SpaceX powstało w 2002 roku. W ciągu 16 lat dokonało niesamowitego postępu. Firma zaczęła od budowy małej rakiety Falcon 1 i trzech porażek w trzech pierwszych lotach. Nic więc nie wskazywało, że kilkanaście lat później znajdą się w obecnym miejscu. Jak już większość z was z pewnością wie, czwarty start był udany, a SpaceX otrzymało od NASA kontrakt na wynoszenie ładunków na Międzynarodową Stację Kosmiczną. Mam wrażenie, że program, który miał pomóc NASA w zapełnieniu dziury powstałej po wahadłowcach nieco wymknął się jej spod kontroli. Sytuacja ta wywiera niezwykle pozytywny efekt na przemysł kosmiczny i może przynieść wiele dobrego amerykańskiej agencji kosmicznej, bo niezależnie od tego jaki cel obierze sobie SpaceX, pozostaną oni partnerami w dziedzinie eksploracji kosmosu.
Jednym z głównych celów jaki postawił Elon Musk przed firmą było obniżenie kosztów transportu ładunków w przestrzeń kosmiczną. W czasach gdy Falcon 9 był rakietą na papierze, firmy takie jak United Launch Alliance (ULA) i Orbital ATK mogły oferować swoje starty za dużo wyższe kwoty niż dotychczas (start Delty IV Heavy wciąż kosztuje 400 mln dolarów). Szczególnie ULA, która posiadała znacznie większe możliwości wynoszenia ładunków w przestrzeń kosmiczną niż Orbital ATK. NASA nie mając innego wyboru była zmuszona do korzystania z usług tych dwóch firm. Gdy na rynku pojawił się nowy gracz, okazało się, że jednak są w stanie obniżyć ceny swoich rakiet (Atlas V w najtańszej wersji kosztuje 109 milionów dolarów), ale nie nastąpiło to od razu. Z początku nikt nie brał na poważnie zapowiedzi amerykańskiego miliardera, a rakiety lądujące po starcie z powrotem na Ziemi miały być fantazją niemożliwą do zrealizowania. Na szczęście przedstawiciele skostniałego rynku kosmicznego mylili się, a SpaceX posiada dziś w swoim arsenale najpotężniejszą rakietę na świecie.
Od pierwszego startu Falcona 9, pierwszego lądowania do startu Faclona Heavy minęło kilka lat i w tym czasie w firmach takich jak ULA zaszły dosyć spore zmiany. ULA postawiła na nowego szefa, który zauważył, że obniżenie kosztów jest jedynym sposobem na nawiązanie walki ze SpaceX. Obecnie firma planuje, że następca Atlasa V, Vulcan zostanie przystosowany do odzysku samych silników w okolicach 2025 roku. Silniki miałyby po wykonanej pracy odłączać się od rakiety i odpadać w kierunku ziemi na spadochronach. W trakcie opadania mają być one chwytane przez nadlatujące helikoptery, bo jak ULA twierdzi, odzysk całego boostera jest nieopłacalny. Biorąc pod uwagę, że być może ujrzymy ten system w akcji za około 7 lat, ciężko jest stwierdzić, czy ULA będzie w stanie konkurować z firmami jak SpaceX czy Blue Origin, które do tej pory będą prawdopodobnie bez żadnych problemów operowały rakietami wielokrotnego użytku.
Pomysł ULA na odzysk silników rakiety Vulcan
Arianespace również nie mogła pozostawić działań SpaceX bez odpowiedzi. Postanowiono więc, że prace nad Ariane 6 zostaną przyspieszone. Zasadnicza różnica pomiędzy Ariane 6 a Ariane 5, to oczywiście koszt wystrzelenia, który w przypadku Ariane 6 ma być zdecydowanie niższy. Poza tym rakieta korzysta z ulepszonej wersji silnika, dopalaczy na paliwo stałe i po każdym starcie poleci karmić ryby w Atlantyku. Powodzenia w rywalizowaniu ze SpaceX w 2020 roku, kiedy to właśnie Ariane 6 ma zadebiutować. Nie uważam więc, że ktokolwiek powinien uważać następcę Ariane 5 jako potencjalne zagrożenie dla rynku SpaceX. Mimo to, w Europie pojawił się ciekawy projekt rakiety wielokrotnego użytku, który mógłby w przyszłości zastąpić przestarzałą już w tym momencie Ariane 6. Mowa o programie Callisto, nad którym wspólnie współpracują agencje kosmiczne Niemiec i Francji. Niestety, jak sami przedstawiciele informują, celem projektu nie jest stworzenie pełnoprawnej rakiety zdolnej do wynoszenia ładunków w przestrzeń kosmiczną, ale przetestowanie technologii rakiet wielokrotnego użytku. Niemniej jednak, jest to krok w dobrym kierunku i miejmy nadzieję, że doprowadzi on kiedyś do powstanie rakiety o dużym udźwigu, zdolnej do przeprowadzania wielokrotnych lotów w przestrzeń kosmiczną. Więcej na temat Callisto tutaj.
Projekt Callisto
Ostatnimi czasy pojawia się również coraz więcej zapowiedzi firm takich jak Boeing czy Lockheed Martin o tym, że oni również chcą polecieć na Marsa! Szef firmy Boeing zapewnia, że to właśnie ich rakieta (SLS) wyśle pierwszego człowieka na Czerwoną Planetę, a we wrześniu zeszłego roku, firmy Lockheed przedstawiła swój plan załogowego lotu na Marsa polegającego w skrócie na dostarczeniu stacji kosmicznej na orbitę Czerwonej Planety. Ludzie mieliby lądować na powierzchni za pomocą specjalnie przystosowanych do tego lądowników startujących z owej stacji. Nie będę teraz oceniać i pisać, który z pomysłów jest lepszy i dlaczego plan SpaceX jest mniej skomplikowany, tańszy i ma więcej sensu.
Można więc zauważyć, że rozpoczyna się coś na wzór drugiego wyścigu kosmicznego, a jak sam Elon Musk powiedział, “Space races are exciting”. Nie uważam jednak, że któraś z wymienionych powyżej firm może zagrozić dominacji SpaceX na rynku kosmicznym.
Zachęcam do obserwowania mojego profilu i tagu #pl-kosmos
Chciałbym dożyć tego momentu kiedy będzie można lecieć i mieszkać na marsie
Ja też. :)
Wreszcie! <3
SpaceX jest na pozycji lidera tylko dlatego, że zdecydowała tak NASA i Pentagon. Wystarczy, że zmienią zdanie i liderem zostanie ktoś inny.
Pod pozorem "turystycznej i transportowej" ekspansji tak naprawdę zaczął się kolejny wyścig zbrojeń tym razem USA nie przespało okazji. Rosja skupiła się na biegunie północnym i położeniui łapy na tamtejszych zasobach.
USA patrzy dalej w przyszłość jest zainteresowana dominacją w kosmosie, pierwsze "bazy turystyczne" i "hotele" będa przyczółkiem do pozyskiwania zasobów w kosmosie. Dobrze rozegrana strategia znana z historii. Wiadomo kto szedł za pokojowymi osadnikami w Ameryce Płnocnej i jak się to dla rdzennych mieszkańców skończyło. W przypadku kosmosu pójdzie szybciej o teren z kosmitami walki raczej nie będzie.
Naiwni dalej mogą wierzyć w miliardera-wizjonera, któremu "wolno wszystko" i którego na wszystkie projekty stać. ;)
Musk w tej całej grze jest jedynie twarzą medialną a SpaceX słupem na krótkiej smyczy NASA i Pentagonu.
Co ty bredzisz...
Jak już gdzieś napisałem, jestem zachwycony tym, że Elon Musk tchnął nowe życie w program kosmiczny. Jestem przekonany, że to nie brak możliwości a brak faktycznej chęci i motywacji stały za tym, iż do tej pory wynoszenie ładunków było tak kosztowne. Przyszedł taki, co stwierdził, że faktycznie chce to zmienić i się okazało, że ta graba kasą jaką ciągnęły agencje kosmiczne od rządów była zwyczajnie marnotrawiona i z pewnością lądowała głownie w kieszeniach panów "prezesów". Musk zaryzykował dużo w początkowej fazie projektu i jak wiadomo był bliski plajty po pierwszych nieudanych startach ale tym większy podziw we mnie budzi, że się nie poddał a efekty mogą być, ba one już są - przełomowe - dla ludzkości bo bez niego jeszcze długo w kwestii programów kosmicznych nic ciekawego by się nie wydarzyło. :)