Kiedyś nie było problemu aborcji. Dlaczego? Bo para bliskich sobie ludzi się szanowała. Nie bzykali się jak króliczki duracell'a. Istniało coś takiego jak Kultura Poczęcia. Dziecko było planowane, a nie z wpadki. Jak sama nazwa wskazuje, narządy rozrodcze są do prokreacji, a kobiety to nie worek na spermę. Teraz człowiek upadł poniżej poziomu zwierząt, bo zwierzęta mają przynajmniej coś takiego jak gody czyli namiastkę kultury poczęcia.
Problemu by nie było, gdyby ludzie byli prawidłowo edukowani w kwestii seksualności. Nie przez kler i polityków. Wszyscy byliby świadomi potencjalnych konsekwencji kontaktu seksualnego, sposobów na minimalizowanie ryzyka. Edukacja to podstawa. Nie wrócimy już do przeszłości. Możemy zadbać, żeby w przyszłości wyglądało to lepiej.