Powstanie Islamistów w Hamie 1979-1982 – 36 rocznica upadku
Trwający od 2011 konflikt w Syrii – najpierw typowa wojna domowa, następnie tzw. proxy war- jest powszechnie znany. Nie jest to jednak pierwsza konfrontacja zbrojna, która targała tym śródziemnomorskim krajem. Oprócz generalnie kojarzonych konfliktów z Izraelem, w latach 1979 – 1982 Syrią targał wewnętrzny konflikt – powstanie islamistów. W wigilię 36 rocznicy jego upadku przypomnijmy sobie jego przebieg.
28 lutego 1982 roku walki w Hamie powoli dogasały. Gdzieniegdzie jeszcze bronili się ostatni powstańcy. Większość z nich wolała zginąć, niż oddać się w ręce mukhabaratu. Po niespełna miesiącu intensywnych bombardowań i krótkotrwałych walk powstanie zostało zdławione w zarodku. Całe historyczne i zabytkowe centrum Hamy zostało zrównane z ziemią. Nigdy potem go nie odbudowano.
(logo Bractwa Muzułmańskiego)
Wszystko zaczęło się trzy lata wcześniej - 16 czerwca 1979 roku grupa alawickich kadetów, uczniów Szkoły Artylerii w Aleppo – tej samej, o którą walki stały się symbolem bitwy o miasto podczas trwającej wojny – została wezwana na pilne zebranie w stołówce szkoły. Możemy przypuszczać, że spodziewali się niezapowiedzianych ćwiczeń lub wykładów.
Na miejscu przywitały ich serie z broni maszynowej. Źródła podają różną liczbę ofiar, zazwyczaj pomiędzy 50 a 83. Zamach został przypisany syryjskiemu odłamowi Bractwa Muzułmańskiego. Dało to początek wydarzeniom zwanym „powstaniem islamistów w Syrii”. Zradykalizowani sunnici podjęli próbę pokonania rządzącej partii Baas oraz przejęcia władzy w kraju.
Ostatnim akordem wystąpienia była trwająca od 2 do 28 lutego 1982 próba zajęcia Hamy – miasta w zachodniej części Syrii, położonego pomiędzy Aleppo a Damaszkiem, która skończyła się ostateczną klęską islamistów.
Co doprowadziło do wybuchu powstania? Dlaczego powstańcy zdecydowali się na podjęcie próby zajęcia Hamy, która to zakończyła się - jak określali to wprost członkowie Bractwa - „rzezią ich organizacji”? Czy Bractwo nie miało nic wspólnego z masakrą w szkole artylerii? Zacznijmy od początku.
Wstęp
(Inaugaracja pierwszej kadencji prezydenta Hafeza Al-Assada. Prezydent w pierwszym rzędzie z lewej)
W niniejszym tekście będą często posługiwał się terminem „umiarkowany” bądź „radykalny”. Są one bardzo mylące – przede wszystkim nic nie stoi na przeszkodzie, żeby „umiarkowany” muzułmanin był „radykalny” w swojej wierze (tak jak i katolik), a zarazem nie przejawiał tendencji do siłowego narzucania go innym. W niniejszym tekście (jak i w innych które będę wrzucał) „umiarkowany” równoznaczny jest z wyznawcą, który nie przejawia tendencji do siłowego narzucania swojej jedynej wiary innym oraz nie zwalcza siłowo innowierców, natomiast „radykalny” to muzułmanin, w którego programie polityczno-religijnym znajdują się również dążenia do siłowego, odgórnego narzucenia jedynej słusznej interpretacji islamu oraz akceptuje siłowe zwalczanie innowierców, ewentualnie daleko idącą ich prawną dyskryminację.
Po drugie, w tekście korzystam z angielskich transkrypcji nazw arabskich. Korzystam głównie ze źródeł angielskich, a zarazem nie jestem językoznawcą tak więc nie czuję się na siłach by przeprowadzać transkrypcję. Przykładowo, w tekście imię prezydenta Syrii to Hafez, mimo, że polskie źródła często określają go jako Hafiza.
Geneza
Każdy konflikt ma jakąś genezę, często najbardziej błahą. Spróbujmy ustalić co doprowadziło do wybuchu opisywanego powstania.
W roku 632 zmarł prorok Mahomet. Po jego śmierci wśród muzułmanów powstał konflikt dotyczący sukcesji. Nie wchodząc w szczegóły – ci którzy za prawowitego następcę Mahometa uznają Alego Ibn Abi Taliba nazywani są szyitami (_szī'at Ali _ -zwolennicy Alego). Pozostali, uznający za kalifów Mu'awiję i jego następców to sunnici. Półtora tysiąclecia później szyici stanowią większość jedynie w Iraku i Iranie, natomiast sunnici opanowali resztę świata islamskiego. Wyjątkiem jest jedynie Oman, gdzie dominuje ibadytyzm.
W Polsce często wszystkich wyznawców Allaha określa się mianem muzułmanów. Jest to oczywiste określenie słuszne – ale niejako zaciera ogromne różnice wśród wyznawców Allaha. Pomiędzy sunnitami a szyitami od śmierci Alego trwają mniej lub bardziej zażyłe spory i prześladowania. W skutek odrodzenia religijnego islamu trwającego od XIX wieku jak również w wyniku przemian geopolitycznych XX wieku konflikt ten przybrał na sile.
Pozwolę sobie na subiektywną wstawkę – moim zdaniem radykalny sunnita/szyita może tolerować – bądź nie – innowierców takich jak żydzi czy chrześcijanie. Natomiast – odpowiednio – radykalny szyita/sunnita jest dla niego zdrajcą, który występuje przeciwko prawu boskiemu i którego należy zwalczać. Oczywiście różnice między odłamami są daleko dalej idące, chociażby w sferze religijnej, ale to nie miejsce by nimi się zajmować. Koniec końców, przez ostatnie półtora tysiąca lat pomiędzy dwoma głównymi odłamami islamu trwają – mniej lub bardziej nasilone – walki.
Sunnici i szyici stanowią dwa główne odłamy islamu. W wyniku złożonych procesów kulturalnych powstały również grupy etniczne, których religie często określane są jako odłamy islamu – alawici, jazydzi czy druzowie. Nie będziemy zajmować się szczególnym ich opisem. Poprzestańmy na tym, że alawici i druzowie – w maksymalnym uproszczeniu – wywodzą się ze wczesnych wierzeń szyickich, natomiast Jazydzi to wyznanie łączące w sobie elementy islamu, chrześcijaństwa, judaizmu i wierzeń pierwotnych. Teoretycznie klasyfikuje się ich jako muzułmanów, ale to daleko idące uproszczenie. Alawici, jazydzi i druzowie żyją w stosunkowo pokojowych stosunkach z szyitami – w końcu wszyscy byli prześladowani przez sunnitów, stanowiących zdecydowaną większość wyznawców Allaha.
Jakie to ma znaczenie dla naszego powstania? Zasadnicze. Konflikty pomiędzy poszczególnymi odłamami islamu często destabilizują wewnętrznie państwa, w szczególności jeżeli jedna z grup poczuje się dyskryminowana. A wierzcie – o to bardzo łatwo.
Według spisu powszechnego z 1960 roku w Syrii 75% obywateli to sunnici, 14% szyici w tym 11% alawici, 3% druzowie, 8% chrześcijanie i około 0,2% żydzi.
W roku 1946 Syria uzyskuje niepodległość. W tym okresie Syrię możemy określić jako kraj na swój sposób demokratyczny, z jednoczesnymi częstymi zamachami stanu (jakkolwiek by to nie brzmiało sprzecznie). Do 1963 roku władzę sprawują głównie elity z Damaszku, najczęściej sunnickie rodziny notabli miejskich, dzierżące swoją wysoką pozycję już od czasów osmańskich.
W 1963 roku zamach stanu przeprowadzony przez grupę młodych oficerów wyniósł do władzy Partię Baas (ﻟﺒﻌﺚ - „odrodzenie”, skrót od Hizb al-Baas al-Arabi al-Isztiraki – Partia Socjalistycznego Odrodzenia Arabskiego). Następnie, wewnętrzny przewrót przeprowadzony przez Hafiza Al-Assada w 1971 roku wyniósł go do niepodzielnej władzy, dzierżonej przez niego aż do śmierci w 2000 roku, gdy po jego śmierci zastąpił go jego drugi syn – Baszar.
O partii Baas na pewno będzie traktował jeden z moich przyszłych wpisów. Ujmując zwięźle, jest to partia o charakterze panarabskim, nacjonalistyczna a zarazem socjalistyczna. W realiach bliskiego wschodu obywatel jest klasyfikowany w pierwszej kolejności przez pryzmat wyznania i klanu/plemienia/narodu z którego podchodzi. Partia Baas – w teorii – odchodziła od takiej, jednocząc wszystkich Arabów bez względu na wyznanie czy pochodzenie.
Oczywiście, program partii Baas nigdy nie znalazł pełnej realizacji – przede wszystkim, pomimo prób, nigdy nie powstało państwo panarabskie. Co ciekawe, dwa kraje w których władzę partia dzierżyła – Syria i Irak – potrafiły prowadzić przeciwstawną politykę zagraniczną. Chociażby Hafez al-Assad „poparł” inwazję na Irak przeprowadzoną w 1991 roku przez Stany Zjednoczone.
W sumie to lekkie niedopowiedzenie. Te kraje były wobec siebie jawnie wrogie. Irak też dorzuci kamyczek do naszej historii.
W realiach syryjskich, pomimo głoszenia zasady panarabizmu, najważniejsze stanowiska w państwie, armii i służbach specjalnych przeznaczone były dla alawitów, do których należał również Hafez. Do szerokiego kręgu władzy wchodzili również przedstawiciele wszystkich innych wyznań, za wyjątkiem „radykalnych” sunnitów.
Przewrót z 1963 roku nie doprowadził tylko do zmiany władzy. Przede wszystkim, nowe elity wywodziły się głównie z warstwy robotniczo-chłopskiej, która odsunęła w cień dawne elity damasceńskie. Syria pod rządami Partii Baas jest krajem który można określić mianem świeckiego – zasadniczo panuje w nim wolność religijna. Prowadzona polityka socjalistyczna uderzała również we wspomniane elity damasceńskie, które to zdążyły wcześniej zakumulować w swoich rękach dużą część kapitału, a którego chociażby w wyniku reformy rolnej częściowo zostali pozbawieni.
Pewnym symbolem jest tutaj pierwotny projekt konstytucji syryjskiej (następnie uchwalonej w 1973 roku) który nie wymagał by prezydentem kraju był muzułmanin. Wywołało to wściekłość radykalnie usposobionych sunnitów. Ostatecznie, obowiązek wyznawania islamu przez Prezydenta znalazł się w konstytucji, a szyicki imam wydał fatwę potwierdzającą, że alawita – Hafiz Al-Assad – jest muzułmaninem. W kraju odchodzono również od prawa szariatu na rzecz prawa cywilnego, w którym – teoretycznie – każdy obywatel był równy, bez względu na wyznanie.
Tak prowadzona polityka spotkała się z ostrym sprzeciwem części sunnitów, dla których Koran to jedyne źródło prawa natomiast państwo świeckie jest dla nich bluźnierstwem. Prowadziło to do ich radykalizacji, jedną z jego konsekwencji było opisywane powstanie.
Kończąc powoli zarysowanie sytuacji, trzeba wspomnieć o ostatnim aktorze wydarzenia – Bractwie Muzułmańskim. Powstałe w 1928 roku w Egipcie, poprzez studentów syryjskich którzy kończyli uczelnie egipskie dotarło w latach 30 i 40 do Syrii. Na fali odrodzenia religijnego islamu, Bracia Muzułmanie jako panaceum na bolączki islamu zalecali odrzucenie wpływów zachodu i szeroko rozumianej nowoczesności. Postulowali powrót do konserwatywnych zasad Koranu i prawa szariatu. Próbując sklasyfikować organizację za pomocą prostych przymiotników można określić ją jako organizację sunnicką, odrzucają sekularyzm i nowoczesność, dla których idealnym państwem jest to, w którym panuje konserwatywnie pojmowane prawo szariatu. Można ją również określić jako „radykalną”.
(Hassan al-Banna, założyciel Bractwa)
Większość opracowań wskazuje Bractwo jako głównego prowodyra wybuchu powstania islamistów. Jest to typowy przykład stwierdzenia, które jest jednocześnie prawdziwe, będąc jednocześnie błędnym. W całym konflikcie ogromną, zasadniczą rolę odegrała „at-Tali’a al-Muqatila”, po angielsku Fighting Vanguard. Na polski nazwę tą można przetłumaczyć jako „awangardę walki”, co brzmi trochę jak nurt w malarstwie, będę więc używał nazwy angielskiej.
Była to grupa młodych, radykalnie nastawionych sunnitów, dążących do walki z reżimem, z których większość była członkami lub sympatykami Bractwa. Ich pierwszym przywódcą był Marwan Hadid. W pewien ciekawy sposób jego drogi skrzyżowały się z Hafezem Al-Assadem. W 1970 roku król Jordanii Hussain zdecydował o wydaleniu z kraju członków Organizacji Wyzwolenia Palestyny, mających na jej terytorium swoje obozy szkoleniowe. Do pomocy OWP ruszył między innymi Marwan Hadid. Jednocześnie, w tamtym okresie władza w Syrii nie była jeszcze zjednoczona w rękach jednego człowieka, i kilka jednostek pancernych Syryjskiej Armii Arabskiej przekroczyło granicę z Jordanią celem pomocy bojownikom OWP. Niespodziewanie, generał lotnictwa Hafez Al-Assad, który kontrolował siły powietrzne Syrii, wstrzymał pomoc lotniczą dla wojsk pancernych, w skutek czego syryjskie czołgi zostały rozstrzelane przez lotnictwo jordańskie. Ostatecznie OWP musiało – przynajmniej oficjalnie – wynieść się z Jordanii. Między innymi to wydarzenie, oprócz chociażby klęski w wojnie sześciodniowej, ostatecznie wywiodło go rok później do niepodzielnej władzy.
Celem tej organizacji było zbrojne obalenie reżimu, co w pewien sposób kontrastowało z działalnością Bractwa, które przynajmniej do 1976 roku postępowało stosunkowo spokojnie i starało się – w miarę możliwości – unikać otwartej konfrontacji z reżimem. Wzrost znaczenia Fighting Vanguard był związany w szczególności ze swoistą zmianą pokoleniową w łonie samej organizacji. Tak zwana frakcja damasceńska, odgrywająca początkowo główną rolę w Bractwie, celująca raczej w umiarkowane działania, została wyparta przez „frakcję północną” tudzież „frakcję z Hamy” – zdecydowanie bardziej zradykalizowaną i nastawioną na konfrontację z reżimem.
Trudno dzisiaj określić jak bardzo zażyłe były powiązania pomiędzy Fighting Vanguard a samym Bractwem. Nie ulega wątpliwości, że samo Bractwo zbytnio nie walczyło z przypisywaniem czynów Vanguard. W późniejszych publikacjach widoczna jest tendencja byłych członków Bractwa do zrzucania odpowiedzialności za wszystko co złe na Fighting Vanguard, w opozycji do umiarkowanego i racjonalnego bractwa. Jak było? Nigdy się nie dowiemy.
Podsumowując, po dojściu do władzy partii Baas w Syrii na sile przybrał konflikt pomiędzy radykalnie nastawionymi sunnitami, a władzami państwa. Można powiedzieć, że opierał się on na następujących płaszczyznach:
odrzuceniu przez sunnitów państwa sekularnego, na rzecz państwa religijnego z prawem szariatu;
konflikcie pomiędzy szyitami oraz alawitami, a w mniejszym stopniu chrześcijan, jazydów i druzów z sunnitami, opartego na płaszczyźnie religijnej;
utraceniu władzy przez sunnickie elity damasceńskie, które dzierżyły ją w pierwszych latach niepodległości Syrii, a następnie wśród których znalazło się wielu sympatyków Bractwa Muzułmańskiego na rzecz partii Baas, wywodzącej się z warstwy robotniczo-chłopskiej, w której władza była skupiona głównie w rękach alawitów.
Powstanie
Mniejsze lub większe natężenie konfliktów między Bractwem a Damaszkiem trwało praktycznie od zamachu stanu 1963 roku, przy czym w początkowym okresie ich przebieg był raczej spokojny (na tyle na ile rozganianie protestów przez wojsko może zostać uznane za spokojne).
Kiedy wysiadł ze swojego Peugeota 504 i zaczął iść w stronę wejścia do budynku, jeden z członków bractwa poszedł za nim, a następnie strzelił mu pięciokrotnie w głowę z pistoletu z tłumikiem a następnie uciekł.
(opis zamach na Ibrahima al Saririego, bratanka prezydenta Hafeza Al-Assada przez członków Bractwa)
Konflikt stopniowo nasilał się od 1976 roku. Wynikało to przede wszystkim z powolnego przejmowania sterów przez nastawionych na konfrontację członków Bractwa ze wspomnianej wyżej „frakcji północnej”, która majoryzowała nastawionych bardziej ugodowo i dążących do pewnego rodzaju pokojowego funkcjonowania członków kół z Damaszku. W okresie 1976 – 1979 coraz częściej zdarzały się zamachy przeprowadzane przez Bractwo na osoby kojarzone z kręgami rządowymi. Z pewnym zdziwieniem członkowie Bractwa przyjęli reakcję Damaszku na te wydarzenia która… była dosyć… stonowana? Słaba? Jakkolwiek by jej nie określić, w tym momencie terror skierowany wobec członków organizacji był jeszcze stosunkowo umiarkowany. Aż nadszedł 16 czerwca 1979 roku.
Była to sobota, co w realiach muzułmańskich oznacza taki nasz poniedziałek (dla muzułmanów piątek jest dniem świętym). Położona w Aleppo w dzielnicy Ramouseh Szkoła Artylerii była kuźnią przyszłych oficerów Syryjskiej Armii Arabskiej. Do wyższych stanowisk w wojsku dopuszczani byli – zasadniczo – jedynie alawici, tak więc stanowili oni większość jej kadetów. 37 lat później walki o szkołę stały się jednym z symboli bitwy o Aleppo.
(Szkoła Artylerii w trakcie trwającego konfliktu, źródło: https://www.scoopnest.com/user/Conflicts/761670211707756545)
Oficer zmianowy - Ibrahim el-Youssef - wezwał uczących się w szkole Alawitów do szkolnej stołówki. Nie podejrzewając niczego, kadeci udali się do niej, spodziewając się zapewne niespodziewanych ćwiczeń bądź wykładów. Chwilę wcześniej wspomniany el-Youssef wpuścił na teren szkoły członków Fighting Vanguard. Przewodził im Adnan Uqla.
Wezwanych kadetów zamiast ćwiczeń bądź wykładów powitały serie z karabinów maszynowych. Nieuzbrojeni kadeci mogli jedynie próbować uciekać. Oficjalnie podaje się, że zamordowano pomiędzy 50 a 83 kadetów. Sami członkowie Bractwa twierdzili, że ofiar było 250. Nie sposób już dzisiaj stwierdzić kto miał rację, przy czym członkowie Bractwa raczej mocno zawyżali tą liczbę.
Wkrótce po masakrze rząd w Damaszku poinformował, że wśród zabitych kadetów byli również chrześcijanie i sunnici. Natomiast niektórzy członkowie Bractwa zaprzeczali, by ich organizacja przeprowadziła masakrę – ich zdaniem została ona przeprowadzona przez służby specjalne rządu w Damaszku w celu uzyskania powodu do rozpoczęcia otwartej wojny z Bractwem. Czy wśród ofiar byli chrześcijanie i sunnici? Dzisiaj nie sposób tego stwierdzić. Tak jak nigdy nie dowiemy się, czy Bractwo faktycznie zorganizowało masakrę, czy była ona samodzielnym aktem „Fighting Vanguard” czy może prowokacją rządu w Damaszku. Zauważyć jednak należy, że Bractwo nieszczególnie starało się przeciąć swoje powiązania z zamachowcami.
Przez kraj przelała się fala brutalnej przemocy, zarówno z jednej jak i z drugiej strony. Nie będzie przesadą stwierdzenie, że nikt nie mógł czuć się bezpieczny. Powstańcy polowali głównie na osoby kojarzone z rządem i partią, uderzając również w cywili-alawitów których uważali za ich forpocztę. Rząd nie pozostawał dłużny, brutalnie polując na członków Bractwa, w tym również w osoby jedynie podejrzane o wspieranie organizacji.
Nie muszę dodawać, że członkami Bractwa mogli być jedynie sunnici, w skutek czego represje dotykały głównie ten odłam muzułmanów, a jednocześnie powodowały, że część sunnitów którzy wcześniej raczej nie przejawiała skłonności do przemocy zostawała członkami Bractwa lub popierali jego działania.
Nie sposób opisać wszystkich aktów przemocy, które miały miejsce w trakcie powstania. Skupmy się na najważniejszych.
8 marca 1980 roku, w 17 rocznicę przewrotu baasistowskiego Bractwo zorganizowało wystąpienia antyrządowe w praktycznie całym kraju, doprowadzając do paraliżu jego funkcjonowania. W większości dużych miast odbyły się protesty i przestoje w działalności przedsiębiorstw. Bractwo znajdowało często poparcie u stosunkowo niezradykalizowanych sunnitów, których dotknęły represje – często ślepe – ze strony rządu. Doszło do tej tragicznej sytuacji, w której nawet chcąc zachować neutralność i żyć normalnie musisz opowiedzieć się po którejś ze stron, ponieważ druga może w ciebie uderzyć.
W kwietniu 1980 roku powstańcy podjęli próbę zajęcia Aleppo. Przejściowo udało im się nawet opanować niektóre dzielnice miasta. Armia zareagowała w oczywisty sposób – wysyłając wojsko w tym wozy pancerne i helikoptery przeciwko powstańcom. Dosyć szybko Damaszkowi udało się odzyskać „kontrolę” nad miastem, przy czym starcia pomiędzy walczącymi stronami trwały jeszcze do lutego 1981 roku. Po stronie bractwa liczbę ofiar zazwyczaj szacuje się na około 1000-2000, natomiast w samym Aleppo w tym czasie zostało zabitych około 300 alawitów, nie licząc żołnierzy i pracowników siłowych rządu z Damaszku.
(Cytadela w Aleppo, centrum operacyjne wojska Damaszku w ówczesnym czasie)
Wydarzenia w Aleppo stanowiły dopiero wstęp do rozlewu krwi. 26 czerwca 1980 roku prezydent Hafiz Al-Assad oczekiwał na gości w Pałacu Gościnnym w Damaszku. Spokojne oczekiwania zakłóciły wybuchy dwóch rzuconych w kierunku prezydenta granatów ręcznych, i posłane serie z karabinów maszynowych. Członkowie Bractwa próbowali zabić prezydenta, który cudem uszedł z życiem. Śmierć poniósł jedynie jego ochroniarz.
Patrząc na represje po nieudanym w końcu zamachu, Bractwo powinno się cieszyć, że zamach się nie udał.
Kilka dni po zamachu, prezydenckim dekretem numer 49 samo podejrzenie (sic!) członkostwa w Bractwie zostało uznane za podstawę do orzeczenia kary śmierci. Przypominam, że członkami Bractwa mogli zostać tylko sunnici, tak więc z zasady powyższemu dekretowi podlegali jedynie oni.
Byliśmy tropieni przez służby bezpieczeństwa. Jeżeli nas znaleźli, mogły nas spotkać 4 rzeczy: więzienie, tortury, śmierć lub wszystkie po sobie”.
(były członek Bractwa)
Jednocześnie, członkowie Bractwa radykalizowali się, żądając ostrzejszych akcji przeciwko rządowi w Damaszku.
Wcześniej wydarzenia przybrały bardziej krwawy obrót.
27 lipca 1980 roku w Palmirze wylądowały helikoptery z członkami Kompanii Obronnych, paramilitarnej organizacji dowodzonej przez brata prezydenta – Rifata (po próbie przejęcia przez niego władzy w 1983/84 roku kompanie zostały rozwiązane, a zadanie obrony władzy partii przejęła Gwardia Republikańska – głównie żołnierze z 4. i 5. dywizji gwardii). W Palmirze mieściło się więzienie Tadmor w którym przetrzymywano wielu członków Bractwa. W doniesieniach prasowych o obecnym konflikcie często pojawiają się doniesienia o więzieniu Sednaya i panującym w nich warunkach. Cóż, Tadmor na pewno nie było letnim sanatorium. Pewnym chichotem historii jest to, że więzienie Tadmor zostało zamknięte przez Baszara wkrótce po objęciu władzy, co ówcześnie traktowano jako zapowiedź liberalizacji polityki w państwie.
Członkowie Kompanii Obronnych weszli do więzienia i otworzyli ogień do więźniów. Do przepełnionych cel wrzucano granaty. Trudno określić dzisiaj liczbę ofiar masakry, często podaję się liczby powyżej 1.000. Oddajmy głos członkowi Kompanii Obronnych:
Otworzono nam drzwi do wspólnych cel, w których siedziało 600-700 osób. Sam oddałem około 15 strzałów z broni maszynowej. Łącznie musieliśmy zabić jakieś 500-550 tych „paskudnych” członków Bractwa; po naszej stronie zginął jeden, dwóch było rannych. Wyszliśmy z więzienia. Porucznik zmywał ze swoich rąk i butów krew, którą były całe pokryte. Cała operacja trwała maksymalnie godzinę. W jej trakcie panował niewyobrażalny hałas i tumult, poprzecinany wybuchami granatów i okrzykami płaczu „Allah Akbar”. Na koniec wróciliśmy do helikopterów. Po powrocie major przywitał nas i pogratulował efektów naszej pracy
(Więzienie Tadmor na zdjęciach zrobionych przez ISIS, które po zajęciu miasta je wysadziło. Źródło)
Trzeba wspomnieć, że akcja zorganizowana przez Rifata Al.-Assada mogła być jego osobistą inicjatywą, bez konsultacji z bratem. Faktem jest też, że nie spotkały go z tego tytułu żadne nieprzyjemności.
Wskazane wyżej wydarzenia to największe starcia stron w trakcie konfliktu. Oprócz nich dochodziło do nich permanentnie w latach 1979-1982 w całym kraju – powstańcy organizowali zamachy na osoby kojarzone z rządem i Alawitów, wojsko polowało na członków Bractwa, przy czym nikt nie mówi, że wszyscy aresztowani mieli cokolwiek wspólnego z Bractwem. Ten okres nazywa się najczęściej pierwszym etapem powstania, w trakcie którego trwały typowe, partyzanckie i nieregularne walki pomiędzy stronami.
Luty 1982 r. – Powstanie w Hamie
Chociaż chyba lepiej nazywać rzeczy po imieniu – masakrą.
Najbardziej zradykalizowani członkowie bądź sympatycy Bractwa, w szczególności zgromadzenie w Fighting Vanguard chcieli pójść dalej. Zamiast prowadzić walki partyzanckie pójść o krok dalej, zajmując jakieś miasto z których powstanie mogło rozlać się na cały kraj. Hama, miasto w którym mieszkało wielu zwolenników Bractwa, wydawała się idealnym wyborem. Nie wszyscy Bracia zgadzali się z tą decyzją.
Kiedy dowództwo centralne Bractwa poinformowano, że Adnan Uqla (późniejszy dowódca powstania, który przyjechało do miasta wkrótce przed powstaniem z Amanu w którym się ukrywał) odwiedził Hamę i rozpoczął planowanie otwartego powstania przeciwko reżimowi baasistowskiemu w Ammanie odbyły się konsultacje na ten temat. Członkowie Komitetu Wykonawczego Bractwa nie sprzeciwili się dążeniom Adnana. W zasadzie zgodzili się z nim, że najlepsza drogą do obalenia reżimu Assada będzie pełnoprawne powstanie w Hamie, bastionie islamskiej aktywności w Syrii, która zgodnie z ich nadziejami miała spowodować podobne wystąpienia w Damaszku czy Aleppo i innych dużych miastach. Niektórzy członkowie bractwa nie zgadzali się z tą decyzją.
2 lutego 1981 roku oddział wojsk rządowych przeczesujący centrum Hamy został zaatakowany przez oddziały uzbrojonych zwolenników Bractwa, i odcięty w mieście. Bojówką Bractwa dowodził Omar Jawwad (zwany też Abu-Bakrem – po pierwszym kalifie). Zasadzka była sygnałem do wywołania powstania – w wielu meczetach położonych w Hamie imamowie rozpoczęli wezwania do walki z niewiernymi wojskami partii Baas. Powstańcy, korzystając z elementu zaskoczenia udało się zająć niektóre dzielnice miasta – w tym również zabytkową starówkę. Przy okazji oczywiście mordowano cywilów podejrzewanych o związki z rządem lub partią Baas.
(Adnan Uqla)
Dowodzący powstańcami Adnan Uqla miał do dyspozycji około 2000 uzbrojonych bojowników i cywili.
Wybuch powstania stanowił punkt z którego nie ma odwrotu. Rząd w Damaszku podjął decyzję o krwawej rozprawie. Zresztą, w pewnym sensie ta sytuacja była dla niego korzystna – członkowie bractwa zgromadzili się „jawnie” dzięki czemu nie trzeba było ich ścigać a wystarczyło zabić w oblężonych dzielnicach.
Powstańcy zostali okrążeni w kontrolowanych przez siebie dzielnicach. Rząd w Damaszku działał spokojnie – nie musiał nigdzie się spieszyć, a ówczesna sytuacja międzynarodowa dawała pewność, że nikt nie spróbuje podjąć interwencji w obronie rebeliantów. Do miasto zostały ściągnięte liczne oddziały wojska, a przede wszystkim Kompanii Obronnych – paramilitarnej organizacji, składającej się praktycznie wyłącznie z alawitów stanowiących „straż” władzy Assadów w Syrii. Na Hamę spadł grad pocisków, wystrzeliwanych zarówno z ziemi, jak również zrzucanych przez lotnictwo. Siły rządowe liczyły około 30.000 ludzi, mniej więcej połowa z Kompanii Obronnych a połowa z regularnej armii.
Teoretycznie Damaszek wezwał ludność cywilną do opuszczenia obszaru walk, natomiast trudno stwierdzić ile osób z tej propozycji skorzystało, i czy przypadkiem rebelianci nie blokowali takiej możliwości. Na to pytanie nigdy nie uzyskamy odpowiedzi.
Przez trzy kolejne tygodnie ostrzał miasta był tak intensywny, że niektóre dzielnice zniknęły z powierzchni ziemi. Zabytkowa, starożytna zabudowa została zniszczona do gołej ziemi. Stare Miasto na południe od rzeki legło w ruinach. Armijne buldożery wkroczyły aby „spłaszczyć” ruiny dzięki czemu armia mogła operować. Tysiące ludzi próbowały uciec z miasta, pozostali bezdomni i z traumą. Liczba ofiar waha się pomiędzy 10 000 a 40 000, i nigdy nie będzie możliwa do precyzyjnego ustalenia.
Po kilkunastu dniach wojska Damaszku ruszyły do szturmu. Pozycje powstańców w niczym nie przypominały obecnie kontrolowanych przez nich umocnionych twierdz w miastach. Nie mieli też wystarczającego uzbrojenia. Mimo zadania pewnych strat Damaszkowi, po kilku dniach powstanie zostało spacyfikowane. Tysiące ludzie zginęły lub zostały aresztowane.
Wojska rządowe straciły około 1 000 zabitych. Straty powstańców i cywili (których trzeba tu liczyć razem, często trudno było ich odróżnić) zależą od źródła – te bliżej Damaszku podają ich liczbę między 1 000 a 2 000, natomiast powstańcy i organizacje ochrony praw człowieka wskazują na liczby pomiędzy 20 000 a 40 000 zabitych.
(zniszczone centrum Hamy)
Epilog
Powstanie, a w szczególności wystąpienie w Hamie przyniosło tragiczne skutki. Zginęło wiele osób z jednej i drugiej strony, często niewinnych, zabitych tylko za bycie alawitą bądź podejrzenie bycia członkiem Bractwa. Kręgosłup islamistów został przetrącony, i długo nie odzyskali oni dawnej siły.
W latach 90-tych XX wieku i pierwszej dekadzie XXI wieku Bractwo podjęło próbę powrotu do bardziej otwartej działalności, korzystając chociażby z okazji amnestii ogłoszonej przez Baszara Al-Assada po objęciu przez niego władzy. Bractwo deklarowało poparcie dla demokracji i odejście od rozwiązań siłowych i odwoływania się do prawa szariatu.
Po wybuchu konfliktu w 2011 roku, Bractwo weszło w skład organizacji opozycyjnej - Syryjskiej Koalicji Narodowej na rzecz Opozycji i Sił Rewolucyjnych.
Korzystałem z następujących źródeł:
Łukasz Frydek - Pretoriane i Technokraci w reżimie politycznym Syrii
Katarzyna Czajkowska, Anna Diawo-Sitko - Systemy polityczne wybranych państw Bliskiego Wschodu
The New Cambridge History of Islam - Uniwersytet Cambridge
i przede wszystkim:
Rafphael Lefevre - Ashes of Hama. The Muslim Brotherhood in Syria. Wszystkie cytaty pochodzą z tej książki. Tłumaczenia robiłem osobiście, z zastrzeżeniem, że starałem się dosłownie oddać sens cytatu, drugorzędnie patrząc na dokładne tłumaczenie
Wszystkie grafiki - wikipedia, chyba, że napisano inaczej.
Właśnie miałem zamiar dowiedzieć się czegoś więcej o tym powstaniu. Dzięki.