Wczoraj kierowcy wyjechali na tor w ramach testów ostatni raz. Głównie oglądaliśmy symulacje wyścigów w poszczególnych zespołach. Następnym przystankiem będzie start sezonu w Melbourne już za 2 tygodnie. Wiele mówi się o tym, aby nie oceniać tych 8 dni jazd pod kątem czasów, bo nie oddaje to sedna sprawy. Oczywiście, że nie. Jednakże pewne wnioski z wydarzenia pod Barceloną da się wyciągnąć. Oto kilka z nich:
- Stawka wymiesza się względem 2017 roku.
To nie ulega wątpliwości. Na przestrzeni całych testów wyklarowały się pewne tendencje. Solidnie wyglądają cały czas Mercedes i Ferrari, ale za nimi sytuacja jest bardzo interesująca. Red Bull pokonał mało kilometrów i nie imponowali czasami, Renault zdaje się być lepsze niż rok temu, Sauber zdecydowanie nie wygląda już na outsidera. Kiepsko wypadają za to Force India czy Williams, a przebieg McLarena woła o pomstę do nieba. A skoro już o tym mowa...
- McLaren psuje się niezależnie od silnika, a Honda akurat teraz zrobiła najlepszą jednostkę.
Zaczynam wierzyć w to, że to klątwa, która ciąży na Fernando Alonso. Toro Rosso napędzane silnikiem Hondy pokonało ponad 3800 kilometrów, co jest TRZECIM wynikiem! Więcej jeździli jedynie w Ferrari i Mercedesie. Za to McLaren Renault mają na swoim koncie 1000 kilometrów mniej. Liczne wpadki, awarie i inne zdarzenia losowe mocno utrudniały przebieg testów brytyjskiej ekipie. To wielka szkoda tym bardziej, że na jednym kółku tempo wydaje się być całkiem niezłe.
- Williams i Force India wypadają blado.
W ostatniej dziesiątce czasów wykręconych podczas testów, aż 6 nazwisk należy do kierowców z Force India i Williamsa. W tym przypadku nie można chyba mówić o zbiegu okoliczności, bo w ruch szły nawet opony hipermiękkie. Oczywiście nie znamy dokładnych danych, ale coś w tym musi być. Nawet Robert Kubica stwierdził, że o punkty w Australii będzie bardzo trudno i są kłopoty z balansem bolidu, a okno pracy opon jest bardzo wąskie. Force India może zmagać się z podobnymi problemami, ale byłoby to sporą niespodzianką. Dobrze pamiętamy, jak radzili sobie Sergio Perez i Esteban Ocon w ubiegłym sezonie.
- Ferrari szybkie, Mercedes silny.
Na szczycie raczej bez zmian. Scuderia straszy tempem na pojedynczym kółku, ale w symulacjach wyścigu Mercedes wyglądał nieco bardziej solidnie. Ponownie, nie wiemy tak naprawdę, jakie założenia przyjęły obie ekipy. Hamilton wykręcił jednak 1.19.333 na oponie pośredniej, a to może świadczyć o ukrytym potencjale tego samochodu. Nie ulega wątpliwości, że ani Ferrari ani Mercedes nie pokazały pełni swoich możliwości. Pewne jest za to jedno. W tym sezonie czeka nas kolejna odsłona walki Vettela z Hamiltonem.
- Wyjątkowy kierowca testowy.
Jedynie dwie ekipy dały szansę swojemu trzeciemu kierowcy. Mazepin miał okazję pojeździć bolidem Force India 26 lutego, a Robert Kubica 27 lutego i 8 marca. Teoretycznie bolid miał dostać również 28 lutego, ale warunki uniemożliwiły jazdę, a 9 marca Polak postanowił oddać swój czas podstawowym kierowcom Williamsa. Myślę, że pozycja Roberta jest mocna, a po testach jeszcze bardziej się poprawiła. Ekipa z Grove na koniec jazd dziękowała "swoim trzem kierowcom" co świadczy o tym, że Kubica jest integralną częścią zespołu. To na pewno cieszy i gorąco wierzymy w to, że pozwoli wykonać kolejne kroki.
Już za 2 tygodnie pierwszy weekend wyścigowy w tym roku. Prawdziwy układ sił poznamy dopiero w sobotnich kwalifikacjach. Emocje rosną, a testy na torze pod Barceloną dały chyba jeszcze więcej pytań niż odpowiedzi.
fot. Twitter