Pojawiał się zazwyczaj w dni targowe. Czyli w piątki. A czasem we wtorki. Pukał do drzwi i anonsował wiejskie jaja - świeże i niedrogie. Miał widać stałych klientów inaczej by nie wracał. Pewnym głosem obwieszczał nowinę, że oto jest. Proponował swój produkt i szedł dalej. Taką formę handlu obnośnego sobie wybrał i taka mu się sprawdzała.
Frontem do klienta.
Trochę śmieszyło kiedy tak pukał do drzwi i pełnym radości falsetem obwieszczał: "jajeczka!" Śmieszyło, że zdrobnienie, że falset i że taka radość niezmordowana - przecież się musiał nachodzić z ciężkim koszykiem. Sam był dość śmieszna personą; mały, przysadzisty facecik - jakby z jednego pnia drzewa wyciosany.
Chodził tak od dawna. Oswoił tu kilka osób, "uzależnił" od siebie - swoim sprzedawał a przy okazji i nowy ktoś od czasu do czasu kilka sztuk kupił. Wiejskie jaja mają renomę. Smaczniejsze, zdrowsze... tak mówią ludzie. I kupują. Kupowali.
Bo nagle wszystko się zamknęło, bo przyszedł wirus.
Gdzieś tak przed Wielkanocą usłyszałam pukanie do drzwi i ciche pytanie: "jajeczka?" Ale coś smętne te jajeczka były. Bez zwykłej dla niego werwy, zmęczone jakieś i posępne. Któryś ze stałych klientów go wpuścił, ale czy kto kupił od niego?
Sama po tygodniowej tresurze mentalnej byłam mocno na nie do kontaktu jakiegokolwiek. Telewizja co krok powtarzała: "nie zbliżaj się do ludzi! Szukaj dystansu! Nie zapraszaj rodziny! A jak ktoś kaszle czy kicha w pobliżu - uciekaj." Po takich ciągle słyszanych przekazach i nakazach zła byłam na faceta, że łazi i wirusa roznosi..
Po chwil przyszła refleksja - przecież czasy takie, że nic nie zarobił chyba. Tłukł się 40 minut albo i dłużej z uzbieranymi rankiem, w koszyk uskładanymi... Teraz wszystkie jajka musi z powrotem wieźć. Nawet mu się za benzynę nie zwróciło. W dodatku mogło mu umknąć, że epidemia i nie wolno tak sobie jeździć jak dotychczas.
Jeśli go w drodze powrotnej jaki patrol namierzył to przeżył chłopina kolejne rozczarowanie. Mógł przecież nie wiedzieć, że wirus się szwenda. Albo nie potraktował poważnie gdzieś tam kątem oka wyłapanych komunikatów z TV. Jeśli go złapali gdzieś w drodze, mandat wypisali...
To z czego on zapłaci 30 tysięcy? Nawet pięć to dla takiego rolnika kwota astronomiczna.
Źródło:Unsplash