Dziś taki troszkę luźny post na temat znajomości w łowiectwie. Post będzie dotyczyć mojej historii z pewną Agatą.
Dzięki postępowi techniki świat nie był dla nas tak bliski jak jest dziś. Możemy się komunikować za pomocą SMS-ów, rozmów telefonicznych, kamerek czy też w niedalekiej przyszłości za pomocą hologramów. Postępujący naprzód świat daje nam także coraz większe możliwości poznawania nowych osób. Osób, które łączą wspólne zainteresowania.
Ludzi tych łączy pasja bez względu na kilometry. Czy to 10 czy 100 czy 500km codzienny kontakt jest możliwy, a pisanie o wspólnym hobby z wykorzystaniem nowoczesnych technologii komunikacyjnych jest prosty i wygodny.
Moim głównym kontaktem z innymi jest messenger od Facebooka, choć Agatę, tak nazywa się koleżanka, z którą mam poniższe zdjęcie, poznałem się za pomocą aplikacji Instagram.
W aplikacji tej obserwuję wszelkie osoby mające coś wspólnego z łowiectwem w Polsce. Agatę zaś zaobserwowałem bodajże w 2015 roku w wakacje. Jedno z jej zdjęć skomentowałem, po czym napisałem w wiadomości prywatnej. Tak jakoś wyszło, że zaczęliśmy ze sobą pisać najpierw właśnie na Instagramie potem na facebooku.
Wspólnie dzieliliśmy się swoją pasją łowiecką, choć Agata była dopiero stażystką.
Przesyłała mi zdjęcia z polowań, w których uczestniczyła. Pokazywała jak przygotowuje się do roli diany i wychodziło jej to świetnie! Przykładała się do każdej nawet najmniejszej drobnostki by egzaminy łowieckie zdać bez problemu. Tak też się stało. Została myśliwym po czym wręcz codziennie bywała w lesie na polowaniu. Zawsze chwaliła się każdą jedną zdobyczą, którą udało się jej upolować.
Po pewnym czasie chciałem się spotkać z Agatą na targach łowieckich lecz jakoś nie wyszło i spotkałem jedynie jej koleżankę z koła, którą w sumie też znam jedynie z internetu :P
No nic, pomyślałem, że jakaś okazja się jeszcze znajdzie i ona nadeszła w tym roku!
Zarząd okręgowy PZŁ wraz z dianami z Jeleniej Góry zorganizowały polowanie dian, czyli polowanie, w których biorą udział jedynie kobiety. No ale faceci mogą pomagać, więc skontaktowałem się z jedną z dian z Jeleniej Góry, która poinformowała mnie, że będzie też Agata! No nie mogłem sobie odpuścić takiej okazji, musiałem się wkręcić.
Na szczęście miałem asa w rękawie. W tym roku koleżanka z koła także się wybierała na to polowanie. Dogadałem się z nią, iż będę jej pomagał, bo nie jest doświadczona.
Nadszedł dzień polowania. Zabrałem koleżankę i 30km dalej znaleźliśmy się przy agroturystyce, przy której miała odbyć się zbiórka wszystkich uczestniczących w polowaniu. Stanęliśmy na podwórku i czekaliśmy, nagle w drzwiach ją zobaczyłem.
Pierwszy raz na oczy widzę Agatę, którą przez pisanie znam bardzo dobrze.
Dziwne to trochę uczucie gdy poznaje się osobę, z którą spędziło się wiele godzin pisząc.
W ogóle powitanie nasze było bardzo śmieszne. Agata wychodząc przez drzwi zahaczyła kieszenią o klamkę i się zablokowała. Po czym powiedziała "cześć", odpowiedziałem tym samym i pierwsze zdanie jakie do mnie wypowiedziała brzmiało: "Ale masz dziwny głos" :D :D
No cóż, pierwszy raz mój głos usłyszała, więc była zaskoczona. Każdy wyobraża sobie głos osób inaczej, więc wyszło jak wyszło ;p
Podczas polowania stałem z nią nieraz na stanowiskach, rozmawialiśmy ze sobą i trochę nie mogliśmy w to uwierzyć, że pierwszy raz się widzimy na żywo, choć wrażenie było takie, jakbyśmy byli starymi znajomymi. Agata w tym polowaniu jedynie widziała zwierzęta ale nie miała możliwości strzelenia, w przeciwieństwie do koleżanki, z która przyjechałem. Strzeliła ona swojego pierwszego w życiu dzika. Zrobiła to przy pomocy moich instrukcji. Strzeliła, udało się więc byliśmy już szczęśliwi.
Dzień minął dla mnie dosyć szybko. Wieczorem spotkaliśmy się podczas biesiady. Poznaliśmy kolejne osoby z różnych części Polski, które zjawiły się na polowaniu. Na drugi dzień Agata, Ja i dwie Ole pojechaliśmy na polowanie do mnie.
Tego dnia już w pierwszym miocie Agata strzelała! Strzelała do dzików, których jak mówi widziała tyle pierwszy raz w życiu. niesamowicie się cieszyła z tej sytuacji. Nie mogła uwierzyć jak się to stało, że miała taką okazję :D
Ucieszyłem się niesamowicie, że nie przyjechała setki kilometrów na marne i te wspomnienia zostaną jej na zawsze.
Gdy polowanie się zakończyło wraz z Agatą przyjechałem do mnie do domu. Nie puszczę przecież zmęczonej dziewczyny z powrotem do rodzinnego domu zaraz po polowaniu. Przyjechaliśmy na obiad, Aga wraz z moimi rodzicami wypiła jeszcze grzańca aby się rozgrzać. Po umyciu, ubraniu wyskoczyliśmy razem w przejażdżkę po okolicznych terenach. Chciałem pokazać co u mnie warto zobaczyć. Pojechaliśmy w góry, do okolicznych miast, nad zaporę Pilchowicką, nad Arkę Noego ;p
Niestety wycieczka nie wyszła tak jakbym chciał ze względu na deszcz i śnieg. Trochę się wkurzyłem no ale cóż. Taki mamy klimat. Po powrocie usiedliśmy razem i do chyba pierwszej w nocy rozmawialiśmy ze sobą przy grzańcu i innych trunkach :D
Nie pytajcie, po co robiłem to zdjęcie ;p
Jak to polskie przysłowie mówi:
Wszystko co dobre, szybko się kończy.
Tak samo szybko skończyło się nasze pierwsze "spotkanie" z Ajgaczu.
Rano pobudka, śniadanie i musi niestety uciekać :/
Ustawiliśmy jej najlepszą trasę powrotną i około godziny 10 wyjechała :(
Po dojechaniu do rodzinnych stron, Aga napisała, że czuła się u mnie w domu jakby była u siebie. Czuła się naprawdę luźno, choć pierwszy raz była w tych okolicach. Chyba się jej spodobała atmosfera w moich rodzinnych stronach ;)
Jako że Agata będzie to czytać to zwrócę się teraz do niej ;)
Mam nadzieję, że szybko się znów spotkamy.
Czy to na targach łowieckich czy to podczas polowania ;)
Pamiętaj, że możesz przyjechać kiedy tylko będziesz miała ochotę. Drzwi u mnie w domu są dla Ciebie zawsze otwarte. W lato musisz przyjechać na tygodniowe polowanie wraz z dłuższą wycieczką w lepszej pogodzie :D
Kończąc pamiętaj o naszej umowie na pięć lat ;D ;p