Siemanko,
czy zastanawialiście się kiedyś, dlaczego Norwegia jest tak bogatym krajem, podczas gdy jeszcze 50 lat temu był to słabo rozwinięty, biedny naród?
Otóż sprawa jest zaskakująco prosta i banalnie oczywista: ROPA i GAZ.
Dopiero 40 lat temu Norwegowie zaczęli eksploatację swoich złóż naturalnych a do dzisiaj zgromadzili ponad 900 miliardów euro na zabezpieczenie rozwoju kraju.
Mimo, że Norwegowie zarabiają coraz większe pieniądze, również coraz chętniej płacą wyższe podatki.
Norwegia jest jednym z najbogatszych krajów na świecie: PKB na głowę mieszkańca w 2013 roku wyniósł aż 103 tys. dolarów. Jednak to niepodległe od 1905 roku państwo (wcześniej część królestw Danii i Szwecji) nie zawsze było bogate. Obecną zamożność Norwegia zawdzięcza złożom ropy naftowej i gazu odkrytym w 1969 roku na Morzu Północnym. Dzisiaj jest trzecim eksporterem gazu ziemnego oraz siódmym ropy na świecie. Szacuje się, że złoża gazu wyczerpią się za 23 lata, a ropy za 9 lat, ale Norwegia dobrze zabezpieczyła się na tę ewentualność. Nie trwoni miliardów na kaprysy jak kraje Zatoki Perskiej. Nie musi kupować spokoju społecznego jak Wenezuela. Na bogactwie Norwegii nie położyli łapy oligarchowie jak w Rosji ani finansujący terroryzm despoci, jak to było w Libii.
Statens pensjonsfond – Utland przekroczył 5 bln koron norweskich (828,6 mld dol.). Jako że Norwegów jest 5 mln, po raz pierwszy w historii funduszu na jednego obywatela przypadło ponad milion koron (czyli prawie pół miliona złotych). Norwegia stała się tym samym krajem milionerów.– Milion koron brzmi imponująco, ale tak naprawdę to są mniej więcej dwie średnie roczne pensje norweskie – tłumaczy Jakub Godzimirski, ekspert Norweskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych w Oslo. Ten milion jest zresztą wirtualny, bo żaden z milionerów nie może pójść do banku i wypłacić swoich pieniędzy. Podobnie jak nie da się ot tak spieniężyć 5 bln koron w różnych aktywach rozproszonych na całym świecie, bo gdyby ktokolwiek chciał to zrobić, cały światowy system finansowy ucierpiałby na tym bardziej niż na skutek pamiętnego upadku banku Lehman Brothers w 2008 roku.Sielankowe krajobrazy Norwegii
Statens pensjonsfond – Utland, symbol norweskiego bogactwa, inwestujący i gromadzący pieniądze z ropy oraz gazu, jest największym na świecie państwowym funduszem inwestycyjno-oszczędnościowym. Dwa lata temu wyprzedził podobne fundusze z Arabii Saudyjskiej (675 mld dolarów) i Zjednoczonych Emiratów Arabskich (627 mld). Mieści się w niepozornym gmachu norweskiego Banku Centralnego przy placu Bankowym w Oslo. Trafiłem tam dwa lata temu. Spodziewałem się rejwachu i eksplodujących emocji, a zobaczyłem siedzących w skupieniu maklerów, którzy przykładnie wpatrywali się w wielkie monitory. Przypominali bardziej skupionych studentów w jakiejś multimedialnej bibliotece niż ludzi, którzy inwestują majątek kraju dla dobra swoich wnuków i prawnuków. Na monitorach przeskakiwały rzędy cyferek. Migotały kolorowe wykresy. – Przez godzinę, którą tu byłeś, fundusz zarobił parę milionów dolarów – powiedział na pożegnanie jeden z pracowników. Później dowiedziałem się, że tygodniowo przez te monitory przepływa miliard dolarów.
Norwegia jest jednym z najbogatszych krajów na świecie: PKB na głowę mieszkańca w 2013 roku wyniósł aż 103 tys. dolarów. Jednak to niepodległe od 1905 roku państwo (wcześniej część królestw Danii i Szwecji) nie zawsze było bogate. Obecną zamożność Norwegia zawdzięcza złożom ropy naftowej i gazu odkrytym w 1969 roku na Morzu Północnym. Dzisiaj jest trzecim eksporterem gazu ziemnego oraz siódmym ropy na świecie. Szacuje się, że złoża gazu wyczerpią się za 23 lata, a ropy za 9 lat, ale Norwegia dobrze zabezpieczyła się na tę ewentualność. Nie trwoni miliardów na kaprysy jak kraje Zatoki Perskiej. Nie musi kupować spokoju społecznego jak Wenezuela. Na bogactwie Norwegii nie położyli łapy oligarchowie jak w Rosji ani finansujący terroryzm despoci, jak to było w Libii.
Żaden inny kraj nie zagospodarował tak mądrze swego bogactwa.W 1990 roku norweski rząd powierzył petrodolary niezależnym od polityków finansistom, aby je pomnażali. To był strzał w dziesiątkę. Fundusz przynosi krocie. Przez ostatnie dwa lata powiększał się w tempie 100 mld dolarów rocznie (chociaż w kryzysowym 2009 roku stracił 56 mld dolarów). Było to więcej, niż przynoszą same dochody ze sprzedaży ropy i gazu – ok. 40 mld dolarów rocznie. Bilion dolarów ma przekroczyć do 2020 roku.Fundusz jest norweskim patentem na obejście zawirowań na rynkach ropy i gazu. Surowce, jak wiadomo, raz tanieją, innym razem drożeją. Inwestuje pieniądze ze sprzedaży i dywidendy z koncernu Statoil (w większości należącego do państwa) w akcje firm notowanych na giełdach, obligacje, nieruchomości czy długi innych państw. Ma ok. 1,5 proc. wszystkich akcji na świecie (ok. 2,5 proc. w Europie). W Polsce kupił akcje 50 różnych spółek – od KGHM Polska Miedź przez banki (BRE Bank, Alior Bank) po czekoladowy Wawel SA.Fundusz zarabia pieniądze ostrożnie – nie kupował śmieciowych obligacji ani podejrzanych instrumentów finansowych, jak inne banki i fundusze przed ostatnim kryzysem. Ze względów etycznych nie inwestuje w akcje ponad 60 różnych korporacji, m.in. z branży zbrojeniowej (Boeing, Northrop Grumman), tytoniowej (Philip Morris) i w firmy łamiące w jakikolwiek sposób prawa człowieka (Wal-Mart). Definicja tego, co etyczne, ciągle się zmienia. Od kilku miesięcy w Norwegii toczy się wielka dyskusja, czy fundusz powinien dalej zarabiać na akcjach firm mających styczność z węglem ze względu na globalne ocieplenie.
Naftowe bogactwo zmienia też etykę pracy. Od 1974 roku całkowita liczba godzin przepracowanych przez każdego pracującego Norwega zmniejsza się średnio w tempie około 170 godzin na rok. Eksperci przekonują, że jeśli ten trend się nie zmieni, Norwegia zacznie szybko przejadać swoje oszczędności. Inni wskazują na gorzki paradoks: aby nie uzależniać się od kapryśnych dochodów z ropy i gazu, Norwegia uzależnia się od dochodów z jeszcze bardziej kapryśnych rynków finansowych. W globalnej gospodarce norweska prosperity stała się zakładnikiem nowego świata.
A teraz z innej beczki moi kochani:
Polska to zaskakująco bardzo bogaty kraj " Polska jest Krajem ludnym i nadzwyczaj bogatym. Jesteśmy jednym z większych Krajów i Narodów Europy. Zdolności twórcze Narodu Polskiego są ogromne. Przeszłość mamy wielka, lecz jaką mamy teraźniejszość? Gdyby Polacy byli świadomi bogactw, potencjału i możliwości, które mamy w zasięgu rąk, zapewne wpadliby w radość i stworzyliby potęgę równa Niemcom, czy wspomnianej Norwegii.
Niestety o bogactwach i możliwościach Polski więcej wiedza obcy, niż sami Polacy. To obcy sięgają po Polskę, którą opuszczają Polacy. Naród Polski, niegdyś mocarz Europy, dziś przypomina człowieka poczciwego i naiwnego, który siedzi na skarbach nic o tym nie wiedząc i głoduje.
Dziękuje.
Norwegia - Budzet jak w Polsce, a ludzi 10 razy mniej.... Norwegia nie musi inwestowac w turystyke tak jak np Dubai, bo w Norwegii jest sama natura, to juz jest "spadek" od boga, rezerwy ogolnie maja takie, ze im starczy na bardzo dlugo.
Hi! I am a robot. I just upvoted you! I found similar content that readers might be interested in:
http://www.newsweek.pl/swiat/norwegia-kraj-milionerow-oszczednosci-norwegii-newsweek-pl,artykuly,279079,1.html
Thats why i used a quotation?!
Nie jestem pewien czy roboty dyskutują :D
Może kiedyś odpowie?
A ja uważam, że takimi zasobami powinna zarządzać jakaś Ogólno-Ziemska Rada Do Spraw Złóż Naturalnych (O-ZRdsZN) bo złoża naturalne są własnością wszystkich ludzi. Żaden naród ich nie stworzył 'tymi ręcami' i nikt nie ma prawa ich zawłaszczać tylko i wyłącznie dla siebie.
Wiem, wiem... rozmarzyłem się :)
Jakby na to nie patrzeć, na to sens. A co do złóż, to polskie są 10x większe niż Norweskie!
No i słusznie bo jesteśmy 10x większym narodem ;)
Bo nasze to nasze, a co ich to wspólne :)
O!
Ropa i gaz i wszystko jasne.
Poza tym Polacy maja' syndrom niedowartosciowanego dziecka, nie znaja swojeje wysokiej ceny i to jest ich problem! Ale widze zmiany i to w dobrym kierunku. EDUKACJA :)
meep