Czytając sporo postów na temat historii, naszło mnie przed chwilą pytanie:
Co takiego jest w historii, że tak bardzo nas interesuje?
Ludzie mają przecież wiele zainteresowań, nie każdy oczywiście historią się interesuje... świadomie. Uważam jednak, że nieświadomie każdy jest zaciekawiony historią. Można przecież być wspaniałym matematykiem, programistą, czy lekarzem i nawet nie mieć czasu na takie rzeczy. Jednak historia zawsze gdzieś się przewija. Nie bez powodu jest powiedzenie "historia zatacza koło". Znając historię, można bardzo dużo przewidzieć... A historię jako ogół zna każdy.
Dziedzin historii jest tak naprawdę nieskończoność. Nam oczywiście kojarzy się ze starożytnością i średniowieczem, gdzie te epoki są często nawet ze sobą mylone. "Coś tam walczyli, miecze, tarcze, zamki, piramidy".
Drugi z popularnych tematów to oczywiście II Wojna Światowa. Tutaj co prawda jest głównie polski nacisk na te wiadomości, bo gdy spyta się przeciętnego Amerykanina, nie będzie wiedział gdzie taka wiocha jak Polska leży.
My jednak mamy bagaż doświadczeń w różnego rodzaju wojnach, a z racji tego, że wciąż żyją osoby, które to piekło przeżyły i mogą opowiedzieć, wiemy o wiele więcej i powinniśmy się z tego cieszyć.
W szkole niestety te tematy są wykładane jednoznacznie, podręcznikowo.
Kiedy trzeba czytać masę tekstu podręcznikowego, na sam widok ludziom się odechciewa, przez co zapał przemija.
Uważam, że fajnie gdyby od czasu do czasu wystąpiła w szkole osoba, która sama coś przeżyła i ma doświadczenie. Tym bardziej póki jeszcze żyją, bo jest ich coraz mniej. Jeden taki wykład i w większości przypadków wiemy więcej niż po przeczytaniu jednym tchem całego podręcznika.
Dobrze więc, że powstają takie miejsca, które potrafią pokazać historię na żywo. Pisałem niedawno cykl o Biskupinie i myślę, że jest to ewenement w skali nawet europejskiej. Bo co z tego, że jest muzeum... Muzeum przeciętnego człowieka nie zaciekawi. Dziecko pójdzie z przymusu, a dorosły jeśli nie musi, to nie odwiedzi.
Trzeba wiedzę umieć przekazać. W Biskupinie jest to robione poniekąd poprzez "zabawę" i jest to całkiem dobre.
Zjeżdżają się naprawdę duże grupy turystów chętnych poznać to miejsce i jednocześnie - czasami nieświadomie - poznać to co tutaj się działo kilka tysięcy lat temu.
Pokażę to na przykładzie. Jest u mnie w mieście wspaniałe Muzeum Ziemi Pałuckiej oraz Baszta - główna atrakcja turystyczna. Byłem tam niezliczoną ilość razy, gdyż moja babcia tam pracowała. Znam praktycznie wszystko, co tam jest na pamięć. Śmiali się ze mnie, kiedy w podstawówce były obowiązkowe wycieczki szkolne, że sam mógłbym oprowadzać swoich rówieśników.
I ja to wiem, fajnie... ale nikt z moich kolegów nie odwiedzi tego miejsca drugi raz, bo teoretycznie jest to nudne muzeum.
Z Basztą jest jednak inaczej. Odwiedza ją każdy turysta, który przyjeżdża do Żnina. Wystawy są na kilku piętrach, więc - podobnie jak w muzeum - jest co zwiedzać i tak naprawdę koncepcja nie różni się zbytnio od tego w Muzeum Ziemi Pałuckiej, bo sama baszta do tego muzeum należy... ale jednak sam fakt wyglądu powoduje, że ludzie chcą to odwiedzić.
Z Biskupinem oczywiście jest podobnie. Ta cała "otoczka" powoduje, że miejsce z nudnego staje się nagle nadzwyczaj ciekawym. W naszym regionie jest wiele takich miejsc, o których już wspomniałem - m.in. ruiny zamku obok Muzeum Kolei Wąskotorowej w Wenecji, ale o tym kiedyś.
Zwiedziłem w życiu sporą ilość muzeów. Na myśl przychodzi mi Muzeum Oręża Polskiego w Kołobrzegu. Ktoś tam w ogóle był?
Większość osób, które odwiedzają Kołobrzeg jadą po prostu nad morze i często nawet nie ruszają się dalej niż ze swojego pokoju na plażę. Dla tych, który tak robią, skrót poniżej.
Obiekt z zewnątrz nie prezentuje się jakoś wspaniale, ale już na pierwszym planie widać różne machiny wojenne, które są powystawiane na dworze. Sprawia to, że dzieci od razu zaczynają się interesować.
Oto chyba w tym wszystkim chodzi... Żeby zainteresować dzieci, które jeszcze prawie nic w życiu nie doświadczyły. Dzięki temu można uczyć się poprzez zabawę, co w przyszłości może nieświadomie poskutkować wymaganą wiedzą i przewidywaniem.
Sama historia jest też bardzo ciekawą nauką. Myślę, że przede wszystkim można bardzo łatwo uczyć się jej praktycznie, a nie czerpać wiedzę z książek. Głównym podmiotem jest oczywiście muzeum, ale przecież mamy bardzo dużo różnorakich festiwali, spotkań, wycieczek.
Tutaj po prostu widzimy. Obojętnie co się odwiedzi, to widzimy jakąś rzecz, która odegrała swoją rolę w kształtowaniu dzisiejszego świata. To jest według mnie fascynujące i za to powinniśmy cenić nasz kraj i dobra kulturowe.
Moje drugie konto, na którym piszę wyłącznie o sporcie - @dsport.
A byles w Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie ? Jako dzieciak chodzilam z dziadkiem, pamietam ze prawie co tydzien to byl staly punkt programu , wycieczka z dziadkiem do MWP i tona historii, najlepsze wspomnienie na swiecie, no i oczywiscie to kiedy dziadek zabral mnie na Indiane Jonesa do kina ale niestety nas nie wpuscili bo bylam za mala, liczyly sie checi ;)
Niestety nie.
W Warszawie byłem tylko w Muzeum Fryderyka Chopina.
tez bylam, jednakze to zupelnie inna liga, przejdz sie jak lubisz militaria ;)
Kiedyś na pewno, aczkolwiek nie mam raczej okazji odwiedzać stolicy, a jak już to tylko przejazdem.
A na którą część Cię nie wpuścili? Mnie się udało wślizgnąć na 3 - Świątynię Zagłady. Co za przeżycie!
oh kochana, do teraz wydawalo mi sie ze to byla pierwsza czesc, poszukiwacze zaginionej arki , ale wyszla w 1981 a do polski na bank dotarla 1983 wiec bylam niemowlakiem to musiala byc kolejna czesc ... XD
Mnie się też pomyliło 😁. Świątynia zagłady była druga i musiała dotrzeć do Polski grubo po premierze, która była w 84. A teraz narzekamy, jak film wchodzi 2 tyg za resztą świata 🙂