100 lat brzmi nieźle ale chyba też nie wygląda to tak kolorowo. Bo co z tego jak licznik wbił trzycyfrowa liczbę, jeśli tak naprawdę ledwo co słyszymy, większość czasu jesteśmy zmęczeni, sypiamy słabo, nie chodzimy tak sprawnie tylko "człapiemy" z miejsca na miejsce. Dźwigamy jakoś nasze ciała, ale z większymi ciężarami mamy już problem [zakupy, plecak, torba, przesunięcie stołu, itp]. Większość stulatków pewnie porusza się na wózku/z balkonikiem/bądź leżakuje.
Nie chcę tutaj oczywiście zabrzmieć złowrogo, ale "długowieczność" ma też swoją ciemną stronę. Mimo tego nikomu przecież nie jest spieszno umierać... więc żyjmy jak najdłużej, a martwić w sumie będziemy się później :)
Dokładnie! Takie właśnie jest przesłanie mojego wpisu. Aby żyć długo i w zdrowiu fizycznym i psychicznym a nie długo w cierpieniu i pampersie. Pozdrawiam :)