Dokładnie 19 lutego, dwa lata temu przywitałem się z Wami. Nie wypada wychodzić po angielsku, więc postanowiłem też się pożegnać. Spędziłem w tym wirtualnym świecie ponad dwa lata, sprawdzając się czy jestem w stanie robić coś konsekwentnie przez taki okres czasu.
Początkowo planowałem pisać każdego tygodnia, ale szybko zrobiłem piwot i żeby się nie zniechęcać, pisałem raz na miesiąc. Ten wpis jest moim dwudziestym piątym. Niezależnie od tego gdzie byłem, nie mogłem znaleźć wymówki, by przynajmniej raz w miesiącu nie napisać o czymkolwiek. A pisałem o rzeczach różnych. O przeżyciach, o książkach, o paleoastronautyce, przemyśleniach, planach. Pisałem o tym, na co miałem ochotę. Niektóre z wpisów były bardzo emocjonalne, a do niektórych podchodziłem bardzo lajtowo. Kilka razy zmusiłem się do pisania, ale po wszystkim byłem z siebie dumny.
Dlaczego kończę z tą tradycją? Robię sobie miesięczne plany. Wpis na steemit zawsze znajdował się na szczycie tej listy. Ostatnio jednak zauważyłem, że mam inne motywacje. Doba jest jak słoik, a nie jak guma. Nie mogę jej rozciągnąć, tak jakbym chciał. Dlatego świadomie wyjmuję swoją energię z pojemnika steemitowego, żebym mógł tą energię spożytkować w inny sposób i przenieść ją w inne miejsce, do nowego pojemnika.
Gdzie ten pojemnik się znajdzie? Chodzi mi po głowie pisanie własnego bloga. Kupiłem już domenę, hosting (choć mam duże problemy z połączeniem jednego z drugim i instalacją, walczę już drugi tydzień) i prawdopodobnie będę za jakiś czas publikował różne artykuły na: http://krzysztofdenisiuk.pl/
O czym będę pisał, tego jeszcze nie sprecyzowałem. Chyba skuszę się na pisanie postów biznesowych, o sprzedaży, HR, AI i tego typu rzeczach, ale z drugiej strony nie chciałbym się do tego ograniczać. Steemit pełnił fantastyczną funkcję notatnika i "dzienniczka", wydawanego co miesiąc i z przyjemnością wracam do moich publikacji z przeszłości. Może jest to jakiś trop.
Tak, czy inaczej, chciałbym wszystkim, którzy czytali moje posty podziękować. Było to pierwsze miejsce w internecie, w którym odsłaniałem tą wrażliwszą stronę siebie. Nie jest łatwo publikować treści i narażać się za każdym razem na cios. Miałem takie obawy, ale nigdy nic takiego mnie nie spotkało. Wręcz przeciwnie - kilkoro z Was pisało do mnie osobiście, niektórzy komentowali posty, lajkowali i nominowali do tekstów miesiąca. To bardzo mnie zbudowało i zachęca do dalszego dzielenia się tym, co we mnie siedzi. Dlatego bardzo Wam dziękuję, to najbardziej świadoma społeczność w internecie, z którą kiedykolwiek wchodziłem w interakcję.
No i cóż, gdyby ktoś w przyszłości znalazł tego "bloga", znalazł któryś wpis, o którym chciałby porozmawiać, będzie mi bardzo miło. Zostawiam swojego maila: [email protected]
Z wielkim sentymentem będę wspominał ten portal, bo lata w których tu byłem, były najlepszymi latami mojego życia.
"Podążając tam, gdzie musimy podążać, robiąc to, co musimy robić, i oglądając to, co musimy oglądać, stępiamy i wyszczerbiamy narzędzie, którym piszemy. Ale wolę je mieć powyginane i stępione i czuć, że muszę je znowu wyostrzyć, wykuć we właściwy kształt i przeciągnąć po osełce i wiedzieć, że mam o czym pisać - niż żeby było piękne i błyszczące, a ja żebym nie miał nic do powiedzenia, albo żeby było gładkie i dobrze naoliwione w schowku, ale nieużywane."
E. Hemingway
Bardzo nie rozumiem tego pożegnania zwłaszcza, że nie odkładasz pióra do kałamarza na dłużej.
Rozumiem, chcesz pisać coś pod swoim szyldem, a nie na "jakimś tam portalu".
Możesz to połączyć - w sensie blog pod swoją domeną i sieć Steem. Dwa produkty są do tego odpowiednie:
Steempress, czyli wyczka do wordpress'a, ludzie z zewnątrz też mogą komentować - https://wordpress.org/plugins/steempress/
I polski produkt - dblog.pl
W obydwu przypadkach jest możliwość podpięcia swojej domeny.
Właśnie miałam też zaproponować dblog.pl
Bez problemu można tam stworzyć fajnego bloga nie porzucając steema. A jeśli zależy Ci na własnej domenie to również mają taką możliwość 😉
@tipu curate
Upvoted 👌 (Mana: 5/15 - need recharge?)
Powodzenia w realizacji planow:)