Myśląc, że każdy trening robię z uśmiechem na twarzy i nie mogę się doczekać, aż go zrobię. Wiedz, że jesteś w błędzie. Jestem tylko człowiekiem, a sporty jakiekolwiek uprawiam amatorsko. Mam lepsze i gorszę dni zdarza się, że tracę motywacje i nic mi się nie chce( TO NORMALNE). W takie dni uznaję, że wszystko co robię jest bez sensu i koniec z tym, ale się nie poddaje.
Kiedy najczęściej tracimy motywację?
• Gdy widzimy już efekty naszej pracy: patrzymy w lustro i mówimy sobie, a już jest git to nie muszę się męczyć. Przykro mi, ale musisz. Tak szybko się się uzyskuje efekty można je stracić. Choć podejmowanie jakiejkolwiek aktywności tylko dla utraty kg zawsze wiąże się z klęską
• Gdy nie widzimy efektów: niektórzy osiągają je szybciej lub wolniej. Oczywiście osoba, która je będzie uzyskiwała szybciej będzie zadowolona, niestety ta druga będzie rozczarowana i zniechęcona. Do wyrzyskiego podchodźmy ze spokojną głową. Nie przytyło się wczoraj i jutro się też nie schudnie innym przychodzi to łatwiej innym trudno.
• Gdy przestajemy wierzyć w siebie: siadamy z tyłkiem i marudzimy, że nam się nie uda jedząc czekoladę. Często mówię, że nie jestem na coś gotowa, nie mam siły i nie dam rady.
• Gdy pogoda nam nie odpowiada: latem za gorąca, jesienią pada, szaro i ponuro generalnie depresja, zimą za zimno, wiosną z kolei jakieś przesilenia wiosenne i przemęczenie. Jak do tego tak będziemy podchodzić to faktycznie do dupy. Nie ma złej pogody jest tylko złe nastawienie.
• Gdy ktoś inny nas de-motywuje i sprawia, że odechciewa nam się nawet wyjść z łóżka do lodówki. Chcemy być ta osobą, czy najlepszą wersją siebie?
• Ostatni i najlepszy argument tylko do płci pięknej, „bo jestem kobietą": jestem przed okresem, boli mnie brzuch, jestem w trakcie okresu - to już w ogóle nie dam rady, bo przecież zemdleje. Moje drogie panie to nie choroba ja wiem, że niektóre z was przechodzą go okropnie, no, ale to nie wymówka. Faktycznie organizm wtedy dłużej się regeneruje it.
Ja wiem, że sobie tu gadami od rzeczy, idealnych rad wam też nie dam, bo sama mam takie dni, że nic mi się ni chce. Każdy z nas ma własne sumienie i sam potrafi uznać, co mu sprawi większą przyjemność i kiedy będzie bardziej zadowolony z siebie.
Przedostatni podpunkt o mnie. Nic w życiu nie osiągnełam a za co bym się nie brała moi rodzice zawsze się śmiali i mówili, że i tak się nie uda. Po paru takich latach jak się człowiek na słucha to już nie chce sięza nic brać, nie chce porażki.
Fajny artykuł, takie tracenie motywacji to ważny temat.
To nie fajnie, że nasze największe oparcie rzuca nam kłody pod nogi. Ludzie nam bliscy powinni nas zawsze wspierać nie ważne od decyzji, które podejmujemy .
Człowiek często ma doła. Wiele podjętych decyzji jest fatalnych. Wyznaję jedną regułę, której się trzymam - ciężkie dni kiedyś miną i zaświeci słońce.
Pozdrawiam.