Ciekawił mnie od jakiegoś czasu jeden film, ale sama nie byłam pewna czy chcę go zobaczyć. Wybierając sobie kolejny zapychacz czasu zobaczyłam, że jest dostępny do obejrzenia. Zdecydowałam się obejrzeć. W międzyczasie wrócił Mąż i nie wiedząc jaki film oglądam usiadł sobie przed własnym komputerem. W pewnym momencie zobaczył, że płaczę.
Dawno się tak nie wzruszyłam i były to zupełnie inne łzy niż te z komedyjek romantycznych. Nie! Oglądałam film Azyl (The Zookeeper's Wife).
Było to kilka dni temu i pewnie nawet nie pomyślałabym by o tym napisać gdybym nie natrafiła na króciutki filmik na moim facebooku =>link<= Niby nic, ale przypomniałam sobie scenę, w której się popłakałam. Korczak odmówił uratowania siebie i razem z osobą, która oferowała mu ratunek pomagali małym dzieciom wejść do pociągów, które wiozły je do obozów. Nie płakałam dlatego, że wiedziałam co się z nimi stanie, czy dlatego, że były takie małe. Powód miałam inny... bezsilność. Johan Heldenbergh zagrał to idealnie. Żabczyński (którego grał ten aktor) mógł uratować jedną osobę, może dwie, a na jego oczach, przykładając do tego w niewielki sposób dłoń na rzeź wywożono mnóstwo osób, którym pomóc nie mógł. Jedyne co jeszcze mógł zrobić to pomóc dzieciom zachować spokój i wejść do wagonów.
Może wzruszyłam się tak, bo przez jakiś czas śpiewałam w chórze żydowskim i uwrażliwiłam się może nieco bardziej na ten temat? Może to dlatego, że sama mam dziecko w podobnym wieku lub nieco młodsze od tych na filmie? Może... wzruszyłam się bo jestem człowiekiem? Nie wiem...
Jestem jednak wdzięczna mojej koleżance, że zamieściła ten krótki filmik na swojej tablicy i mogłam sobie przypomnieć Azyl, który oglądałam kilka dni temu. Wśród facebookowej papki i wyścigu statusów "kto opowie się za białym, a kto za czarnym piątkiem" to właśnie ten krótki filmik wzbudził najwięcej moich emocji.
Sam film Azyl jest interesujący i pokazuje wiele aspektów od relacji małżeńskich przez tematy związane z holokaustem aż po ten związane z przetrwaniem w okupowanej Warszawie. To smutne, że dobre filmy o zasługach Polaków robią obcokrajowcy. "My" piszemy ustawy, które wywołują krzyki, a inni... pokazują to jak było i pozwalają sobie wyrobić zdanie. Im więcej filmów takich jak Azyl... tym lepiej.
Zdjęcie z archiwum PAP znalezione na stronie http://www.rmf24.pl
Przez większą część życia kojarzyłem Janusza Korczaka jako autora cudownej książki "Król Maciuś Pierwszy" oraz jej kontynuacji "Król Maciuś na wyspie bezludnej". Dopiero ostatnimi czasy dowiedziałem się nieco więcej o jego życiu i o śmierci w Treblince... Na pewno chciałbym dowiedzieć się więcej o tym człowieku i jego wzruszającej historii...
Film "Azyl" postaram się obejrzeć, bo Twój tekst przekonał mnie, że naprawdę warto.
Myślę, że spokojnie możesz dodać tag #pl-filmy. Dzięki temu może więcej osób trafi na Twój tekst.
dzieki za wskazówkę :) A film... Oj tak, warto!