You are viewing a single comment's thread from:

RE: Kiedy jest mnie za dużo... #3

in #polish6 years ago (edited)

Bardzo cenne te porady na końcu! Potwierdzam z własnego doświadczenia w dwóch dość różnych od siebie siłowniach, wszak ledwie paromiesięcznego. Inna sprawa - to się może zdać śmieszne, ale gdy ktoś jest wysoki - powinien sprawdzić, czy nie będzie uderzał głową w sufit. Tak było ze mną, na maszynie "wspinaczka górska" (tak to jakoś nazywał pracownik), a nieomal na zwykłej też bieżni. Do wygodnie dla mnie położonej siłowni zniechęciła mnie właśnie owa niskość sufitu! To było takie półpiętro, jakby zabudowana antresola, zrobiona w połowie piętra hipermarketu. Dla mnie tragedia, no ale cóż, władza nie kazała mi wyrastać ponad średnią krajową. Podobnie, warto sprawdzić np., czy pasuje nam oparcie w rowerku, jeśli są z oparciem - szczególnie, gdy jesteśmy, że tak powiem, "ciut szersi"... Indywidualne sprawy zdrowotne mogą sprawić, że wyposażenie danego miejsca się dla nas nie nada, np. chore plecy.

Z tych rad najważniejsza jest chyba bliskość miejsca. Odległość potrafi obrzydzić nawet najlepszą siłownię. Szczególnie jeśli na co dzień polegamy na komunikacji miejskiej.

Sort:  

Ano, należę do tych niezmotoryzowanych jednostek, więc wszędzie (ale to naprawdę wszędzie) jeżdżę autobusem lub tramwajem. Do mojej obecnej siłowni chodzę na nogach, bo jadąc autobusem zajmuje to więcej czasu.
Z problemem niskiego sufitu się nigdzie nie spotkałam, ale ja dla odmiany jestem trochę karzeł i gdyby mi niski sufit przeszkadzał, to lokal musiałby być naprawdę problematyczny :D