- ,,Nazywam się..”
- ,,Nie interesuje mnie, kim jesteś.”
Jakiego trzeba mieć pecha, aby chcieć się przedstawić, a rozmówca ma to gdzieś i jeszcze ci przerywa? Dodatkowo, jeszcze wrzucają cię za kij wie co za jakąś magiczną barierę, abyś zasuwał z kilofem jak inni, a ty, zamiast tego, ratujesz świat przed mityczną bestią, wręcz uznaną za Boga. No cóż, ta historia mogła się przecież wydarzyć. Więcej! Wydarzyła się!
Dla wielu z nas, Gothic był pierwszą, dużą grą w życiu. Co więcej, chrapkę na ten tytuł potęgował świetnie wykonany dubbing, będący wręcz najbardziej rozpoznawalną cechą tej produkcji w naszym kraju. Oczywiście, nie jest to jedynym powodem, dla którego darzę tę grę tak dużą sympatią, ale doprawdy, nie ma nic lepszego, niż granie w świetną grę z idealnie dobranymi głosami w rodzimym języku. Zacznijmy więc od początku.
Zostaliśmy zaprowadzeni na skraj urwiska, ponad magiczną barierę, która to więzi setki istnień. Została stworzona po to, aby utrzymać więźniów w Górniczej Dolinie i zapobiec ucieczkom. Kto zbliży się do bariery od wewnątrz, zostaje puszczony z dymem. Jak widać, magowie pomyśleli o humanitarnym traktowaniu więzionych, ale nie wiedzieli, że tam, pod kolonią górniczą, jest coś potężnego i naruszy strukturę magiczną bariery. Nie dość, że robota spaprana, to jeszcze sami się uwięzili, a więźniowie, cwane bestie, zrobiły wewnątrz prawdziwy przewrót… To znaczy, przewrócili władzę, fundując im przy okazji noże i kilofy w plecy. No oczywiście, prócz magom. Nikt im przecież nie podskoczy! (A przynajmniej do czasu).
No ale dobra, co z tego?! A no to, że Król Myrtany, Rhobar II, potrzebuje rudy, z której można wykuć magiczne pancerze i bronie, bardzo skuteczne przeciw orkom i innym plugastwom, które tym czasem organizują świniobicie w Królewskiej Armii. Niestety, bariera okazała się strzałem z shotgun’a w podstawę kręgosłupa i trzeba było dogadać się z więźniami, którzy zorganizowali, de facto, własne państewko wewnątrz magicznego więzienia. Uczciwa wymiana. Magiczna Ruda za towary luksusowe i niezbędne do życia, w tym kobiety. Oczywiście, do kolonii nadal zrzucano więźniów. Im więcej siły roboczej, tym lepiej!
I taka sytuacja utrzymuje się przez jakąś dekadę, aż w końcu na skraj urwiska przyprowadzają kolejnego skazańca, który miał wszystko przewrócić do góry nogami. Dostajemy pierwszego questa, potem po gębie, spotykamy sprzymierzeńca… i tak naprawdę mamy wolną rękę. Trzy spore frakcje do wyboru, wolna amerykanka! No ale, do czasu, bo pierwszy quest będzie miał olbrzymie znaczenie i wytworzy lawinę kolejnych, które poprowadzą główny wątek tej historii.
Do wyboru mamy trzy obozy. Pierwszy z nich to Stary Obóz. Kapitalizm pełną gębą, Magnateria i Krąg Magów Ognia, chroniących ich Strażników, no i oczywiście Cieni, jednostkę służącą jako oczy i uszy tych z góry, przy okazji chwytających się każdej roboty, w tym tej brudnej. Kurde, jak ja bardzo chciałem zdobyć Zbroję Cienia… To było moje marzenie!
Sposób na zostanie członkiem obozu był jeden. Przejść test zaufania, wylizać… ehm. Przypodobać się innym, wpływowym mieszkańcom obozu, zrobić dla nich kilka questów i voila! Zostaliśmy Cienami! A potem już tylko wyżej! (aby z powrotem spaść)
Jak komuś nie podobało się w Starym Obozie, wkurzała go magnateria, strażnicy i ogółem to, że to wszyscy na górze spijają śmietankę, gdy kopacze muszą zasuwać w pocie czoła w kopalniach, to można było zdecydować się na dołączenie do Nowego Obozu… Chociaż tam nie ma kopaczy, tylko kreci. A może krety? Nie ważne! Inna nazwa, ta sama robota. Różnica jest taka, że tam podobno panuje przekonanie, że każdy radzi sobie sam, panuje wolna amerykanka , a mieszkańcy skupiają się na ucieczce spod bariery, według planu Magów Wody i po to zbierają jak najwięcej Magicznej Rudy, aby w końcu, za pomocą magii w niej zawartej, wysadzić barierę. W sumie, to było nawet logiczne. W końcu, nic nie jest niezniszczalne i może by to padło, jakby się postarali. Potem się okaże, że nie padnie, a plan był o kant tyłka rozbić.
Ostatnim możliwym wyborem był Obóz Bractwa Śniącego aka Obóz na Bagnach aka Obóz Wesołych Ćpunów. Ta frakcja ogółem to miała wywalone na rudę, handel ze światem zewnętrznym i ucieczkę i po prostu zajęła się hodowlą, handlowaniem i jaraniem bagiennego ziela na skalę masową pod magiczną kopułą. Gothic uczy, bawi i wychowuje! No i oprócz tego czcili bóstwo które nazwali Śniącym i z którym to podobno się kontaktowali, paląc zioło. Jak się potem okazało, strzelili sobie tym w łeb. W ogóle, patrząc na to dzisiaj, Obóz na Bagnie wydawał się najbardziej spoko opcją. Kto by nie chciał się obijać i palić zielsko 24/7? Co? Tylko ja? Nie było tematu.
A co z resztą świata? Wieża pewnego Nekromanty, Miasto Orków, kopalnie, tereny pełne wilków, ścierwojadów, cieniostworów. Bydło wszelkiej maści panoszy się po tym padole i można je sprzątnąć i przy tym zwiększyć swój poziom doświadczenia. Świat, pomimo swojej toporności, jest bardzo różnorodny i pełen niespodzianek. Chętnie zapomniałbym o tej grze, aby odkryć ją na nowo i przeżyć tę przygodę jeszcze raz!
Bezimienny Bury Zenek… No dobrze, nie każdy oglądał tę parodię. Oficjalnie znany jako Bezimienny, Bezio czy jak kto lubi. Nikogo nie interesuje, jak ma na imię i zawsze przerywa mu się, kiedy próbuje się przedstawić, przez co jest bardzo smutny. Tak smutny, że najpierw zabija karaluchy, a potem demony wszelkiej maści. Nie znamy jego przeszłości, powodów skazania na życie za barierą… Po prostu został wrzucony, a my tworzymy jego historię. Koniec kropka!
Oczywiście, nie jest to postać wyschnięta i bez emocji. Nasz Bezimienny to bohater pełen ironii, rzucający co jakiś czas jakimś śmiesznym tekstem i przy okazji… chłopiec na posyłki. Przynajmniej z początku. Bardzo łatwo się z nim zżyć i polubić go. Tylko od nas zależy, kim się stanie. Cieniem, a potem Strażnikiem lub Magiem Ognia? A może dołączy do Szkodników i awansuje na Najemnika lub wstąpi do Kręgu Wody? Albo, jeśli taka nasza wola, zostanie nowicjuszem palącym zielsko i potem Strażnikiem Świątynnym? Dróg jest kilka i każda równie ciekawa.
Niewiele można się rozpisać o naszym Bezimiennym, bo jego historia nabiera tępa dopiero wtedy, gdy my się za nią weźmiemy w czasie rozgrywki. A to nie jedyna część, w której wystąpi... Ale o tym kiedy indziej.
No cóż, w dzisiejszych czasach, widząc takie produkcje, większość graczy załamuje ręce, ale jak na rok 2002, w naszym kraju, te kwadratowe głowy, toporne ruchy i niekiedy kwadratowe roślinki sprawiały, że mówiliśmy ,,realizm”. Stary Obóz był typową, średniowieczną warownią, gdzie na zewnątrz toczyło się życie biednej i średniej części społeczeństwa, a wyżej zabawiała się bogata elita w postaci magnatów, straży i magów. Żyjące społeczeństwo dawało nam odczucie, że naprawdę jesteśmy częścią czegoś większego, gdy widzieliśmy przesiadujących lub pracujących za dnia mieszkańców, a nocą udających się na spoczynek. Był zamek, coś w rodzaju klasztoru, arena, trzy bramy (dwie na zewnętrznym pierścieniu, służące jako wejście na teren Obozu i jedna na wewnętrzny pierścień, gdzie trzeba było coś znaczyć, aby się tam dostać) i oczywiście coś w rodzaju hali targowej… Znaczy, miało to jakąś nazwę, ale pod sporym zadaszeniem siedzieli sobie ważniejsi handlarze i dlatego tak zwykłem to nazywać.
Nowy Obóz mieścił się w sporej jaskini, gdzie przesiadywali szkodnicy, najemnicy i magowie wody, zaś Kreci (czy tam krety, nie bijcie mnie) i zbieracze ryżu żyli wręcz pod gołym niebem obok karczmy na jeziorze, mieszczącej się na obrzeżach obozu. Było to miejsce proste, acz niezwykle klimatyczne. Można było się nawet wybrać wzwyż i trafić do Wolnej Kopalni, która była odpowiednikiem Zniewolonej. Taki żarcik. Gomez był mendą i kazał zasuwać swoim kopaczom bez przerwy. Nie narzekajcie! To kapitalizm!
Panie, a Obóz na Bagnach? A no, znajdował się na południu. Na Bagnach. I był bardzo… bagnisty. No dobra, dość tego. Proste pole ziela, domki na platformach i jarający mieszkańcy to normalny widok w tej części świata. Kto miał lepiej, czyli wielcy Guru, z Y’Berionem na czele, spali sobie w sporej jaskini z panienkami. W ogóle, tym obozem zawsze gardzono, nazywając jego mieszkańców ,,Świrami z Sekty”, gdy to była najbardziej cwana frakcja, bo trzepali sporą mamonę na sprzedaży bagiennego ziela.
Ale świat Gothica to nie tylko obozy. Sporo w nim tajemnic, które warto odkryć. Gdzieś ukrywa się słynny nekromanta, miasto orków czeka na zwiedzenie razem ze Świątynią Śniącego, a w Starej Kopalni trzeba ubić pełzacze. Tego jest za dużo, aby o tym opowiadać. Po co zanudzać, skoro można zainstalować i grać?
Tutaj studio Piranha Bytes pojechało po bandzie. Multum bohaterów to typowe postacie ,,kopiuj-wklej” i z tymi samymi głosami i opcjami dialogowymi, ale mamy również sporo NPC mających szczególne znaczenie dla świata gry… no i trochę mniejsze. Diego, który wita nas w kolonii i tłumaczy zasady w niej panujące i zaprasza do Starego Obozu, jest chyba najbardziej rozpoznawalną postacią z tej serii, zaraz po Bezimiennym. Gorn, ciemnoskóry najemnik z Nowego Obozu, pobiegłby z gołymi pięściami na trolla, ale ogółem spoko z niego ziomek. Lester lubi zioło, ale jest bardziej cwany, niż się wydaje. Milten zaś jest czystą esencją życzliwości w tym splugawionym świecie. Cała czwórka to twoi przyjaciele i pomogą ci w najważniejszych momentach, a nawet później, gdy rozpocznę się inna historia!
Nie da się omówić wszystkich postaci bez zbytniego spoilerowania, dlatego ich poznanie pozostawiam wam… O ile jeszcze nie graliście!
To głównie dzięki nim, Gothic, pomimo wielu lat na karku, ma się całkiem dobrze i co chwila ożywa zupełnie nowym życiem. ,,Mroczne Tajemnice”, ,,Edycja Rozszerzona”, ,,Golden Mod” to tylko wierzchołek góry lodowej tego, co uczynili fani, aby ich ulubiona produkcja przetrwała próbę czasu. Mody dodały dziesiątki misji, bohaterów, frakcje, a nawet całkowicie zmieniały przebieg gry, aby ją uatrakcyjnić i dokończyć pracę twórców, którzy nie oddali nam do dyspozycji wszystkiego, co planowali.
Dzisiaj gra wydaje się już przestarzała i pewnie nie ma racji w bytu pośród ,,nowoczesnych” graczy, ale dla wielu z nas, to część dzieciństwa i jedna z najlepszych przygód, przy których zarywaliśmy całe noce, zwiedzając świat i wykonując rozmaite zadania. Ci, którzy nie grali, mają szczęście, ponieważ mogą przeżyć tę historię po raz pierwszy i czerpać z niej pełnymi garściami. Dla reszty zaś polecam modyfikacje, które pozwolą wam na nowo zabawić przy tej grze kilka dodatkowych godzin, odkrywając czar dawnych lat.
No cóż, to mój ostatni post przed sesją. Zapewne przez cały tydzień nic nie dodam. Trzymajcie za mnie kciuki! Zostawcie vote’a i follow! Podawajcie również w komentarzach kolejne gry, które są warte przypomnienia.
Salut!
gothic 2 nk mój ulubiony , bo jest usprawniony i naprawia wiele niedociągnięć jedynki
Dla mnie też Gothic 2 z dodatkiem Noc Kruka rządzi :)
Bardzo fajna recenzja/opis tej gry. Mam wielki sentyment do Gothica :)
Dużo jest gier wartych przypomnienia, np. GTA: Vice City, GTA: San Andreas, etc.
Oczywiście zostawiam upvote i followa :)
Świetny tekst o Gothicu! To moja ulubiona seria gier ever i z ogromną przyjemnością do niej wracam co jakiś czas.
No że tak powiem, łezka w oczku się zakręciła. Slut na cześć Bezimiennego!