W środę, koło południa jakoś... Gdy już mieli wyjeżdżać na Wstąg Przecięcie - Krulefna przepadła.
Z Krulefną to zawsze jakieś - nigdy w miejscu nie usiedzi. To gdzieś pazurki połamie, to fryzurę zwichrzy... Urabiają sobie potem ręce damy dworu, łzy roniąc w bezgłośnej rozpaczy nad jej anty-wizerunkiem.
Który co chwila poprawiać trzeba by do oficjalnej linii pasował.
I własnie tuż przed tym gdy miała wsiadać w Lexusa... Tego co ,w ramach hołdu dla jej urody, sam CEO na klęczkach błagał by niegodny Jej Wzniosłości - zbyt skromny przecież - prezent przyjęła. Już wsiadać miała, stópkę zgrabną wdzięcznie unosząc ku wnętrzu... I wtedy...
Właśnie wtedy, od drzwi zawróciwszy, oddaliła się kroczkiem drobnym. Rzuciła tylko przez ramię, że za potrzebą. I już jej nie było.
Gdy jednak, po odczekaniu czasu stosownego, poszły jej szukać panie z fraucymeru - nie znalazły. Kamień w wodę, blond pod prąd... Naszukały się tylko, nerwów najadły...
Z tego zmęczenia szukaniem siadły w końcu przed lustrami z lękiem popatrując - osiwiały już, czy jeszcze raz się udało? A choć wyczerpane, każdego kto przechodził pytały: czy Krulefnu Hermionu widziano?
Nie widziano. Nikt nie widział.
Błazna nawet szarpały za kubrak mocno tak, że aż upadł. I wtedy nosa zmarszczył, oczy zrobił i gramoląc się niezdarnie z podłogi zeznał że on... Że tak. Widział.
W lesie sama jedna jest. W TYM lesie.
O studnię oparta, bo z uszczerbkiem na zdrowiu wyraźnym, wciąż po krulefsku piękna; próbująca życzenie powrotu negocjować. Za nią, co chwila bliżej, muchomór ludożerca...
Skrada się.
Dzielnie trzyma fason Ozdoba Świata Nasza; choć w krulefskich oczach strach już widać. I błaganie o ksiencia.
Bo życzeń studnia coś nie chce spełniać i tylko on ksionże deską ostatnią. I niech one, dwórki leniwe, miast w lustra się wgapiać znajda jakiego i w las rzucą. Bo inaczej grzyb podły zgryzie Piękną. Do kosteczki ostatniej.
Las? Gdzie las???
Damy światowe w Harwardum edukowane po sobie popatrzyły.... Westchnęły.. Setki hektarów miasta, pola z umiarem akcentujące sojusz z ziemią... Jaki las?
Ostał się tylko ten na gobelinie w bibliotece. I drzewa gdzieniegdzie pojedyncze - te z licencją na kojenie smutków. Las mu się zwidział!
W sumie po co było błazna pytać?
źródło:Unsplash
@tipu curate tę Krulefnę
Upvoted 👌 (Mana: 0/10)
Dzięki :)