Zwycięstwo Hezbollahu w libańskich wyborach - czy jest się czego bać?

in #polish7 years ago (edited)

6 maja 2018 roku w Libanie odbyły się wybory parlamentarne. Jeszcze tego samego dnia, w godzinach wieczornych, media obiegła wiadomość "Hezbollah przejmuje władzę w Libanie“. Osoby, które przeczytały takie nagłówki, mogły pomyśleć że wkrótce na fotelu premiera Libanu zasiądzie człowiek Nasrallaha. Jednak czy faktycznie tegoroczne wybory tak bardzo zrewolucjonizowały libańską scenę polityczną? O libańskich wyborach, ich wpływie na sam Liban i planach Izraela opowiem w dzisiejszym wydaniu Pulsu Lewantu.

-----------------------------------------------

Podstawy libańskiego ustroju

Liban jest multi-religijnym państwem. Największą grupą religijną są tutaj muzułmanie - stanowią ok. 54% mieszkańców. Chrześcijanie są także bardzo liczni – ok. 40,5%. Małą, lecz zwartą grupę tworzą także Druzowie – 5,5%. Przy czym jest to sam wierzchołek góry lodowej gdy idzie o strukturę religijną Libanu, bo np. muzułmanie dzielą się jeszcze na Szyitów i Sunnitów (każda z tych grup stanowi ok. 27% mieszkańców Libanu). Także chrześcijanie dzielą się między sobą na maronitów, prawosławnych, czy protestantów – przy czym maronici stanowią najliczniejszą grupę – ok. 21% całej populacji Libanu.

Ten podział religijny miał ogromny wpływ na ukształtowanie się libańskiego systemu politycznego. Już pierwotny tekst konstytucji z 1926 roku, która została uchwalona jeszcze w czasach gdy Liban był zależny od Francji, odzwierciedlał podziały religijne. Początkowo system ten dyskryminował muzułmanów, jednak z czasem, gdy muzułmanie zaczęli stanowić większość mieszkańców Libanu, dotychczasowy system stał się nie od utrzymania. W rezultacie obecnie podstawy libańskiego ustroju wyglądają następująco:

1. parlament składa się z 128 członków – z czego jedna połowa mandatów przeznaczona jest dla chrześcijan a druga połowa dla muzułmanów (do tej grupy zaliczeni są także Druzowie)

2. przewodniczący parlamentu musi być szyitą

3. prezydent republiki wybierany jest przez parlament – przy czym prezydent zawsze musi być chrześcijaninem

4. premier musi być sunnitą

5. każda zmiana konstytucji wymaga zgody 2/3 członków parlamentu – w ten sposób zabezpieczono się przed zmianą prawa w przypadku, gdyby liczebność jednej grupy ludności znacznie zwiększyła się.

Mapa religijna Libanu - autor: Sergey Kondrashov, katagogi.com

-----------------------------------------------

Libańska scena polityczna

W Libanie występuje bardzo dużo małych partii, lecz zasadniczo starają się one współpracować w większych "blokach". W efekcie parlament podzielony jest na dwa wielkie sojusze:

* Sojusz 8 marca – przewodzi mu Hezbollah

* Sojusz 14 marca – przewodzi mu „Ruch Wolności” z dotychczasowym premierem Haririm na czele.

W ostatnich wyborach parlamentarnych to właśnie "Sojusz 14 marca" okazał się być zwycięzcą, zdobywając 71 mandatów. Pozostałe 57 miejsc przypadło "Sojuszowi 8 marca".

-----------------------------------------------

Libański kryzys polityczny

Konstytucja przewiduje, że prezydent Libanu ogłasza wybory parlamentarne co 4 lata. Terminowo najbliższe wybory parlamentarne miały odbyć się w 2013 r. Jednak wtedy libański parlament przedłużył swoją kadencję jeszcze o rok, gdyż uznał, że przeprowadzenie wyborów jest niemożliwe „ze względów bezpieczeństwa”. Przedłużona kadencja parlamentu skończyła się w listopadzie 2014 roku i wtedy prezydent powinien ogłosić wybory. Jednak kadencja prezydenta – Michela Sulaimana – zakończyła się w maju 2014 roku i w rezultacie nie było już osoby, która mogłaby ogłosić wybory – najpierw parlament powinien wybrać nowego prezydenta. Jednak tu pojawił się problem, bo liczne partie nie mogły dojść do porozumienia (przypominam, że w Libanie to parlament wybiera prezydenta). Ostatecznie parlament znowu przedłużył swoją kadencję, a prezydenta wybrano dopiero w 2016 roku – został nim Michel Aoun z Wolnego Ruchu Patriotycznego. Podsumowując, wybory w Libanie opóźniły się aż o 5 lat.

Michel Aoun - autor: Imadmhj, commons.wikimedia.org

-----------------------------------------------

Przed wyborami

W okresie przedwyborczym pojawiały się różne analizy tego jak mogą ułożyć się wyniki najbliższych wyborów. Duża część osób twierdziła, że Libańczycy będą głosować przeciwko Hezbollahowi, bo są już zmęczeni wojną w sąsiedniej Syrii, w której przecież ogromną rolę odgrywa, wspierany przez Iran, Hezbollah.

Z drugiej strony mówiło się także, że rządzący sojusz 14 marca nie może liczyć na zbyt duże poparcie. Libańska gospodarka jest w bardzo słabej kondycji - zadłużenie sięga 150% PKB. W dodatku kraj ma ogromne problemy z gospodarką energetyczną, gdyż w efekcie wojny domowej i walk z Izraelem duża część lokalnej infrastruktury energetycznej została zniszczona - w praktyce przekłada się to na częste przerwy w dostawie prądu. Jednym z punktów zapalnych anty-rządowych nastrojów jest 1 mln syryjskich uchodźców, którzy przebywają obecnie w Libanie. O ile na początku Libańczycy byli przyjaźnie nastawieni do uciekających przed wojną Syryjczyków, to teraz nastroje te uległy zmianie. Wojna w Syrii trwa już siódmy rok i nadal nie widać jej końca, a rząd libański nie wie co robić z uchodźcami.

Ponadto jest także inny, nieco bardziej prozaiczny powód anty-rządowych nastrojów – śmieci. W ostatnich latach libańskie ulice pokryły się setkami odpadów. Jest to rezultat podziałów w rządzie (o tym jeszcze będzie mowa), który nie potrafi zapewnić odpowiedniej ilości wysypisk śmieci. Na fali anty-rządowych protestów dotyczących śmieci, młodzi Libańczycy zaczęli tworzyć różne organizacje np. „You Stink!”, które szybko stały się swoistymi platformami politycznymi - osoby znane z ruchu "anty-śmieciowego" zapowiedziały swój start w nadchodzących wyborach. Część obserwatorów twierdziła, że właśnie takie obywatelskie inicjatywy mogą być swoistym „game-changerem” i zdobyć dużą część mandatów w przyszłym parlamencie.

W 2017 roku nastąpiła także duża zmiana gdy idzie o libański system wyborczy. Parlament przegłosował zmianę ordynacji wyborczej. Dotychczas obowiązywała ordynacja większościowa. Kraj był podzielony na 23 okręgi wyborcze Każdy okręg miał przypisaną do siebie liczbę mandatów dla poszczególnych mniejszości. Wyborcy głosowali na listy wyborcze a nie na konkretnego polityka. Jeśli np. w danym okręgu przewidziano 3 mandaty dla Szyitów to partia, która zdobyła najwięcej głosów automatycznie zdobywała wszystkie 3 mandaty. Po zmianach w Libanie obowiązuje system proporcjonalny. Zwycięzca nie bierze już wszystkiego, lecz mandaty dzieli się wśród polityków proporcjonalnie do uzyskanych wyników. W teorii system ten ma ograniczyć „sekciarskość” libańskich wyborów i zwiększyć szanse kandydatów niezależnych na wejście do parlamentu.

Protestujący Libańczycy - autor: Houssein, flickr.com

-----------------------------------------------

Wyniki

Wyniki ostatnich wyborów pokazały, że przedwyborcze analizy nie były zbyt wiele warte a libańska polityka nie da się „zamknąć” w raz utartych schematach.

Największym wyborczym zaskoczeniem było zwycięstwo "Sojuszu 8 marca", któremu przewodzi Hezbollah. Razem "Sojusz" zdobył aż 85 mandatów, co oznacza zyskanie aż 27 miejsc w parlamencie w porównaniu do poprzednich wyborów. Hezbollah i sojuszniczy Amal mocno zjednoczyły szyickich wyborców zdobywając aż 90% głosów wszystkich libańskich szyitów. Ponadto ku zaskoczeniu wielu osób "Sojusz 8 marca" zdobył mandaty w wielu okręgach, gdzie historycznie nie miały dużego poparcia np. sunniccy kandydaci Sojuszu 8 marca wyszarpali dwa mandaty party Haririego w Bejrucie, który uważany jest za bastion "Ruchu Wolności". Z drugiej strony "Sojusz 8 marca" stracił dwa mandaty w dolinie Bekaa – uznawanej za matecznik Hezbollahu.

Szczególnie zaskakująca jest spektakularna porażka premiera Harirego. Co prawda po awanturze w KSA, gdy Saudowie zmusili go do dymisji, jego poparcie nieco spadło, ale chyba nikt z jego współpracowników nie spodziewał się, aż tak słabego wyniku. „Ruch Wolności” stracił aż 7 mandatów i obecnie posiada ich już tylko 19. Mimo znacznego spadku poparcia, partia Haririego nadal pozostaje najsilniejszym ugrupowaniem sunnickim.

Ciekawe roszady nastąpiły także wśród chrześcijańskich wyborów. Wolny Ruch Patriotyczny, który pozostaje w sojuszu z Hezbollahem, zdobył 20 mandatów. Tymczasem lokalny, także chrześcijański, rywal – Siły Libańskie (sojusznik Haririego) – zdobyły aż 15 mandatów. Tym samym Siły Libańskie prawie zdublowały swoje dotychczasowe poparcie. Za poprzedniej kadencji (2009-2018) Wolny Ruch Patriotyczny odgrywał dużą rolę w libańskiej polityce, gdyż politycy tej partii uważali się za wyłącznych reprezentantów społeczności chrześcijańskiej. Teraz jednak pozycja WRP została mocno podkopana przez Siły Libańskie, które z pewnością będą chciały skapitalizować swój wyborczy sukces. Oznacza to, że wkrótce mogą czekać nas ciekawe szachy w libańskim rządzie – zarówno WRP jak i Siły Libańskie będą chciały zdobyć jak najwięcej stołków ministerialnych przeznaczonych dla chrześcijan (o religijnych podziałach w rządzie będzie jeszcze mowa).

Jeśli idzie o kandydatów niezależnych, związanych z ostatnimi protestami (np. You Stink!), to startowali oni z list wyborczych "Jesteśmy tutaj dla Narodu" - lista stworzona specjalnie na potrzeby tych wyborów. Mimo tego, że część osób wieściła upadek establishmentu, to w praktyce tylko 1 mandat padł łupem ruchu obywatelskiego. Zdobyła go znana prezenterka telewizyjna Paula Yacoubian (Ormianka). Pokazuje to, że póki co Liban nie jest jeszcze gotowy na społeczeństwo obywatelskie.

Zaskoczeniem była także niska frekwencja wyborcza – 49%. Była to frekwencja niższa niż w poprzednich wyborach w 2009 roku, gdy wyniosła prawie 55%. Przed wyborami szacowano, że frekwencja może być bardzo wysoka, gdyż były to pierwsze wybory od 9 lat. Jednak rzeczywistość okazała się zupełnie inna. Tak niska frekwencja prawdopodobnie spowodowana jest tym, że libańska scena polityczna jest mocno scementowana i na listach wyborczych można cały czas odnaleźć głównie stare, znane nazwiska – jeśli nawet pojawiają się jakieś zmiany, to na takiej zasadzie, że zamiast ojca startuje syn.

Flaga Hezbollahu w Baalbek - autor: yeowatzup, flickr.com

-----------------------------------------------

Co wyniki wyborów oznaczają dla samego Libanu?

Wyniki wyborów wskazują, że przyszłe negocjacje dotyczące obsady nowego rządu będą bardzo trudne. Zwycięska "Koalicja 8 marca", której przewodzi Hezbollah, nie ma prawie żadnych szans na utworzenie własnego rządu. Wynika to z tego, że tak jak już wcześniej wspomniałem, libańska konstytucja wymaga, aby premier był Sunnitą. Tymczasem w "Sojuszu 8 marca" sunnici stanowią tylko mały procent – sojusz jest złożony głównie z szyitów z Hezbollahu i Amalu oraz chrześcijan z Wolnego Ruchu Patriotycznego. Mimo, że sunnicka partia dotychczasowego premiera Haririego straciła aż 7 mandatów, to nadal pozostaje najsilniejszym sunnickim ugrupowaniem, z którym trzeba się liczyć. Co by nie mówić o Haririm, to cieszy się on dużym poparciem Zachodu, za czym idą duże środki finansowe – tylko w 2014 roku zagraniczna pomoc wyniosła aż 10% libańskiego PKB.

Zdaje się, że Hezbollah zdaje sobie sprawę z wyzwania, jakim jest powołanie rządu w obecnych warunkach. Świadczy o tym wypowiedź Nasrallaha, który jeszcze przed ogłoszeniem oficjalnych wyników wyborów wezwał wszystkie partie do "niezwłocznej współpracy przy tworzeniu nowego rządu". O ile kandydatura Haririego na premiera jest w zasadzie przesądzona, to już sama obsada pozostałych stanowisk ministerialnych nie jest taka pewna. Tegoroczne wybory doprowadziły do dużych – nawet jak na warunki libańskie – podziałów. Chrześcijański Wolny Ruch Patriotyczny, który stoi po stronie Hezbollahu, z pewnością będzie chciał co najmniej utrzymać liczbę swoich ministrów. Z drugiej strony, także Siły Libańskie (chrześcijanie), które stoją po stronie Haririego, będą chciały zwiększyć swoje wpływy w rządzie.

W tym miejscu trzeba jeszcze wskazać, że Hezbollah wraz z sojusznikami będzie chciał otrzymać co najmniej 1/3 +1 tek ministerialnych w przyszłym rządzie. Dlaczego akurat właśnie 1/3+1? Związane jest to z libańskim prawem, które wymaga aby wszelkie ważne decyzje (np. budżet) były przegłosowywane w rządzie większością kwalifikowaną 2/3. Mając 1/3 +1 tekę "Sojusz 8 marca" będzie w stanie zablokować każdą decyzję przyszłego rządu, która będzie nie po jego myśli. Przy czym formuła 1/3+1 to absolutne minimum – Sojusz 8 marca jest świadomy swojego zwycięstwa i będzie naciskał na przyszłego premiera, aby dostać jak najwięcej stanowisk ministerialnych.

Warto jeszcze wskazać, że kluczowe znaczenie przy tworzeniu nowego rządu mają także podziały religijne. Porozumienie z Taif z 1989 przewiduje że na wszystkich najwyższych stanowiskach zapewniona będzie równa reprezentację wszystkim mniejszościom religijnym. Co prawda nie ma tu mowy o równym podziale stanowisk w rządzie, jednak drogą zwyczaju przyjęło się że teki ministrów są równo dzielone między chrześcijan i muzułmanów (były od tego małe wyjątki).

Podsumowując, już teraz widać że negocjacje dotyczące utworzenia przyszłego rządu będą długie i bardzo trudne. Nawet jeśli libańscy politycy dogadają się co do obsady rządu, to mało prawdopodobne, że rząd ten będzie bardziej efektywny niż dotychczasowy, który nie radził sobie z podstawowymi problemami kraju. Nie radził sobie, gdyż był zbyt podzielony na małe, walczące między sobą frakcje, które nie mogły dojść do porozumienia nawet co do takich banalnych kwestii jak gospodarka odpadami.

Parada Hezbollahu w Libanie - autor: khamenei.ir

-----------------------------------------------

Co wyniki wyborów oznaczają dla Izraela?

Izraelski minister obrony Awigdor Lieberman stwierdził, że wyniki wyborów w Libanie oznaczają „nową rzeczywistość” i że od teraz libańskie wojsko będzie bezpośrednio dowodzone przez Nasrallaha. Natomiast izraelski minister oświaty Naftali Bennet napisał na Twitterze „Lebanon=Hezbollah”. Słysząc taką retorykę wiele osób może uznać, że Liban znalazł się na krawędzi żydowskiej inwazji.

Prawda jednak wydaje się nieco inna. Tak jak już wspomniałem, rozdrobnienie polityczne w Libanie, może doprowadzić do politycznego kryzysu. Moim zdaniem taki scenariusz jest w interesie Izraela. Polityczny ferment doprowadzi do tego, że Liban nie będzie w stanie odgrywać żadnej istotnej roli w regionie. Natomiast główne wysiłki Hezbollahu zostaną skupione na politycznej walce o władzę. W związku z tym, izraelska inwazja wydaje się mało prawdopodobna, lecz nie można jej wykluczyć. Jeśli Izrael chce wejść do Libanu to właśnie teraz istnieje ku temu idealny moment. W obecnych warunkach Izrael nie musiałby silić się na operacje false flag, lecz mógłby uzasadnić swój atak na Liban „wyborczym zwycięstwem terrorystycznego Hezbollahu”. Jak będzie? Ciężko powiedzieć.

Osobiście uważam, że Izrael za większe zagrożenie niż wpływy Hezbollahu w Libanie, uznaje irańskie wpływy w Syrii. Jeśli Izrael zaatakowałby Liban to tylko chwilowo osłabiłby Hezbollah, który zaraz znowu urósłby w siłę dzięki irańskiemu wsparciu. Natomiast gdyby Izrael zniszczył irańskie wpływy w Syrii to nie dość, że pozbyłby się zagrożenia czyhającego pod wzgórzami Golan, ale także znacznie utrudniłby irańskie dostawy sprzętu dla Hezbollahu. Walka z Hezbollahem w Libanie – bez walki z Irańczykami w Syrii – jest jak ucinanie głowy hydrze – ta momentalnie odrośnie.

Żołnierze IDF na chwilę przed rozpoczęciem operacji "Protective Edge" w strefie Gazy - autor: idfonline, flickr.com

-----------------------------------------------

Jeśli się spodobał Ci się mój tekst i chcesz być na bieżąco to możesz zacząć obserwować mnie na Fejsbuku lub po prostu na Steemit. ;)

Jeśli szukasz więcej równie ciekawych tekstów to zapraszam do mojego archiwum na wordpressie, gdzie znajdziesz ładnie skatalogowane artykuły. ;)

Sort:  

Kolejny rewelacyjny tekst. Akurat Libanu za bardzo nie ogarniam więc każdy taki artykuł traktuję z podwójnym uwielbieniem. Dzięki!

Dzięki, miło się czyta takie komplementy i to od kogoś takiego. ;)

Pozwolisz, że wiele informacji wykorzystam w swoim podsumowaniu. Na pewno jednak nie wszystko i co najważniejsze polecę lekturę pełnego tekstu Twojego autorstwa. To nadal na tyle mała nisza, że taka forma zapożyczania jest według mnie z korzyścią dla każdego ;)

Jasne, spokojnie korzystaj. ;)

Tipuvote! 2

Dzięki. Btw. dzisiaj też postanowiłem zostać "steemitowym inwestorem" i oddelegowałem część SP na rzecz tipu. Co prawda nie ma tego dużo, ale od czegoś trzeba zacząć.

Grosik do grosika... :)

Wiele się nauczyłem, przeglądając Twoją witrynę i ciesząc się postami, które do tej pory pokazałeś. Dziękuję za dalsze informacje.

2. przewodniczący parlamentu musi być szyitą
3. prezydent republiki wybierany jest przez parlament – przy czym prezydent zawsze musi być chrześcijaninem
4. premier musi być sunnitą
5. każda zmiana konstytucji wymaga zgody 2/3 członków parlamentu – w ten sposób zabezpieczono się przed zmianą prawa w przypadku, gdyby liczebność jednej grupy ludności znacznie zwiększyła się.

Muszę przyznać, że dobrze to rozegrali! Niektórzy by pomyśleli, że to dyskryminacja ze względu na religię, jednak wbrew pozorom to zapobiega dyskryminacji... obywateli przez sprawujących władzę! Taki system zapobiega wprowadzeniu np. prawa szriatu przez muzułmanów, czy przymusowej religii w szkole przez przedstawiciela jakiejkolwiek religii. Nigdy takiego systemu nie widziałem, ale propsy dla pomysłodawcy! Upvote za wyczerpujący temat post poleciał! :D