Jordan Peterson w Reykjavíku i rozmyślania z tej okazji

in #polish6 years ago (edited)

Kwiecień tego roku. Pierwsze tygodnie mojego pobytu na Islandii. Sporo nowych wyzwań, takich jak szukanie pracy, próba zorientowanie się w rzeczywistości nowego państwa, poszukiwanie mieszkania, zderzenie się z islandzkimi cenami i... jeszcze trochę by się znalazło. Przeglądając w wolnym czasie jakiś zakamarek Internetu związany z Jordanem Petersonem przemknęło mi gdzieś przed oczyma słowo "Iceland". Moje serce zabiło mocniej! Nie dalej niż kilka sekund później odkryłem, że na czerwiec zaplanowane są dwa jego wykłady w Reykjavíku!

źródło

Wydarzenie miało mieć miejsce w najbardziej prestiżowej placówce eventowej na Islandii, czyli Harpie, którą widzicie powyżej. Nakład biletów na pierwszy z wykładów został zupełnie wyprzedany, jednak na ten drugiego dnia nadal zostało trochę wolnych miejscówek. Bilety nie były tanie dla kogoś, kto dopiero zaczyna pracę na Islandii, lecz mimo to zdecydowałem się wybrać na spotkanie z Petersonem datowane na 5 czerwca. Z tej okazji towarzyszyło mi przed, w trakcie i po wiele przemyśleń na temat Jordana Petersona, jego stosunku do nauki, tego jak jest postrzegany zwolenników i przeciwników oraz mojego własnego stosunku do tej persony. Chciałbym te przemyślenia jakoś zwerbalizować, choć trochę ustrukturyzować, co niniejszym czynię.

jbp-3.jpg

Tuż przed Harpą znajdowała się budka z... homarami, do których Peterson często się odnosi i które stały się memem samym w sobie.

Nie zamierzam Jordana Petersona specjalnie przedstawiać. O tym kanadyjskim psychologu napisano już wszystko - że jest najważniejszym żyjącym intelektualistą, rasistą, filozofem, seksistą, genialnym psychologiem, pseudonaukowcem, niszczycielem lewaków, skrajnym prawicowcem, obrońcą Okcydentu, maniakiem, agnostykiem, chrześcijańskim apologetą, manipulatorem, coachem, mesjaszem, empatycznym archetypowym ojcem lub groźną, agresywną postacią. Które z tych określeń lepiej oddają rzeczywistość - pozostawiam Wam do rozsądzenia. Materiałów z Jordanem Petersonem i o Jordanie Petersonie można w Internecie znaleźć setki i nie chcę by był to kolejny artykuł starający się wmówić czytelnikowi, kim tak właściwie jest, ten polaryzujący cały świat, kanadyjski profesor.

jbp-5.jpg

Wnętrze Harpy.

Dwie opowieści o psychologii


Pierwszy raz natknąłem się na Jordana Petersona wiosną 2017 roku. W tamtym okresie intensywnie pracowałem nad swoją pracą magisterską, o której dla kontekstu muszę się trochę rozpisać. Moja praca dyplomowa była dość nietypowa, gdyż była pracą teoretyczną, podczas gdy większość magisterek w psychologii to prace empiryczne, poprzedzone wcześniej badaniami przeprowadzonymi i zaprojektowanymi przez magistranta. Ja poszedłem zgoła inną drogą. Miałem już jakieś tam doświadczenie w empirycznych badaniach psychologicznych, chciałem jednak głębiej wejść w temat, który nurtował mnie właściwie od początku studiów i który jest równocześnie naukowym i intelektualnym sporem, czy raczej dyskusją, odżywającą na różne sposoby właściwie od początku istnienia psychologii. Jest to dychotomia podejścia jakościowego (jednostkowego, indywidualnego, skupiającego się na tym, co wyróżnia człowieka i jego subiektywne przeżycia, próbującego opisywać go dogłębnie, lecz nie kwantyfikowalnie) oraz ilościowego (kwantyfikowalnego, próbującego ująć psychologię człowieka w liczby i statystykę oraz graniczące z pewnością generalne twierdzenia). Obie te podstawy wywodzą się z innych tradycji filozoficznych i naukowych. Większość psychologów po prostu "opowiada się" po jeden z nich mniej lub bardziej, niektórzy otwarcie negują sens i wartość jednej z nich, inni próbują je łączyć, korzystać z różnych podejść lub przynajmniej szanują różne podejście do psychologii. Współczesną, naukową, akademicką psychologię zdecydowanie zdominowała psychologia empiryczna oparta o metody ilościowe, co nie znaczy, że metody jakościowe nie są używane i rozwijane. Moja praca magisterska dotyczyła psychologii analitycznej, której twórcą był Carl Gustav Jung, w kontekście współczesnej psychologii empirycznej głównego nurtu.

jbp-6.jpg

Jeszcze zanim zacząłem studiować fascynowała mnie ta postać. Jego psychologia zdecydowanie reprezentowała podejście jakościowe. Tym samym na początku studiów z dozą sceptycyzmu i z redukcjonizmem na ustach podchodziłem do wszelkich cyferek i wykresików próbujących ująć w swoje ramy fenomen ludzkiej psychiki. Z czasem jednak, zapoznawszy się z tym, jak konstruowane są testy, jak prowadzone i weryfikowane są badania empiryczne, z jaką ostrożnością psychologowie stawiają i weryfikują hipotezy oraz jak bardzo zdają sobie sprawę z trudności w związku z tym, czym jest ich obiekt badań (niewidzialna, niemierzalna, trudna do ujęcia psyche) nabrałem szacunku do metod statystycznych, wykształciłem większą dozę sceptycyzmu i racjonalizmu. Jednak fascynacja postacią Junga i tą "drugą" psychologią nie wyparowała. Uznałem, że obie drogi są wartościowe na swój sposób i potrafią rozszerzyć naszą wiedzę o człowieku, pomimo własnych ograniczeń.

jbp-7.jpg

Kilka minut przed rozpoczęciem.

Praca ta była więc próbą zetknięcia ze sobą dwóch, niekompatybilnych ze sobą do końca filozoficznie i naukowo światów - świata psychologii jungowskiej, która ze sceptycyzmem podchodzi do badań statystycznych, i która według współczesnych standardów w psychologii nie spełnia warunków by mogła być nazwana nauką ze światem tej mainstreamowej, neopozytywistycznej psychologii, starającej się wypracować rygorystyczną metodologię i ostre definicje. Moja praca polegała na szukaniu śladów jungowskich konceptów takich jak archetypy czy kompleksy w innych, współcześnie uznanych teoriach o podłożu empirycznym, ale także na szukaniu i opisaniu nielicznych badań empirycznych wprost weryfikujących jungowskie założenia.

jbp-8.jpg

Gunnlaugur Jónsson w trakcie wstępu przed wejściem na scene Jordana Petersona. Gunnlaugur prowadził także Q&A, które miało miejsce po wykładzie.

I tutaj właśnie wracamy do Petersona. Natrafiłem na niego przypadkiem oglądając jeden z kilku filmików przedstawiających jego sporu w czasie studenckich protestów związanych z zamieszaniem wokół wprowadzenia w Kanadzie kontrowersyjnego aktu C-16 (o tym także już napisano wszystko w Internecie, także pominę komentarz do tej sprawy). Z ciekawości wszedłem na profil Jordana i szybko zorientowałem się, że treści okołopolityczne to kropla w morzu tego, co można na nim znaleźć. Co więcej, była to najmniej ciekawa kropla. Oprócz tego znajdziemy tam fascynujące wykłady z zakresu psychologii osobowości, psychologiczne interpretacje historii biblijnych, sporo psychologii religii, "45 minut o jednym akapicie z Nietzchego", czy całą serię na temat tego, w jaki sposób ludzie konstruują znaczenie, które jest omawiane chociażby w kontekście dwudziestowiecznych totalitaryzmów.

jbp-9.jpg

Tak się złożyło, że siedziałem w pierwszym rzędzie, mogłem więc trochę poszaleć ze zdjęciami :)

To, co mnie jednak najbardziej zszokowało, to to, że Jordan swobodnie i racjonalnie łączy Junga ze współczesną psychologią empiryczną, statystyką, teorią Wielkiej Piątki, neuropsychologią czy kognitywistyką czy psychologią ewolucyjną. W swoich wykładach i książkach robi on coś bardzo podobnego, co ja starałem się uczynić w swojej pracy - zderza ze sobą pozornie dwa niekompatybilne światy, mówiące o tym samym, jednak zupełnie innym językiem i innymi metodami. Był to dla mnie szok tym bardziej, że jungistów zainteresowanych badaniami empirycznymi jest BARDZO niewielu (mam wrażenie, że wszystkich istniejących wymieniłem w swojej pracy). Wśród współczesnych psychologów analitycznych (jungowskich) nadal bardzo wyraźnie dominuje biegun jakościowy, a ilościowe podejście, czy chociażby próba ugryzienia jungowskich konstruktów od strony kognitywistyki jest raczej awangardą, niekiedy nawet źle postrzeganą. Psychologia analityczna raczej "trzyma się w swoim gronie", częściej romansując z antropologami, religioznawcami czy innymi naukami społecznymi, niż z naukową psychologią. Jordan Peterson jest jednak wyjątkiem. Co więcej, jest to psycholog i terapeuta wyszkolony w psychoterapii behawioralno-poznawczej. Jungista wyszkolony w nurcie behawioralno-poznawczym, korzystający z jakościowych metod, ale jednocześnie będący gorącym adwokatem psychologii empirycznej to bardzo rzadki okaz!

Jung zreinkarnowany


Jordanowi Petersonowi zarzuca się całkiem często, że jest nienaukowy, tym samym wrzucając go do wielkiego worka pseudonauki. Podpiera się to zwykle jakimś wątpliwym stwierdzeniem czy hipotezą wysnutą przez Petersona w czasie jednego ze swoich wykładów lub występów. Mam jednak nieodparte wrażenie, że zarówno obrońcy Petersona jak i jego zaciekli przeciwnicy zbyt szybko i łatwo osądzają jego kompetencje. Tak jak wyżej wspominałem - Peterson nie jest przeciętnym psychologiem akademickim. Łączy on psychologię społeczną, psychologię osobowości i rozwoju człowieka z, naukami kognitywne i biologiczne z jakościową tradycją psychologii analitycznej. Tak eklektyczne podejście występuje dość rzadko i jest tak trudne do jednoznacznej oceny przez samych psychologów i akademików. Problem ten nie jest nowy i występuje właśnie przy postaci Carla Gustava Junga. Według mnie problem ten pojawił się wokół osoby Petersona właśnie dlatego, że czerpie on z Junga garściami i jungowski światopogląd i sposób myślenia po prostu jest lekko odstający, od tego modelu nauki, który "wygrał" w rozwoju psychologii. Na oko patrząc około 70% tego, o czym opowiada Peterson to po prostu psychologia analityczna w trochę nowszym wydaniu, podparta innymi uznanymi szeroko teoriami takimi jak właśnie model Wielkiej Piątki, odkrycia Jeana Piageta lub Jaak Pankseppa. Peterson zrobił prawdopodobnie więcej dla promocji idei Junga, niż zrobili to wszyscy jego następcy razem wzięci!

jbp-10.jpg

W przeciwieństwie do Junga, Jordan Peterson jest o znacznie bardziej ekstrawertyczny, lubi szkło, lubi kontakt z publicznością i płonie przyciągającą charyzmą zarówno na scenie jak i w wystąpieniach w mediach. W dodatku jest on bardziej za pan brat z uznaną w światku naukowym częścią psychologii i zgrabnie przemyca do tych realiów chociażby koncept archetypów. Jak to jest więc z tą naukowością Petersona? Nie jestem w żadnym wypadku autorytetem w tej dziadzienie, ale uważam, że odpowiedź jest niezwykle złożona. Pomijając wysoko rygorystyczne badania empiryczne i narzędzia diagnostyczne, których Peterson jest współautorem i które publikowane były w licznych czasopismach naukowych, których wartość też trudno podważyć, Peterson w swojej retoryce stosuje kontrowersyjne dość indukcyjne łączenie odległych faktów, odległych teorii, dość swobodne i intuicyjne zauważanie pewnych zależności pomiędzy psychiką, kulturą, religią i polityką. Robi to dokładnie w ten sam sposób, w jaki robił to Jung w swoich czasach. Tego typu metodologia jest dziś nieuznawana w akademickiej psychologii za zbytnio wartościową. Nie zawsze jednak tak było i nie oznacza to jednoznacznie, że tego typu praca intelektualna jest rzeczywiście nienaukowa. Z pewnością ma ona zupełnie inne korzenie filozoficzne, sięgające innych tradycji naukowych wywodzących się niemieckiego empiryzmu i fenomenologii (jak chociażby Alexander von Humboldt czy naukowa praca Goethego).

jbp-11.jpg

Gdy zanurzy się trochę głębiej w temat filozofii nauki to nagle może okazać się, że część tego co Jung czy Peterson robili kwalifikuje się jako nauka, lecz w szerszym rozumieniu niż te dzisiejsze, inna część może nie kwalifikować się wcale, a jeszcze inna może spełniać wszystkie standardy stawiane przez dzisiejszą psychologię! Tak więc sądzę, że odpowiedź nie jest prosta, i tak jak w stu procentach nie udało mi się w mojej pracy dyplomowej odpowiedzieć na problem naukowości Junga tak nie zamierzam tutaj stawiać jednoznacznych opinii o Petersonie. By odpowiedzieć na to pytanie należałoby dobrze zdefiniować czym nauka jest oraz czym ona jest w kontekście psychologii, gdyż zarówno Jung jak i Peterson wydają się być pewnymi przypadkami granicznymi tej problematyki. Warto tutaj jeszcze podkreślić, że te spekulatywne, trudno weryfikowalne hipotezy Peterson stawia poza publikacjami oraz konferencjami stricte naukowymi. Zdaje on więc sobie sprawę z niejakiej dwoistości i niezupełnej kompatybilności swoich poglądów naukowych (z tym, że brak kompatybilności wcale nie znaczy, że sam sobie przeczy!)

jbp-12.jpg

Peterson i trzewia


Powyższe rozmyślania towarzyszyły mi przez cały okres pisania pracy magisterskiej, ale też odkrywania tego, co Peterson ma do powiedzenia i czym to podpiera. Zaważyłem coś jeszcze, tym razem obserwując siebie i swoje reakcje na całe to wydarzenie i w efekcie spotkanie kogoś, kto (bądź co bądź) mocno mnie inspirował przez ostatni rok życia. Chyba dotąd trochę samooszukiwałem sam siebie, że Peterson jest dla mnie wyłącznie pożywką intelektualną. Wybierając się na ten event nie uważałem tego za nic dużo "większego", niż pójście na naukową konferencję czy wykład. Ciężko jednak taką myśl utrzymać, zauważając u siebie ogromne podekscytowanie, a nawet stres, słowem - dość mocną emocjonalną reakcję. Zacząłem więc zadawać sobie więc pytanie na ile Peterson jest DLA MNIE naukowcem, a na ile pewnego rodzaju celebrytą, autorytetem czy "akademicką gwiazdą rocka"? Uznałem ostatecznie, że jest czymś po trochu i chyba nawet w tym wieku można sobie pozwolić na pewne "fanboystwo" ;)

jbp-13.jpg

Zdaję sobie sprawę z błędów popełnianych przez Petersona, z tego, że do niektórych jego hipotez należy podchodzić z ostrożnością i sceptycyzmem, zwłaszcza do tych spoza obszaru psychologii. Myślę, że taka samoświadomość "uroku", jaki wywołuje w nas jakaś postać pozwala trochę się od tego uroku zdystansować, a nawet w pewnym sensie pozwolić nim się cieszyć. Peterson na szczęście coraz częściej (mam wrażenie), stara się podkreślać, co jest czystą spekulacją w jego wywodach, a na co są solidne dane empiryczne. Podejrzewam, że dla niego podobnie jak dla mnie kwestie te nie są banalne i zapewne sam eksperymentuje ze sposobem, w jakim można je łączyć. Na szczęście Peterson sam zachęca do krytycznego spoglądania na jego dokonania i słowa, co według mnie jest bardzo ważne gdyż niestety cały kult, który wokół niego się roztacza nie zawsze jest zdrowy, i wiele osób wydaje się mijać z jego przesłaniem (chociażby osoby romansujące z alt-rightem).

jbp-14.jpg

A sam wykład? Był świetny, jak zawsze. Dość swobodna, pełna dygresji, lecz treściwa podróż po tematach, które zawsze gdzieś spotykają się w jakimś punkcie. O indywidualizmie i kolektywizmie, o tym jak stworzyć sens w świecie pełnym cierpienia, o archetypowych historiach powtarzających się w nasze kulturze. Nie usłyszałem tam właściwie nic, czego nie można dowiedzieć się z innych wykładów, które lądują na jego kanale, lub z książki, której przecież ten wykład jest promocją. Nie są to bynajmniej rzeczy proste, tak więc kilkukrotne ich przyswajanie nie wyczerpuje wcale ich wartości, lecz za każdym razem pomaga w asymilacji jakiejś nowej obserwacji lub myśli. Warto było się wybrać także po to, by konfrontować się nie z tym, kim Jordan Peterson jest obiektywnie, lecz tym kim jest dla mnie.

jbp-15.jpg

Udało się po wykładzie podać rękę, zamienić parę słów i dostać autograf. Wręczyłem Jordanowi literaturę z mojej pracy dyplomowej, uznając że będzie może będzie to dla niego ciekawa ściąga i może odkryje tam jakieś badania albo koncepcje, których akurat nie znał, a które przecież leżą w obrębie jego zainteresowań. No i pomyślałem, że może będzie to dla niego miłą odmiana, gdyż zwykł on raczej dostawać listy z podziękowaniami ;)

Kończąc ten chaotyczny wywód, zachęcam do obejrzenia wykładu Petersona z Islandii. W załączonym niżej filmiku możecie dostrzec mnie po prawej w pierwszym rzędzie - w pierwszych sekundach widać jak wyciągam aparat i robię zdjęcia.

PS Posprzątajcie pokój!

jbp-2.jpg

Sort:  

Chyba najciekawsze są właśnie te postacie, które wychodzą poza sztywne ramy i krytycznym okiem patrzą na cały bajzel zwany naukami humanistycznymi, czasem muszą się posiłkować nienaukowym językiem, co wcale nie umniejsza świetlistości ich umysłów. Możliwość badania empirycznego to również kwestia znalezienia metody i sensownego policzenia. No i otwarcia głowy! Super tekst! :)

A gdyby ktoś chciał przeczytać 12 życiowych zasad w polskim tłumaczeniu, to polecam zakup prosto od wydawnictwa pod tym linkiem.

Świetnie się czytało!

Kocham to jak tu siedzisz kolo niego i kocham jak piszesz o byciu fanboyem. Jak ja za tobą tesknie!

To wasze zdjecie jest wszystkim dla mnie teraz :333

Spotkałem Daddy'ego a ty nie haha