Scena Canterbury

in #polish7 years ago (edited)

Web-Caravan-In-The-Land-Fronte-completo.jfif

Witam serdecznie!

Chciałbym dziś podzielić się z Wami paroma muzycznymi inspiracjami. Jeśli lubicie od czasu do czasu odświeżyć swoją bibliotekę muzyki, lubicie poznawać nowe gatunki, zakamarki muzycznego świata, a nie słyszeliście nigdy o Scenie Canterbury, to ten artykuł jest dla Was!

Zacznijmy może od tego, że Canterbury to miasto w Anglii, w hrabstwie Kent, słynące między innymi z tego, że znajduje się tam siedziba Arcybiskupstwa Kościoła Anglikańskiego. Los chciał, że miasto to zasłynęło jednak z czegoś jeszcze.
Z nieznanych nikomu powodów, w pewnym momencie tabuny muzyków opuściły Canterbury i wszyscy oni założyli najróżniejsze zespoły.

Pojęcie "scena Canterbury", czy też "brzmienie Canterbury", jest jednak tyle pojemne, co też kontrowersyjne.

Grupy należące do tego nurtu w prawdzie posiadają jakieś wspólne cechy, również powiązane są często personalnie, ponieważ wymiana artystów między różnymi zespołami była wśród nich bardzo płynna - gdy jakiś muzyk zapragnął, że chce zagrać coś nowego, gdy chciał nieco zmienić styl, to po prostu przechodził do kolejnego zespołu i najzwyczajniej w świecie tam grał. Mimo to, wspólny mianownik wszystkich przedstawicieli sceny Canterbury nie istnieje. Mimo, że duża część muzyki tworzonej w tym nurcie to mieszanka w przeróżnych proporcjach jazzu, rocka i muzycznej awangardy, to stylistyczne różnice i różnorodność muzyków, uniemożliwiają jakiekolwiek sprecyzowanie czym właściwie cały ten nurt jest.

I tak na przykład Henry Cow nie ma muzycznie zupełnie nic wspólnego z Soft Machine, a Caravan z kolei, różni się diametralnie od obu tych grup. I mimo tych różnic, o dziwo wystarczy dla mnie kilka dźwięków i zaraz mogę stwierdzić:

"O tak... To jest Canterbury jak nic!"

Może kluczem jest fakt, niezwykłej wolności w muzyce tego nurtu. Jego domeną jest niezależność i wolność w wyrażaniu muzycznej ekspresji. Mimo tego nie sposób zauważyć w tej muzyce żadnego patosu, nie jest to muzyka nadęta, a jednak niezwykle dostojna, przy tym pomysłowa oraz przeładowana często humorem i absurdem. Ważna rolę w muzyce tego nurtu gra improwizacja, a muzycy wykonywający ją charakteryzują się niezwykłym warsztatem i wirtuozerią gry. Każdy instrumentalista posiada swój unikalny charakter i styl, co tym bardziej wzbogaca doznania, przy poznawaniu kolejnych grup tego nurtu i odszukiwaniu w ich szeregach znajomych nam już nazwisk.

dddwdw.png

Ale może niech nie mówię ja, a niech przemówi sama muzyka, bo w brzmieniu tej muzyki nie ma nic do intelektualizowania, je się po prostu czuje, a jednocześnie kocha, lub... Lub po prostu nie, choć na pewno warto tę muzykę poznać choć trochę. Wymienię teraz parę przykładowych grup, do nich krótką notkę kim są, jak grają oraz dwa klipy - jeden zawierający proponowany przeze mnie ich album, a drugi pojedynczą piosenkę/utwór dla osób, które by chciały posłuchać, a cenią sobie czas. Pokuszę się też o wskazanie tak zwanego "poziomu trudności" albumu, bowiem wyszukane eksperymenty i bezkompromisowa awangarda niektórych może odpychać, aczkolwiek będzie to jedynie moja subiektywna ocena.
Skala oczywiście od 1 do 10. Zacznijmy więc od...

Soft Machine

To w gruncie rzeczy jedna z najważniejszych i najbardziej uznanych przedstawicieli Sceny Canterbury.
Obok Henry Cow i Pink Floyd, stanowiła ona na przełomie lat 60 i 70 najbardziej wpływową i wybitną grupę brytyjskiego podziemia artystycznego. Zaczynała ona opierając swoją twórczość o dużą dawkę humoru i lekką, choć wcale nie łatwe brzmienie. Następnie stopniowo grupa zaczęła kierować się w kierunku jazzu, by ostatecznie stać się grupą praktycznie stricte jazzową, jedynie delikatnie czerpiącą ze swoich rockowych korzeni.

Polecany album: Soft Machine - Thrid

Raczej ciężki kawałek muzyki z bardzo avant-jazzowym zacięciem. Prawdziwa szalona jazda, gęsto poupychane, acz uporządkowane dźwięki atakujące słuchacza bez chwili wytchnienia. Jedno przesłuchanie to za mało, muzyka ta nie jest dla każdego, a jednak to pozycja obowiązkowa moim zdaniem dla fanów ambitnego rocka i jazzu. Zdecydowanie jeden z moich ulubionych albumów przełomu lat 60 i 70, muzyczna spuścizna tamtych lat. Niesamowite muzyczne doznanie, prawdziwy majstersztyk! [Poziom trudności - 8]

Polecany utwór: Soft Machine - Hope for happiness

Utwór z ich debiutanckiego albumu, bardzo melodyjny, przejrzysty i przystępny. Bardzo polecam na dobry początek
[Poziom trudności - 3]

Caravan

Grupa diametralnie różna od Soft Machine, stawiająca na melodyjność, piękne, rozbudowane kompozycje i przemiłe dla ucha, nieco romantyczne brzmienie. Myślę, że przygodę ze sceną Canterbury tutaj właśnie można rozpocząć, bowiem muzyka Caravan stawia zarówno na dynamiczną, żywiołową grę cieszącą ucho od pierwszego posłuchania i na niezwykle pomysłowe i zawiłe aranżacje obfitujące w liczne zmiany rytmu, tempa i nastroju.
Kwintesencja brzmienia Canterbury.

Polecany album: Caravan - In the Land of Grey and Pink

Wspaniały, przepełniony pozytywną energią album pęczniejący od rozbudowanych i przemyślanych form. Pełen humoru i abstrakcji, acz przystępny, jak i nadzwyczaj melodyjny. Prześliczna, sprężysta praca basu, niezwykła sekcja rytmiczna, coś wspaniałego. Wieńczące album "Nine Feet Underground", to jedna z najwspanialszych długich kompozycji w historii rocka! [Poziom trudności - 2]

Polecany utwór: Caravan - Nine Feet Underground

Tak jak wspomniałem powyżej - niezwykle rozbudowana, piękna i rozbudowana ośmioczęściowa suita, jeden z moich ulubionych rockowych kawałków. Niemniej, to nadal bardzo przystępny i wolny od większych eksperymentów utwór.
[Poziom trudności - 2]

Hatfield and the North

Grupa w pewien sposób pod względem melodyjności i wirtuozerii bardzo podobna do Caravan, jednak posiadająca swój własny, unikatowy styl. Grupa ta nie istniała zbyt długo, ich dorobek stanowią zaledwie dwa albumy, niemniej oba wspaniałe i bardzo przeze mnie lubiane. Ich muzyka znowu obfituje w perfekcyjne, cudowne partie basu, dodatkowo jest jednak okraszona sporą ilości syntezatorów. Też o wiele więcej niż w przypadku Caravan, w muzyce Hatfield and the North usłyszymy wpływów jazzu. Warto wspomnieć, że jest to tzw. super-grupa, bowiem grają w niej muzycy z takich zespołów jak Camel, Matching Mole i Gong.

Polecany album: Hatfield and the North - Rotters' Club

Do wyboru miałem dwa bardzo równe albumy tej grupy. Mój wybór jednak padł na drugą pozycję w ich dyskografii - Rotters' Club. Jest to dzieło pełne muzycznych poszukiwań, wdzięcznych i zwiewnych syntezatorowych dźwięków i niezwykłych, genialnych kompozycji. Podobnie jak In the Land of Grey and Pink, jest to zarówno szczytowe osiągnięcie w historii sceny Canterbury, jak i kwintesencja wolności, będącej domeną tego nurtu. [Poziom trudności - 5]

Polecany utwór: Hatfield and the North - Let's Eat

Śliczna trzyminutowa pioseneczka z debiutanckiego albumu grupy. Nieskomplikowana, acz przemyślana i miła w odsłuchu.
[Poziom trudności - 2]

Henry Cow

Grupa związana z miastem Cambridge, a jednak również zaliczana do brzmienia Canterbury. Z wszystkich czterech propozycji, to właśnie Henry Cow jest tą moim zdaniem najtrudniejszą, najbardziej awangardową, jak i najwspanialszą grupą, którą wszyscy fani muzyki nieoczywistej, skomplikowanej, magicznej, powinni poznać! Myślę, że o tej grupie mógłbym zrobić na prawdę interesujący oddzielny artykuł, toteż wspomnę jedynie, że Henry Cow to jedna z najbardziej eksperymentalnych grup w historii rocka. Każdy ich występ na żywo wyglądał zupełnie inaczej za sprawą tego, że ich muzyka w olbrzymim stopniu była owocem improwizacji. Techniczne zaawansowanie, nieziemski warsztat i kunszt muzyków słychać na każdym kroku, w tej muzyce nie ma chwili na nudę, za to pełno inspiracji i niezwykle pomysłowych rozwiązań.

Polecany album: Henry Cow - Unrest

Jest to drugi album w dorobku grupy. Skład względem tego, który odpowiedzialny był za pierwszą płytę zmienił się w sposób taki, że z grupy odszedł saksofonista i flecista Geoff Leigh, a na jego miejsce trafiła Lindsay Cooper odpowiedzialna za grę na fagocie i oboju. Co ciekawe druga strona albumu jest owocem improwizowanej gry zespołu, ponieważ wchodząc do studia, nie mieli oni wystarczająco materiału na nagranie całej płyty. Polecam, bo to na piękna rzecz! [Poziom trudności - 9]

Polecany utwór: Henry Cow - Beautiful as the Moon

Niezwykłą próbka koncertowych umiejętności Henry Cow. Ta grupa to fenomen, coś niesamowitego, bardzo polecam, aczkolwiek głównie dla słuchaczy lubiących niezwykłe eksperymenty formą.
[Poziom trudności - 10]

Oczywiście te cztery grupy to nie wszystko co ma nam do zaoferowania Scena Canterbury, tworzona jest ona bowiem przez ponad 30 przeróżnych grup, więc jest też w czym przebierać i w czym szukać nowych muzycznych doznań, do czego z całego serducha zachęcam!

Źródła grafik:
http://permafrost.today/2017/11/30/band-studio-igjen/
http://www.saluzzishrc.com/blog/2015/01/caravan-in-the-land-of-grey-and-pink/

Sort:  

Bardzo dobry tekst, cieszę się, że w końcu trafiłem na coś o muzycę 😎 sporo się dowiedziałem, dzięki!

A dziękuję! Postaram się, by te artykuły były coraz ciekawsze ;>

Zaczynam od albumu Third. Wrócę tu jak przesłucham :)

Najserdeczniej polecam z tych wszystkich rzeczy Unrest, z tym że drugą część tylko dla odważnych :D

Ta wymiana artystów troche jak w polskiej polityce ..

Mimo tego nie sposób zauważyć w tej muzyce żadnego patosu, nie jest to muzyka nadęta, a jednak niezwykle dostojna, przy tym pomysłowa oraz przeładowana często humorem i absurdem.

Bardzo zgrabne ujęcie brzmienia canterbury!

Kasuję z nazwy "Muzyczne inspiracje", bo zauważyłem dopiero teraz, że nieświadomie ukradłem tytuł serii użytkownika @lugoshi

Byłem święcie przekonany, że to mój pomysł, a tu o :P

Jakie tam kradziejstwo...
Myślę, że to muzyczne
pokrewieństwo :)