Edukacja, przygotowanie do dorosłego życia, zdobywanie wiedzy w szkole, na studiach, cały ten trud i wysiłek.. Ilu z Was uważa, że było warto?
Pierwsze starcie z systemem edukacji dla małego człowieka nie jest dużym wyzwaniem, przychodzi do nowego miejsca, gdzie już od najmłodszych lat jest programowany, mówi mu się co jest dobre a co złe.
Wynosi ze szkoły wartości, jednak czy wszystkie są dobre i przydatne, czy cały proces edukacji idzie w dobrym kierunku ?
Zamykanie dzieci w salach, ocenianie na podstawie prywatnych ustosunkowań nauczyciela, często w oparciu o nastrój belfra.
Wielu z nich jest tam za "kare", bądź tylko i wyłącznie dla zarobku, wnoszą w życie uczniów tylko tyle ile zostało w nich wpojone przez system.
Nasze dzieci od najmłodszych lat zostają zaprogramowane, aby wypełnić lukę po pracowniku etatowym.
Szanuję każdy zawód i człowieka, który go wykonuje, jednak większość ludzi wyznaję zasadę "skończ szkołę, znajdź dobra pracę".
Według mnie ta teza już dawno straciła swoją magiczną moc, praca na etacie nic nam nie gwarantuje, możemy ją stracić z dnia na dzień a wraz z nią różne dodatki, które dostaliśmy własnie dzięki tej pracy (służbowe auto, mieszkanie, laptop, benefity) - zostajemy z niczym.
Dlaczego w szkołach, na studiach nie uczą nas jak zdobywać wiedzę, która przybliży Nas do niezależności finansowej, abyśmy wyrwali się z wyścigu szczurów..
Podpowiem Ci, nie robią tego, bo po prostu nie chcą żebyśmy wiedzieli coś ponad to co oni uważają za słuszne.
Ludzie, którzy faktycznie przeszli przez cały ten proces edukacji i udało im się znaleźć dobrą a nawet wspaniałą pracę, żyją tylko wygodnie, sprzedali swój czas za określony roczny, miesięczny dochód, zostali kupieni.
Sam pracuję jeszcze na etacie, jednak robię coś ponad to, abym jak najszybciej mógł z niego zrezygnować i pracować tylko i wyłącznie wtedy kiedy chcę i jak chcę.
Dążę do finansowej niezależności i nic nie stanie mi na przeszkodzie, abym mógł to osiągnąć, system jest jaki jest, jednak nie musimy a wręcz nie powinniśmy być jego częścią.
Ja nie chcę być szarym człowiekiem, którego dni wyglądają tak samo praca dom, jedzenie spanie, weekend wolny ale nie każdy.
Niedawno przeczytałem, że pracuje się od szóstej do czternastej a miliony zarabia się między siedemnastą a dziewiętnastą, wtedy ludzie dzielą się na tych, którzy siadają przed tv oraz na tych, którzy się rozwijają i osiągają sukces poprzez uczenie się, realizację celów, podejmowanie prób działania, mimo niepowodzeń zmieniajmy się na lepsze!
Wiara czyni cuda, wytrwałość ją dopinguje, porażka zbliża nas do sukcesu!
Pozdrawiam Tomasz
Nigdy nie poznamy pełnego zbioru doświadczeń, pozostaje nam starać się być najlepszą wersją siebie.
Dzięki za tekst!
W takim razie chyba universal basic income (UBI) ma sens? (nie podaję polskiego tłumaczenia "Bezwarunkowy dochód podstawowy", bo mnie znów zjedziecie za biurokratyczną nowomowę ;)
W przypadku, kiedy każdy za darmo miałby na podstawowe utrzymanie - CAŁY czas pracy moglibyśmy poświęcić na "zarabianie milionów i rozwijanie się"... Inna sprawa, że przed wyjazdem z kraju żyłem u schyłku "realnego socjalizmu" i mam mieszane uczucia co do rozdzielania kasy przez państwo...
o to jest bardzo fajnie napisane! :-)