Przedmowa
Niektórzy z Was może wiedzą, inni nie, ale oprócz konta na Steemit prowadzę też własnego zewnętrznego bloga. To na nim zacząłem publikować zanim jeszcze rozpocząłem swoją wspaniałą przygodę z blockchainem Steem. I chociaż od kilku miesięcy na Steemit wrzucam o wiele więcej tekstów niż na http://zkusiorabani.pl/, to jest jednak kilka postów dostępnych tylko tam.
Jaka będzie przyszłość mojego zewnętrznego bloga? Nie wiem. Możliwe, że umrze śmiercią naturalną, a ja przeniosę się całkowicie na BBSM (Blockchain Based Social Media). Aby zapewnić cyfrową nieśmiertelność mojej "twórczości" postanowiłem opublikować na Steemit te treści, których tutaj jeszcze nie wrzucałem.
Tak więc co pewien czas pojawią się na moim koncie posty przeniesione z mojej strony (czasami z pewnymi modyfikacjami). Moim nieskromnym zdaniem są całkiem niezłe :D Liczę, że dzięki temu zabiegowi liczba ich odbiorców wzrośnie, a ja będę spał dobrze, wiedząc że wszystkie moje teksty będą bezpieczne w blockchainie :)
Na pierwszy ogień idzie mój osobisty ranking dziesięciu najlepszych seriali! Zapraszam do czytania!
Jeśli przeżywałeś dzieciństwo w latach dziewięćdziesiątych, ten serial nie może być Ci obcy :)
TOP TEN, czyli lista najlepszych seriali wg Kusiora (Cz.1)
Na początku muszę się do czegoś przyznać. Wiem, że to wstyd straszny, totalny blamaż, i jeśli byłeś zainteresowany moim blogiem, to teraz pewnie to zainteresowanie stracisz, ale jestem totalnie nieaktualny jeśli chodzi o seriale. Nie oglądałem jeszcze Narcos, Stranger Things, Mr. Robot czy naszego rodzimego Belfra. Co więcej, nie było mi jeszcze dane też doświadczyć jak dobrym serialem jest House of Cards, Detektywi, Czarne lustro i Sherlock. Grę o Tron co prawda znam i bardzo lubię, jednak zatrzymałem się z oglądaniem na czwartym sezonie i z resztą poczekam, gdy seria oficjalnie zostanie zakończona.
Wiem, że w myślach już na pewno obsypujesz mnie jakimiś nieparlamentarnymi epitetami, zastanawiasz się jak ktoś tak zacofany bierze się za pisanie na taki temat. Pewnie uznasz, że z powodu mojego laickiego podejścia do najnowszych seriali, mój cały ranking jest wart mniej niż piec kaflowy w środku dnia na Saharze. Mimo wszystko odważę się zaprezentować Ci listę dziesięciu, moim zdaniem, najlepszych seriali. Chociaż to wydaje się oczywiste, to jednak poinformuje, że ten ranking jest skrajnie subiektywny i w grę wchodzą jedynie te seriale, które oglądałem.
Kurczę, troszkę się obawiam, że będziecie wieszać na mnie psy, za mój, jakby się zdawało, dyletancki stosunek do nowych serialowych produkcji. Czuję więc potrzebę usprawiedliwienia się. To nie jest tak, że nie lubię seriali. Wręcz przeciwnie, niektóre serie niesamowicie mnie wciągnęły. Uważam, że przez to iż seriale są często kilkunasto lub nawet kilkudziesięcio razy dłuższe od zwykłego filmu, to oglądający ma o wiele więcej czasu na nawiązanie relacji z bohaterami i potem bardziej przeżywa ich problemy, tragedie czy bardziej cieszy się z ich szczęścia. Poza tym rzadko się zdarza by po zakończeniu oglądania filmu człowiek był tak smutny jak po ostatnim epizodzie serialu, że to już koniec i już więcej nie będzie mógł śledzić losów ulubionych bohaterów.
Bardzo chciałbym poznać pana Francis'a Underwood'a... Liczę, że kiedyś mi się to uda :D
Oglądałem w swoim życiu i tak sporo różnych seriali, a więc to nie jest tak, że jestem kompletnie zielony w tym temacie. A z nowymi mam prosty problem, polegający na tym, że ja po prostu nie nadążam ze śledzeniem wszystkiego na bieżąco. Mam wrażenie, iż co rok wychodzi coraz więcej serialowych produkcji, na które niestety coraz trudniej znaleźć mi czas. Mam ponad tysiąc filmów, które chciałbym obejrzeć (a co tydzień pojawiają się nowe), że nadrobienie tych zaległości pochłania mi dużo czasu. Moja doba musiałaby mieć ze 100 godzin, abym zaczął być naprawdę na bieżąco ze wszystkim.
Ponadto z serialami mam taki problem, że gdy jakiś mi się baaaardzo spodoba, to czasami do niego wracam. Po prostu strasznie mnie ciągnie swoisty rodzaj tęsknoty i spory sentyment do tych serii, które już oglądałem. A to oczywiście wpływa na to, że mam mniej czasu na nowości. I ostatnia rzecz: nie lubię czekać tygodnia na kolejny odcinek serialu lub kilku miesięcy na nowy sezon. Przez Internet stałem się zbyt wygodny, dlatego zwykle zabieram się za takie seriale, których produkcja już się skończyła.
Mam nadzieję, że może teraz będziesz dla mnie troszkę bardziej wyrozumiały, a jeśli nie to trudno. Jakoś będę musiał z tym żyć. Tego wstępu i usprawiedliwienia wyszło już bardzo dużo, za co przepraszam…
Mam nadzieję, że dobrnąłeś do tego momentu, bo właśnie zaczynamy odliczanie!
10. Jak poznałem waszą matkę (How I Met Your Mother, 2005-2014, twórcy: Carter Bays, Craig Thomas)
To taki serial komediowy, podczas oglądania którego raczej nie wybuchasz co chwilę niekontrolowanym śmiechem, nie doznajesz swoistej śmiechowej ekstazy, tak że Twój sąsiad z dołu przychodzi później do Ciebie z egzorcystą i kołkiem osikowym. Takie rzeczy są bardziej prawdopodobne, gdy oglądasz "Family Guy" (o tym serialu jeszcze więcej opowiem). "Jak poznałem waszą matkę" jest serialem o nieco spokojniejszym komediowym klimacie. Ogląda się go raczej z wielkim bananem na twarzy, który czasem jest zamieniany na wyraz współczucia głównemu bohaterowi.
Ted zanim poznał matkę swoich dzieci przeżył bardzo wiele bolesnych, ale i zabawnych historii, które poznajemy w kolejnych odcinkach. A jest ich sporo, bo serial ma aż 9 sezonów. Wszystkie epizody ogląda się jednak z ogromną przyjemnością i naprawdę rozważam obejrzenie całej serii ponownie. Zdecydowanie warto zapoznać się z tymi fantastycznymi bohaterami (może poza Robin, bo ją akurat tak średnio lubiłem). Wśród nich bryluje Neil Patrick Harris, który stworzył genialną postać Barney’a Stinsona, którego wyczyny są wprost LEGENDARNE :D
Serial nie jest pustym zbiorem gagów i śmiesznych sytuacji. Wbrew pozorom niesie ze sobą rozważania na temat ważnych aspektów związanych z naszą egzystencją, głównie jeśli chodzi o relacje międzyludzkie. Niektóre historie są często bardziej słodko-gorzkie niż czysto komediowe. I to niesamowite zakończenie, cholernie smutne. Oglądając ostatni odcinek płakałem jak bóbr… Pewnie znów masz ochotę nazwać mnie jak pewną część roweru. Ale co tam, myśl sobie jak chcesz. Przynajmniej jestem szczery. Podobno słowo ma „moc”, jednak wątpię, żebym stał się homoseksualistą przez to, że ktoś nazwie mnie gejem. Chyba, że to będzie mój chłopak :D (żeby nie było, w rzeczywistości mam śliczną dziewczynę, a nie chłopaka!).
Konkludując, serial zdecydowanie wart obejrzenia! Nie rozumiem jak można tracić czas na oglądanie polskich paradokumentalnych serii, gdy taka perełka czeka na odkrycie…
9. Kompania braci (Band of Brothers, 2001, twórcy: Richard Loncraine i in.); Pacyfik (The Pacific, 2010, twórcy: David Nutter i in.)
Dopuściłem się tutaj małego oszustwa, które mam nadzieję mi wybaczysz, drogi Czytelniku. Na miejscu dziewiątym umieściłem nie jeden, a dwa tytuły świetnych mini seriali. Miałem ku temu powody, bowiem oba łączy wiele podobieństw. Każdy z nich liczy po 10 odcinków, a ich akcja rozgrywa się w czasie II Wojny Światowej. "Pacyfik" przedstawia losy żołnierzy amerykańskich walczących na wyspach z Japończykami, a "Kompania braci" opowiada historię kompanii E, 506 pułku piechoty spadochronowej, 101 Dywizji Powietrznodesantowej Armii USA, od chwili ich szkolenia, przez desant w Normandii, aż do upadku Trzeciej Rzeszy.
Oba seriale są do bólu realistycznym odzwierciedleniem prawdziwego horroru wojny, pokazanym z perspektywy zwykłych żołnierzy. Zrealizowane są z wielkim rozmachem, zadbano o ukazanie historycznych realiów i odkrycie przed widzem jak naprawdę wyglądała walka na froncie. Nie ma tutaj przesadnie rozdmuchanego heroizmu, bohaterskości zwykłych szeregowych wylewającej się wprost z ekranu przy dźwiękach hymnu amerykańskiego. Owszem, są momenty kiedy jesteśmy pod wrażeniem odwagi tych młodych mężczyzn, ale nie brakuje też ukazania ich strachu, paniki, rodzącego się bestialstwa i wzrastającej znieczulicy. Braterska przyjaźń i męstwo występują tu obok tchórzostwa i zawiści, poświęcenie styka się tu z egoizmem, a zwycięstwa w bitwach są okraszone pochówkiem zabitych braci na polu walki. To daje nam mocno uderzający w twarz obraz prawdziwej, okrutnej wojny i pokazuje jak wiele zła gotują sobie ludzie.
8. Breaking Bad (2008-2013, twórca: Vince Gilligan)
Historia faceta, który nie mógł wytrzymać narzekania żony i postanowił ją wyręczyć w gotowaniu :D . (Swoją droga podziwiam głównego bohatera, że mając taką żoną nie strzelił sobie w łeb. Serio! Rzadko można spotkać tak irytującą postać jak Skyler White). Niestety pomylił przepis i zamiast schabowego z ziemniakami ugotował metamfetaminę. Najczystszą na rynku.
Serial jest o nauczycielu chemii, który w obliczu śmierci postanawia łamać prawo, by zapewnić byt swojej rodzinie, aby po jego śmierci nie musieli zbytnio biedować. Pobudki wydają się być jak najbardziej słuszne, a więc i nasz bohater wydaje się być usprawiedliwiony. Z czasem jednak Walter White odkrywa w sobie cechy i pragnienia, o których nie zdawał sobie sprawy. Na naszych oczach dokonuje się ogromna przemiana człowieka, który kończy… jeśli oglądałeś to wiesz jak, jeśli nie, to nadrób zaległości.
Bryan Cranston odgrywa tutaj rolę życia – przebija nawet kreację taty Malcolma :D . Również Aaron Paul spisuje się tutaj znakomicie i ta dwójka stanowi jeden z najlepszych serialowych duetów ever. Fabuła wymyślona perfekcyjnie, wszystko w tym filmie jest zrobione prawie idealnie. Ogląda się ten serial wprost doskonale! Co chwila mamy tutaj do czynienia z jakąś niezwykłą akcją, ciekawym twistem, sceną która długo zostaje w pamięci, jak np. odcięta głowa człowieka znajdująca się na skorupie żółwia.
Reasumując, serial jest genialny, świadczy o tym chociażby druga lokata w rankingu seriali wg Filmweb.pl.
7. Gra o tron (Game of Thrones, 2011-2018, twórcy: David Benioff, D.B. Weiss)
Serial, który łamie tematy tabu, wywraca wszystko do góry nogami. W większości stereotypowych seriali najbardziej prawdopodobne jest to, że ci dobrzy i szlachetni bohaterowie osiągną sukces, zwyciężą, będą żyć długo i szczęśliwie. W tym serialu pozytywny i lubiany bohater ma największą szansę na wczesną, straszliwą śmierć, a potem i profanację jego ciała. O brutalności i przesycie seksualnością w tym serialu chyba wszyscy słyszeli, nie ma więc się co dziwić, że to mężczyźni są najczęściej największymi jego fanami.
Czego nie ma w tym dziele? Nie ma komputerów, dinozaurów, samochodów, T. Karolaka i T. Kota, a także nie ma żadnych seriali paradokumentalnych. A co w nim jest? Są smoki, śmierć, rycerze, śmierć, pretendenci do tronu, śmierć, nieumarli, śmierć, zwaśnione rody, śmierć, bitwy, śmierć, pojedynki, śmierć, uczty, śmierć i dużo, dużo śmierci. Serial mocno wciąga, duża ilość ważnych bohaterów i wielowątkowe prowadzenie historii sprawia, że widz nie ma chwili na nudę. Wspaniale wykreowany świat, liczne elementy fantasy, epickie bitwy, spiski, zdrady, skrytobójstwa, a przede wszystkim nieprzewidywalność, sprawiają, że ogląda się ten serial z wielkim skupieniem i przyjemnością. Nie mogę się doczekać kiedy wyjdzie ostatni epizod ostatniego sezonu i będę mógł na spokojnie zasiąść i obejrzeć go od samego początku do końca.
Serial jest naprawdę mega popularny. Statystycznie na 10 m2, przypada trzech jego fanów i 0,7 gościa, który spojluje wszystkim jak kończą się książki.
6. Notatnik śmierci (Death Note, 2006-2007, twórca: Toshiki Inoue)
Gdybyś miał notatnik, który ma taką moc, że osoba której nazwisko wpiszesz do niego, umiera w ciągu 40 sekund, to co byś zrobił? Kogo nazwisko być wpisał? Znam takich, którzy z chęcią by się w takim notatniku podpisali. A Ty? Tylko nie mędrkuj, że wpisałbyś Hitlera, Stalina czy Pol Pota. A może wpisałbyś tego kolegę, co go wpisujesz na listy na każdym wykładzie i to dzięki Tobie ma tak dobre oceny na studiach za obecności, a Ciebie nie wpisał jak Cię raz nie było i przez to musiałeś pisać egzamin i go kur… nie zdałeś?
Główny bohater tego serialu, stara się wykorzystać dar, jakim jest tytułowy dziennik, do zaprowadzania ładu na świecie. Wpisuje do niego nazwiska największych zwyrodnialców, seryjnych morderców, psychopatów - po prostu ludzkie bestie. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że jego postępowanie jest słuszne, lecz wystarczy chwilę się zastanowić i nasuwają się trudne pytania: Czy wpisując nazwiska do dziennika, młodzieniec nie staje się mordercą? Czy człowiek ma prawo decydować o życiu innych? Jak wyglądałby świat, gdyby każdy człowiek dysponował takim notatnikiem? Czy Polska zostanie mistrzem świata w piłce nożnej?
Duża część serialu opiera się na mistrzowskiej grze pomiędzy posiadaczem dziennika, a młodym detektywem, który próbuje znaleźć sprawcę śmierci notorycznych przestępców. Ich pojedynek na geniusz ogląda się znakomicie i ciężko się zdecydować komu kibicować w tej rozgrywce. Ta dwusezonowa seria jest pełna ciężkich rozważań etyczno-moralnych, zaserwowana jednak w bardzo przystępnej postaci. Po prostu świetne anime! A, bo właśnie… Nie wspomniałem, że ten serial to anime.
Mam nadzieję, że nie jesteś jedną z tych osób, które dostają uczulenia na sam widok tego słowa, a jedyne co o tym gatunku potrafią powiedzieć, to: „Anime? Te głupie japońskie bajeczki?”. Gusta są różne, to fakt, ale moim zdaniem nie należy znieważać całego gatunku nie znając nawet największych dzieł do niego należących. Jeśli anime kojarzy Ci się tylko z Pokemonami to moim zdaniem nie posiadasz odpowiedniej wiedzy, aby Twoja opinia o tym gatunku była trafna. Ale możliwe, że to tylko moje zdanie. Ja cenię anime za to, że można w nim przedstawić zdecydowanie więcej niż w innych gatunkach. W dodatku wyobraźnia Japończyków działa w zupełnie innych sferach niż u nas i zderzenie się z ich tworami jest moim zdaniem bardzo ciekawym przeżyciem.
Polecam, zarówno fanom jak i nie fanom anime :D
Ok, to by było na razie na tyle :D Po więcej zapraszam jutro!
Kadry z seriali użyto na podstawie prawa cytatu: http://www.prawoautorskie.pl/art-29-prawo-cytatu
Zapraszam na mojego bloga: http://zkusiorabani.pl/
oraz do polubienia strony na FB: https://www.facebook.com/zkusiorabani/
Jeśli tylko Ci się spodobało zostaw upvote i komentarz :) Będę niezmiernie wdzięczny :) Możesz także obserwować mój profil, by nie przegapić kolejnych postów!
Lubię takie rankingi. Zawsze można dowiedzieć się o serialu/filmie, którego się jeszcze nie poznało. Po tym wpisie będę musiał obejrzeć Death Note.
Ja właśnie też bardzo lubię przeglądać takie zestawienia. Więc kilka sam też stworzyłem :)
Cieszę się, że jakiś nowy tytuł Cię zainteresował.
Ciekawym, czy w pierwszej piątce będzie jakaś polska produkcja? :)
Prawdopodobnie jutro poznasz odpowiedź :D
Bardzo fajny ranking. Wielu z tych seriali nie miałem okazji obejrzeć (nie mam czasu). "Jak poznałem waszą matkę" znam i powiem, że to bardzo fajny serial. Oczywiście dorastałem w końcówce lat 80 i 90, więc serial z pierwszego zdjęcia znam. :)
Dzięki! Ten brak czasu jest chyba przekleństwem XXI wieku...
Go, go Power Rangers!
szkoda że Twoja lista jest tak bardzo podobna do top seriali Filmwebu..
fajnie napisałeś o "Jak poznałem waszą matkę" - nie obejrzałam całości, ale to naprawdę dobry serial :)
hm być może kiedyś skuszę się do stworzenia własnej listy :)
nie mogę się doczekać pozostałych miejsc :)
Tak się jakoś dziwnie składa, że podobają mi się zarówno filmy jak i seriale z czołówki rankingów na Filmweb. Ale mam oczywiście takie swoje perełki, które nie wszyscy odkryli, a mnie urzekły :)
Chętnie Twoją listę bym przeczytał :D
Ja zacząłem Mr Robot i fajnie się zaczyna.Tu rozpoznaje tylko jeszcze power rangers i death note.
O Mr Robot same dobre rzeczy słyszałem i kiedyś na pewno się za niego wezmę.
Ale, że nie ogladałeś Black Mirror, Stranger Things i Narcos? Ta lista wygladałaby znacznie inaczej ;) Świetnie napisane. Gdybym miał większą moc dałbym Ci pełnego upvota hehe
Nadrobię, nadrobię... Mam taką nadzieję, że gdy zobaczę te nowsze produkcje, to ta lista się zmieni :D I Wtedy napiszę jakąś aktualizację. Ale na to trzeba poczekać.
Świetny wpis! Lubię Twoje poczucie humoru, które przemycasz w tekstach, ubawiłam się tym :) Ja oglądałam z Twojego zestawienia tylko Pacyfik.
Cieszę się, że się podobało :D