Akurat ta numizmatyczna biżuteria (określenie nie jest moje - tak to jest nazywane w pewnych kręgach) została wybita na zlecenie kilku polskich handlarzy - to całe Niue sprzedaje licencje i można sobie od nich kupić prawo do bicia monet w ich imieniu i wybić nawet dolary z własną facjatą. W 2001 roku NBP wypuścił kolekcjonerskie monety Szlak Bursztynowy:
które okazały się małym hitem, więc handlarze poszli za ciosem i wyprodukowali te świecidełka pod firmą Niue, a zamawiali je w Mennicy Polskiej więc faktycznie bito je w Warszawie:
i nawet w tym samym stylu je zaprojektowano. I cała produkcja poszła głównie na polski rynek, a na Niue nikt tego pewnie nigdy nie widział 🤣 Wyprodukowano to w latach "lustrzankowego" boomu i sprzedawało się to jak ciepłe bułeczki, ale zdaje się, że ceny tego typu wyrobów mocno później spadły.
Nie ukrywam, że jestem wrogiem takiej produkcji i nie darzę tego typu wyrobów wielką estymą. Wyznaję zasadę, że nie warto zbierać niczego co jest dla zbieraczy produkowane. Ale przyznam, że jakość wykonania jest wysoka więc to może się podobać. Jak to mówią "de gustibus"....
Osobiście nikomu nie polecił bym kupna tych "dolarków". Natomiast jeśli chodzi o sposób przedstawienia odrobiny historii (związanej również z naszymi terenami) to jest to ciekawa opcja. Sam tekst nie przemawia tak mocno jak w połączeniu z świecącymi sreberkami. Przynajmniej do mnie :)
Co do walorow edukacyjnych i popularyzatorskich to zgadzam się, że takie wyroby mogą zachęcić do zapoznania się z historią. Ale jeszcze większą frajdą jest odkrywanie historii starych monet - właśnie siedzę nad zbiorkiem wymieszanych przypadkowo XVI i XVII wiecznych drobniaków ze Śląska i Pomorza i próbuję je identyfikować :-)