Po prostu szlag mnie trafia kiedy w piękny dzień na horyzoncie, a zazwyczaj pod wieczór pojawia się ciemna i śmierdząca smuga dymu.!
Co gorsza pojawia się ona właśnie wtedy, kiedy na zewnątrz spada temperatura i robi się przyjemnie. Miło jest wtedy wpuścić rześkie i chłodne powietrze do sypialni - dla lepszego snu i odświeżenia pokoju po gorącym dniu.
Ale nie, nie panie kolego, przecież tu zawadza jakiś krzak, tu niesforna trawa, buteleczka plastikowa się napatoczyła. Aż się prosi żeby zakopcić i zażegnać kryzysową sytuację, zniszczyć botaniczne zło w ogniu piekielnym. Kij tam z grzywną, kij z sąsiadem i jego dyskomfortem.. Tak to się zawsze załatwiało i tak musi być!😠
Zakładam, że tacy ludzie nie myślą o swoich bliźnich, nie zdają sobie nawet sprawy z tego, że obok ktoś mieszka, ma prawo i chęć do czystego powietrza. Mogę tylko zgadywać, że pojęcie "zjawisko smogu" nie występuje w ich piromańskich słownikach. (Jakich słownikach?
Pewnie w amoku i ferworze walki wszystkie poszły z dymem😜)
Ale czy myślą oni o swoim zdrowiu, o zdrowiu ich dzieci, wnuków? Czy są oni powonieniowo upośledzeni..? Czy może wręcz przeciwnie, delektują się z wieczora wyprodukowaną spalenizną jak dobrym, kubańskim cygarem, doszukując się pożądanych aromatów i nut smakowych?
Czy naprawdę nie ma innych możliwości pozbycia się tych podwórkowych niedogodności? Jakie są zyski a jakie straty takiego zachowania?
"Wolność człowieka kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego człowieka."
Alexis de Tocqueville
😷😷😷
Też miałem takiego sąsiada , dzwoniłem na policję i musiał gasić ognisko . Polecam :-)
Wiem, że policja załatwi sprawę.. Tylko potem będzie kosa z lokalną społecznością do końca życia, zwłaszcza że oni są razem połączeni w tej idei. I mamy impas 🙁