Z Islandią się już pożegnaliśmy, ale została jeszcze jedna przygoda do pokazania. W kwietniu odwiedził mnie mój przyjaciel Wojtek wraz ze swoją wybranką Barbarą, która współtworzy blog Przeminęło z kadrem. Przywieźli ze sobą coś, co niezmiernie uradowało mą duszę – trzy aparaty analogowe i dziewięć filmów. Sam ich przyjazd mnie niezmiernie ucieszył, ale możliwość pofocenia analogiem była świetnym prezentem z ich strony!
Wpis ten nie będzie typowy, ponieważ zdjęcia nie będą prezentowane chronologicznie. Zamiast tego będzie on ustrukturyzowany wedle aparatów i klisz. Zachowam dzięki temu spójność, a przy okazji będziecie mogli zobaczyć te same miejsca w zupełnie różnych ujęciach. Myślę, że wybrane i zestawione zdjęcia świetnie pokazują, jak bardzo różnorodna może być fotografia analogowa i jak wiele zależy od materiału, na którym zdjęcie jest robione, ale także od aparatu i przede wszystkim obiektywu. Autorami zdjęć jesteśmy ja, Wojtek i Basia. Posługiwałem się głównie MJU, więc większość zdjęć z tego aparatu jest moja, z innych klisz tylko kilka.
O większości z tych miejsc mogliście przeczytać już w moich poprzednich wpisach o "Westfjordach", tu, tu, tu i tutaj. Także z wyjątkiem jednego miejsca, które widziałem po raz pierwszy i o którego historii warto wspomnieć, nie będę się za bardzo rozpisywał. Wypożyczonym autkiem pomknęliśmy także w okolice jeziora Myvatn i Akureyri, o których pisałem tutaj. Szczęśliwie do wyprawy dołączył Czarek, dla którego był to drugi raz na fiordach zachodnich (choć widzieliśmy je niezależnie).
No to jadymy!
Olympus MJU I
Ilford Pan 400
Relaks w licznych ciepłych źródłach to jedna z przyjemniejszych aktywności na fiordach zachodnich :)
Strasznie zapragnąłem podczas tego wyjazdu porobić trochę zdjęć w małych, zapyziałych islandzkich wioskach. Odwiedziliśmy takich kilka, z których najfajniejsze były te, gdzie trzeba było odbić od głównej drogi okrążającej półwysep – Bolungarvík, Suðureyri i Flateyri. I wcale zapyziałe nie były – wręcz przeciwnie, były niezmiernie urocze! A może wyjątkowo łaskawa dla nas pogoda nadawała im taki czar?
Kodak Color Plus 200
Látrabjarg! Maskonurów po raz kolejny nie uświadczyłem, cóż, klątwa nadal działa.
Kodak Gold 200
Chyba tylko dzięki niemal zupełnym braku owadów na wyspie można w ten sposób suszyć ryby. Jeden z fajniejszych islandzkich przysmaków.
Dochodzimy do miejsca, o którym chciałem się trochę rozpisać. Jest to znajdujące się w odległej, wysuniętej skrajnie na zachód wiosce Selárdalur muzeum rzeźbiarza Samúela Jónssona. Właściwie ciężko to nazwać wioską, ponieważ oprócz paru domów i muzeum nie ma tam nic. Droga prowadząca do Selárdalur jest żwirowa, pełna dziur czyhających na nieuważnego kierowcę. Mozolną jazdę wydłużał dla moich gości fakt, że nie wiedzieli gdzie jedziemy. Postanowiłem zrobić im niespodziankę, ponieważ jako fani Sigur Rós znają "na wylot" ich przepiękne DVD pod tytułem Heima, co oznacza po prostu "w domu". Sigur Rós w ramach tego DVD zrobili trasę po Islandii, grając w ciekawych, wyjątkowych, często odludnych miejscach. Jednym z tych miejsc było właśnie nieskończone muzeum Samúela Jónssona. Słońce miało się ku zachodowi, droga była długa, my byliśmy już zmęczeni po całym dniu wrażeń, więc zapuściliśmy z Czarkiem jedną z płyt zespołu i delektowaliśmy się smakiem nadchodzącej niespodzianki.
No dobrze, ale oprócz naszej wartości sentymentalnej, fascynująca jest historia Samúela Jónssona. Otóż muzeum to to miejsce, w którym mieszkał i gdzie znajdują się rzeźby, które tworzył całe życie. Jego historia była mi znana przed wyjazdem, ale część uzupełniło nam małżeństwo, któremu pomogliśmy w pobliżu z targaniem kredensu.
Samúel Jónsson był ekscentrycznym artystą, zajmującym się przede wszystkim rzeźbą oraz malarstwem. Urodzony w 1884 żył trudami biednej wtedy Islandii. Podobno nie słynął z inteligencji, przez całe życie nie garnął się do pracy, tułaczka na roli nie bardzo mu wychodziła. Poślubił zatrudnioną przez siebie gospodynię, z którą miał trójkę dzieci, jednak każde z nich zmarło we wczesnym dzieciństwie. Od zawsze był odludkiem i nie miał zbyt wielu przyjaciół. Od zawsze za to kochał tworzyć i spędzać czas w przyrodzie. Gdy przyszedł czas na emeryturę, w końcu mógł w pełni i spokoju oddać się wyłącznie twórczości.
Samúel tworzył sztukę prostą, naiwną. Nigdy nie miał żadnego wykształcenia artystycznego, był całkowitym samoukiem. Jego rzeźby promienują dziecięcą wrażliwością. Nazywany był zresztą "artystą o dziecięcym sercu" ("listamaðurinn með barnshjartað"). Używał prostych, pastelowych kolorów, a z materiałów przede wszystkim beton. Tworzył z czystej radości tworzenia. Podobno stworzył przepiękny ołtarz dla pobliskiego kościoła, który go jednak nie mógł przyjąć, gdyż istniejący ołtarz również był stary i wartościowy. Samúel więc wybudował swój własny kościół, co zajęło mu trzy lata, a wokół swojego domu postanowił zrobić otwartą galerię sztuki na powietrzu. Wszystkie prace wykonywał ręcznie, bez elektryczności i żadnych maszyn. W drewnie stworzył nawet miniaturę Bazyliki św. Piotra, opierając się wyłącznie na pocztówce, gdyż nigdy nie był zagranicą.
Na starość zaczął tracić wzrok. Gdy jego widzenie słabło, postanowił oznaczyć dużymi, białymi muszlami ścieżkę z jego domu na plaże, tak by mógł nadal czerpać stamtąd piasek na beton dla swojej twórczości. Zmarł w 1969 roku, nie nigdy nie osiągnąwszy sławy. Dopiero po jego śmierci zastanawiano się, co zrobić z całym jego dobytkiem i twórczością. Opiekę nad jego dziedzictwem w końcu objęła powstałe specjalnie w tym celu stowarzyszenie. Jest w jego historii coś wzruszającego i smutnego. Wśród wywiadów przeprowadzonych po jego śmierci z ludźmi, którzy go znali, przebija się postać dobrodusznego, prostolinijnego człowieka, o niezwykłej sile charakteru i niezwyciężonej, nieprzerwanej pasji tworzenia. Pomimo trudów, jakie spotykały go na przestrzeni życia w tej nieprzyznanej dla człowieka krainie, z jego rzeźb i obrazów nie sposób nie odebrać jego przesłania, że życie jest dobre. I już.
A wieczór i noc po wizycie w domu Samúela Jónssona spędziliśmy w takim oto geotermalnym basenie, całym zupełnie dla nas.
Yashica T3
Fuji Pro 400H
Pierwszego dnia wycieczki właściwie całą drogę odsypiałem nocna zmianę, zakończoną tego samego ranka.
Fuji Pro 400H
Nowa, zarówno dla mnie jak i Czarka była także plażą Rauðisandur, czyli dosłownie "czerwona plaża". Jedna z nielicznych, nie-czarnych plaż na Islandii. Niekończąca się przestrzeń momentalnie udziela się swoim spokojem. Wokoło cudowne nic, słodkie, cudowne, kochane nic.
Kodak Pro 100
Nikon F4
Ilford HP5 400
Nieczynna już fabryka śledzi w Djúpavíku to kolejne miejsce znane Wojtkowi i Basi z Heimy (:
Szlajamy się po Dimmu Borgir.
Kodak Ektar 100
Majestatyczny Dynjandi.
Kodak Portra Pro 160
Zakończę ze słynnego KEX Hostel z Wojtkiem na tle Indii! Nie zapomniejczie zajrzeć na blog Basi, gdzie znajdziecie już dwuczęściową (1, 2) relacje oraz... więcej zdjęć, także cyfrowych.. Do przeczytania!
Zdjęcia są przesuperpiękne!
Świetny zestaw, porządne oglądanko.
Może by tak wyciągnąć z futerału mój analog?
Koooniecznie! Czekam na twoje foty :)
Twój post został podbity głosem @sp-group-up oraz głosami osób podpiętych pod nasz "TRIAL" o łącznej mocy ~0.20$. Zasady otrzymywania głosu z triala @sp-group-up znajdują się tutaj, w zakładce PROJEKTY.
@wadera
Chcesz nas bliżej poznać? Porozmawiać? A może chcesz do nas dołączyć? Zapraszamy na nasz czat: https://discord.gg/rcvWrAD
!tipuvote 3 hide
Ufff. Super wpis.
I olbrzymia dawka nostalgii - podwójna. Bo fotografia analogowa i Islandia.
Już zapomniałem jakie te ziarniste zdjęcia są piękne. Chyba czas wrócić do moich starych odbitek i slajdów i trochę sobie o tym przypomnieć. A klisze Ilforda są po prostu genialne. Świetnie jest sobie przypomnieć jaki potrafią wzbudzać zachwyt. Dziękuję Ci za to.
Nie widać na tym zdjęciu za dobrze ale to stokfisze, prawda? Nie jestem znawcą ale o ile się orientuję suszy się je o takich porach roku i w takich klimatach gdzie owady nie są problemem (elementem suszącym jest zimne, morskie powietrze zawierające odrobinę soli). Jak mi się zdaje, bardzo dużo stokfiszy suszy się w Norwegii (co ciekawe jednym z większych importerów jest chyba Portugalia). Dla mnie to nie owady są problemem, tylko ptaki. Podczas suszenia ryb, te konstrukcje często są osłaniane takimi siatkami, by ich nie dokarmiać. Tyle, że te siatki nie przeszkadzają tym ptaszkom, by sobie posiedzieć nad suszącymi rybkami i się trochę na nie poślinić... a czasem nawet więcej niż tylko poślinić.
Kilka zapyziałych budynków z zapyziałymi obejściami ale to wszystko w takim otoczeniu, że to nagle staje się urocze. A już całkowicie rozwalają znaki w samym środku jednej z takich wiosek, pewnie jedyne takie na całym świecie - Uwaga ptaki gniazdujące na poboczu. I jedziesz z prędkością pijaka na czworakach a 7,5 cm od kół auta rozdziawione dziobki pisklaków, podczas gdy ich matki podlatują tak blisko wystawianej przez okno twarzy, że naprawdę niewiele brakuje by wydziobała Ci oczy. A obok jakiś zardzewiały, kilkudziesięcioletni traktor.
Część zdjęć ma wyraźny artefakt - ciemniejszą kreskę mniej więcej w 1/6 zdjęcia patrząc od góry (swoją drogą widać dzięki temu, że nie poprawiacie kadrowania w postprodukcji - zazdroszczę, chciałbym mieć takie wyczucie kadru). To raczej nie migawka (chyba, że jest jakaś bardzo nietypowa) - albo wada konkretnej kliszy albo jakaś nierówność albo paproch w aparacie, który ją porysował. Ech, jednak takie zdjęcia mają chyba więcej duszy niż cyfrowe.
Dzięki za mega komentarz :) Cieszę się, że sprawiły ci radość. Po półtorarocznym odwyku od analoga byłem naprawdę wygłodniały tej formy focenia.
Nie przypominam sobie siatek, ale rzeczywiście, raczej powinny jakieśbyć bo akurat ptactwa jest od groma na wyspie.
Tego nie widziałem, ale widziałem kilka razy znaki ostrzegające przed atakującymi rybitwami, które potrafią naprawdę zrobić krzywdę, sam zostałem raz zaatakowany przez dwie (jedna uderzyła mnie całym rozpędzonym cielskiem w głowę).
No tak, niekiedy to jakaś nieszczelność, ale zwykle to chyba jednak wina osoby wywołującej film, tak mi się zdaje.
Ach, rzeczywiście - zapomniałem, że to może również coś powstałego podczas procesowania negatywu :-D.
Congratulations @steem-hikers-pl! You have completed the following achievement on the Steem blockchain and have been rewarded with new badge(s) :
You can view your badges on your Steem Board and compare to others on the Steem Ranking
If you no longer want to receive notifications, reply to this comment with the word
STOP
Vote for @Steemitboard as a witness to get one more award and increased upvotes!