klasyfikowałbym tego jako stadium dojrzałości, bo można być krzykliwym nerwusem, który wykaże bardzo wysoką dojrzałość, ale nie będzie to widoczne, bo nie może sobie poradzić z niektórymi problemami - np. krzyczeniem. Można też być niby spokojnym człowiekiem, który podchodzi z uśmiechem do każdego, ale nadepnij mu panie na odcisk, to zacznie cię słownie masakrować znacznie gorzej niż ja. Zaklasyfikowałbym to jako umiejętność lub cechę.

++ Mam poczucie, że dyskrecja i powściągliwość życiowa jako immanentna cecha niektórych ludzi - to jest jeszcze coś o wiele, wiele więcej.
To subtelna umiejętność obserwacji i wyciągania poufnych wniosków.
Również się nie zgadzam, chyba że nie rozumiem kontekstu i coś mi umyka. Można być dobrym obserwatorem, który jest niedyskretny i odwrotnie. Lub w innej konfiguracji. Zbieranie danych, to jedno, ich wykorzystanie lub interpretacja, to drugie.

Nawigując życiem, po jakimś czasie zaczynamy się doskonale orientować, komu można zaufać, a komu nie.

Zależy. Wiele razy słyszałem na swoim przykładzie oraz mojej cioci (która jest zupełnie innym typem człowieka niż ja. Bliżej jej do ciężko pracującej, wymagającej osoby na poziomie, o której w pewnym sensie napisałaś w tym tekście. Ale przez to, że to taki nerwus z ADHD jak ja, to nikt jej nie wierzy), że są zaskoczeni, bo w ogóle by nam nie zaufali - zarówno z powodu twarzy, jak i charakteru. Poza tym, doświadczyłem tego samego co Sumliński i kilku ludzi, którzy stracili coś ważnego w swoim życiu - otrzymaliśmy pomoc od ludzi, od których się jej nie spodziewaliśmy, a ludzie którzy byli "na poziomie, udawali dyskretnych, takie chodzące bułkę przez bibułkę, ą-ę", nas olali. Oczywiście, w życiu można rozpoznać pewne cechy (robi to np. mózg, jak my ciągle ufamy komuś, kto nas parę razy oszukał - podczas rozmowy z taką osobą, możemy mieć np. gorszy humor) i pod tym względem w 100% zgadzam sie z zacytowanym fragmentem. Natomiast mówię tu o codzienności, nie sytuacjach w których nie mamy komfortu wolnego czasu.

++ I że osobie, której możemy powiedzieć sekret, możemy także bez obaw powierzyć klucze od mieszkania, czy opiekę nad dzieckiem.
Bo tak działa Zaufanie.

Nope, zbyt wiele razy się zawiodłem na tym, a nawet dowiedziałem się paru rzeczy na swój temat. Mam ciocię (inna niż z przykładu powżej), której dałem kluczyki do domu, może nawet dałbym dziecko, gdybym miał. Ale w życiu jej tajemnicy nie powierzę i jej to powiedziałem wprost. Jej syn i drugi mąż w pełni się ze mną zgodzili - papla aż do przesady! U mnie jest trochę inaczej - mam pokusy do przywłaszczenia sobie cudzych rzeczy, ale w przypadku dziewczyn jestem radykalny jak Adolf Hitler - pilnuję go i staram się, by było jak najbardziej w takim samym stanie, jak go zastałem. Zawsze też chodzę z nim za rączkę przez ulicę, zasłaniam go swoim ciałem (idzie od wewnętrznej strony) i bardzo wyraźnie tłumaczę, czemu bezpieczeństwo w takich przypadkach musi być 100%. Jeżeli chodzi o słowa, to dopóki ich nie zapiszę sobie w głowie - TAJEMNICA. NIE GADAJ Z NIKIM O TYM POZA XYZ, to mogę chlapnąć. Zazwczaj z powodu emocji.

++ Możesz mnie znienawidzić, ale muszę to zrobić. Jeśli sama tego nie zrobisz, nie udasz się po pomoc - to zrobię to ja. Zbyt mocno Cię kocham, by patrzeć na to bezwolnie, beznamiętnie i bezczynnie. A może zrobimy coś z tym razem?"

Jestem ciekawa Waszego zdania na ten temat.

120% zgody. Jako nastolatek miałem inne podejście, ale dojrzałem i zrozumiałem, a potem zrozumiałem PEŁNE znaczenie tego. Teraz tak mówię, nawet jeżeli coś jest dla mnie bardzo przyjemne, bo wiem, że prędzej czy później, gówno wpadnie w wiatrak, a ono przyklei się do każdego. A że nie lubię niespodzianek, zwłaszcza takich, to wolę odpuszczać i mieć czyste sumienie. Jednym z najgorszych losów, jest życie w kłamstwie. Kto tego doświadczył, ten o tym wie - nieprzypadkowo mówi się (a przynajmniej ja się z tym spotkałem w swoim środowisku - i nie mówię tu o świadomie wybranym gronie znajomych, tylko zwykłych rówieśnikach, z którymi rozmawiamy na codzień, ale nie utrzymujemy trwałego kontaktu), że można przymknąć oko na wiele widocznych złych cech, o ile są jawne. Bo wtedy widzisz co ci grozi i albo decydujesz się wejść w interakcję albo mówisz papa i każdy idzie w swoją stronę. Kłamanie natomiast uniemożliwia ci to i wkurzasz się.

Bardzo fajny tekst, skłaniał do przemyśleń. Pisałem tę odpowiedź nieco ponad 40 minut i zaangażowałem się w niego intelektualnie. Część oich myśli pokrywa się z Twoimi, też uważam że doświadczenia, sytuacje etc. budują nas w znaczący sposób. Chyba najbardziej ze wszystkich "doświadczeń".

Sort:  

dziękuję ślicznie za tak dogłębne odniesienie się do poruszonych przeze mnie treści.
faktycznie - co osoba, to inny przypadek, trudno tu generalizować.
dzięki za poświęcony czas i rozkminkę.
Twój komentarz też mi dał do myślenia :)

Generalizacja może ułatwić życie i komunikację, ale jak ze wszystkim, warto na nią uważać, bo można dojść do błędnych wniosków. Niewiele się różnimy jako ludzie, aczkolwiek drobna różnica może wpływać w znaczącym stopniu na całą resztę. Parę lat temu to dogłębnie przegadałem ze swoim byłym, z którym uwielbiamy rozkminy jak Twoja.

Ja dziękuję za miłą odpowiedź. Nie ma za co, ja dziękuję za miły poranek, który zmusił moje szare komórki do myślenia ^^.